Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2009, 23:42   #527
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Alexa nie chciała tego wieczoru być sama. Śmierć Drago wstrząsnęła nią chyba bardziej niż myślała. Kolejny człowiek, którego ledwo poznała trochę bliżej odszedł na zawsze. Trudno było uwierzyć, ze ten pełen życia, trochę rubaszny wojownik leży martwy za murami Kaar- Adun. To miejsce zabrało już dwoje spośród nich. Ile czasu upłynie zanim zażąda kolejnej ofiary? Kto będzie nią następnym razem? Nie chciała o tym myśleć. Do tego wszyscy jakby zaczęli się wzajemnie unikać. Może nie było w tym jakiegoś specjalnego działania. To było tak jakby wszystkich pochłonęła walka. Jakby to co działo się na zewnątrz i codziennie na murach rozciągało się na ich serca. Dodatkowo Lilę pochłonęły nauki Tyra, Silia i Elisabetha najwyraźniej odnalazły w twierdzy nauczycieli, którzy chcieli podzielić się z nimi swymi umiejętnościami. Miała wrażenie jakby ich mała grupka rozpadała się na kawałki.

Wyszła na zewnątrz by odetchnąć chłodnym powietrzem i zobaczyła Jensa siedzącego na zewnątrz. Bębnił palcami dłoni po kolanie i nie wyglądał na zbyt zrelaksowanego. Podeszła i usiadła obok niego:
- Może masz trochę czasu na ćwiczenia?
Usłyszał jej kroki jak jeszcze była na schodach wyjściowych z karczmy. Alexa... Dlaczego nie chciał jej widzieć? Czy właśnie jej? Nie. Chyba nie. Nie chciał widzieć żadnej z nich. W gruncie rzeczy w ogóle się od siebie nie różniły.
- A wyglądam jakbym miał ochotę na ćwiczenia?
Ton głosu od razu zwrócił jej uwagę. Popatrzyła na tropiciela uważnie, a potem pokiwała głową i powiedziała tym swoim opanowanym spokojnym tonem:
- Taaak - wyraźnie specjalnie przeciągnęła to słowo - w zasadzie wyglądasz jak byś potrzebował solidnej lekcji dobrego boksu.
- Taaak?
– spytał przedrzeźniając jej ton, po czym dodał kpiąco – I kto mi niby tej lekcji udzieli? Ty? Wróć lepiej dziewczyno do swojej zabawki i zostaw mnie w spokoju.
- Jens?
- Popatrzyła poważnie i delikatnie dotknęła jego ramienia - Co się dzieje?
Odwinął się odtrącając przy tym jej ramię barkiem.
- Co się dzieje... - powtórzył za nią jakby pytanie było śmieszne – Gówno się dzieje, ot co. Nie wiesz to w myślach poczytaj.
- Kiedyś obiecałam wam, że nigdy tego nie będę robić
- Powiedziała ze smutkiem - jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać przepraszam. Nie będę się narzucać - Alexa wstała i ruszyła przed siebie. Po raz kolejny poczuła jak bardzo mocno potrafią zranić zwykłe słowa. Myśliwy odprowadzał ją niechętnym spojrzeniem. Chciał jej dopiec. Należało się jej. Za to jaka była i co robiła.
- Masz rację. Odejdź! – rzucił za nią – Tylko to potrafisz! Coś ci jest niepotrzebne to odchodzisz. Szkoda, że nie można zapytać Aldyma co o tym myśli...
Te słowa zatrzymały ją w pół kroku. Odwróciła się powoli i podeszła do Jensa:
- Co masz na myśli? Dlaczego wspominasz teraz o Aldymie? Co on ma do twojego nastroju?
- Ma to, że zginął przez ciebie. Przez to, że odeszłaś gdy byłaś potrzebna. Tak samo Drago. Gdzie byłaś gdy orki rąbały go na strzępy? Bawiłaś się nową zabawką? I aż tak było dobrze, że szkoda ci było czasu żeby nas ostrzec? No powiedz. Jesteś bardziej wyrachowana, czy głupia?
- Jak śmiesz
- Alexa nie zastanawiając się zupełnie nad tym co robi wymierzyła Jensowi solidy policzek.
Piekący ból wzmógł gniew w sercu myśliwego. Ogarniał go całego. Spojrzał na dziewczynę wzrokiem, w którym kotłowały się masy emocji podjudzone dziką wściekłością. Pokaźne w tej chwili mięśnie ramion spięły się, a żyły w okolicy szyi nabrzmiały gdy myśliwy walczył z sobą, by nie rzucić się na towarzyszkę i nie rozszarpać jej trzewi gołymi rękoma. Przez chwilę mierzył ją wzrokiem. Prawie czuł jej tętno...
Wstał szybko i odszedł w stronę baraków.
- I kto teraz odchodzi bez słowa jak tchórz?! - Zawołała za nim doskonale świadoma, jak przed sekundą bliscy byli oboje śmierci, ale jednocześnie nie mogąc powstrzymać się przed prowokacją. Coś w niej obudził, coś wściekłego, co nie dało się tak łatwo opanować.

