Jeśli potraktować temat jako swoista gimnastykę intelektualna, może być z tego niezła zabawa.
Gdyby Jan III nie wyruszył pod Wiedeń, ten zapewne by padł, bo obrońcy dosłownie ciągnęli "ostatnim tchem", a nie wierzę by Austriacy i wojska Rzeszy uderzyły same. I tyle by Turcy osiągnęli. Już na początku września zaczęły dziesiątkować ich choroby, konie kawalerii były bardzo osłabione i padały masowo, zbliżała się zima, Osmanie tego roku już by "nic nie ugrali".
Ale coś mogli zrobić kuruce Thokolyego. Nieźle sobie z Austriakami dawali radę w 1683. Myślę że pod protektoratem Porty powstałby jakiś węgierski twór na wzór Mołdawii, czy Wołoszczyzny.
I tu rodzi się ciekawa możliwość, bo Sobieski darzył "krzyżowców" ( słowo "kuruc" znaczy właśnie "krzyżowiec")szczerą sympatią, czemu nie raz i dwa dawał wyraz w listach do Marysieńki doskonale rozumiejąc, że powstańcy antycesarscy znaleźli się miedzy młotem i kowadłem.
Następnym pytaniem jest jak zachowałby się król Francji widząc upadek Wiednia, ale już może nie mnóżmy kolejnych hipotez bo w ten sposób ich liczba wzrośnie bardzo szybko wręcz niewiarygodnie (no bo co z kolei zrobiłaby Hiszpania itd itd). Skupmy się na terenach nam bliższych.
Obstawiałbym prędzej czy później na współprace Sobieski - Thokoly i w efekcie wojnę z Turcją. Tylko wtedy zapewne (o ile wojna potoczyłaby się po myśli chrześcijan) powstałoby z kolei buforowe państwo węgierskie współpracujące z Rzeczpospolitą.
W sumie sytuacja raczej korzystniejsza niż po odsieczy.
Kuruc (po lewej) w walce z labancem (zwolennikiem Habsburgów)