Zatrzymał się...
...Zęby zatrzeszczały mu w szczęce gdy zgrzytnął nią dwa razy. Szybko się odwrócił i skoczył. Parę susów. Ułamek sekundy. Dziewczyna cofnęła się o krok gdy powietrze wokół zawirowało. Coś pociekło mu po szyi. Nie czuł nic oprócz jej tętna pulsującego w tętnicy szyjnej. Taneczny przepływ, który swym biciem drwił sobie z niego. Koniec. Dobiegł. Pchnął ją z całej siły z rozpędu do tyłu na kamienną ścianę karczmy. Kruche ciało uderzyło z chrzęstem i osunęło się na ziemię. Podniosła głowę. Powietrze znów zadrżało. Tym razem poczuł. Ale dobiegł. Rzucił się na dziewczynę. Najpierw posypały się ciosy w twarz, a gdy już po pięknych licach nie zostało śladu, kierowany instynktem zaczął rozrywać jej koszulę, a potem skórę. Potem piersi. Potem żebra. W kaskadzie krwi. Krwi która dalej pulsowała. Z serca, które dalej na złość biło. Byle się dostać do niego i zdławić w nim życie...

Zęby zatrzeszczały mu w szczęce gdy zgrzytnął nią dwa razy. Spięte mięśnie gotowe były zewrzeć się, by wyskoczył w stronę psioniczki. Sapnął parę razy głęboko... i odszedł. Z obu dłoni cieniutkim ciurkiem kapała mu krew z rozbabranych paznokciami ran.

Alexa widziała pulsującą wokół niego wściekłość przez chwilę była prawie pewna, że rzuci się na nią z gołymi pięściami, ale on zacisnął tylko dłonie. Zacisnął do krwi i odszedł. Oszołomiona odwróciła się i ruszyła w przeciwnym kierunku. Odetchnęła głęboko. Nie miała pojęcia co stało się temu zazwyczaj pogodnemu i opanowanemu chłopakowi. Pokusa by spróbować odczytać jego myśli była wielka, ale dziewczyna stłumiła w sobie dziwny głos. Udało jej się po raz kolejny zapanować nad mocą. Po raz kolejny odniosła zwycięstwo, ale całe zdarzenie miało gorzki posmak utraty. Zerwanie delikatnej więzi przyjaźni jaką miała nadzieję udało jej się zbudować przez ten cały czas spędzany z tropicielem, było bolesnym doświadczeniem. Tym boleśniejszym, że nie miała pojęcia co go spowodowało. Czy rzeczywiście postąpiła niesłusznie, nie wychodząc tamtego wieczora za mury razem zresztą? Czy gdyby to uczyniła Drago nadal by żył? Czy Aldym zginął dlatego, że odtrąciła jego uczycie? Czy była w jakiś sposób winna tej śmierci? Rozum podpowiadał jej że nie mogła nic zmienić w obu tych przypadkach, ale na dnie serca ukrywało się odczucie, ze w bolesnych słowach Jensa kryła się jakaś cząstka prawdy.

Od tego wieczoru starała się unikać tropiciela i schodzić mu z drogi w wielkiej twierdzy nie było to trudne. Propozycję gnomów przyjęła z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony chciała się wydostać z tego miejsca. Z drugiej ucieczka oznaczała, że prędzej czy później między Jensem i nią ponownie dojdzie do konfrontacji.
Ostatecznie doszła do wniosku, że być może spokojna rozmowa jest tym czego oboje potrzebowali. Może jego zachowanie związane było z zamknięciem w tej twierdzy przez tak długi czas? Jako wolny człowiek natury musiał się w nim dusić. To wywoływało frustracje i irracjonalne zachowania. Miała nadzieję, że po ucieczce powróci ten chłopak, którego polubiła i którego ceniła. Spakowała swój niewielki dobytek i ruszyła na spotkanie z gnomami.
 
Eleanor jest offline