Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2009, 12:19   #30
DeBe666
 
DeBe666's Avatar
 
Reputacja: 1 DeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodze
Spierdalać
To nie był dobry dzień dla Detroit. O nie.

Wyobraź sobie, że mieszkasz w opuszczonej kamienicy, która od paru dekad błaga o remont. Możesz przynajmniej uważać siebie za szczęśliwego, że masz dom nad głową. Powodzi ci się, żyjesz z dnia na dzień, masz co zjeść, twój dzieciak znika na całe dni z kumplami wśród gruzów i czasami złapie jakieś świństwo, ale żyje, i na swój infantylny sposób jest szczęśliwy.
Jesteś dumny. Jako jedyny z całej kamienicy nie lecisz na Jecie. Masz nadzieje, że twój młody też nie. Napawa cię w pewien sposób dumą.
Budzisz się rano na starym materacu, przecierasz oczy, zakładasz stare kapcie i przemierzasz pokój szurając nimi o lepką podłogę pełną dziur (ale trzyma się!). Podchodzisz do kilkunastoletniego okna, które wygląda jak kilkuwieczne. Część framugi już dawno odpadła, o szybie nie ma mowy. Zastępuje ją wielokrotnie zszyty i zaszyty koc.

I powiedz mi, jak się kurwa czujesz, gdy widzisz przed domem ogromną fortecę, skleconą z wraków, opon i chmary gangerów. Z drugiej strony, jak zwykle, jebani Schulz'owie. I to nie byle oddział, tylko sama elita.


Wyrok śmieci w pigułce. Paru wymachuje zapalonymi szmatami wetkniętymi w butelki, kilkunastu jest uzbrojonych a jeden trzyma jebaną wyrzutnie skierowaną prosto w twoje mieszkanie.
Pole walki otoczone kamienicami pełnymi niewinnych ludzi.
A w samym środku Ant.

Spierdalać. Nie ma co zgrywać kozaka. Głowa wciąż mi wiruje od dragów, wykrwawiam się i czuję jak cały drętwieję. Spierdalać. Do Hummer'a. Z dala od pola rażenia pierdolonego działa. To już nie moja wojna. Niech Schulz'owie sami dają sobie radę. Ja należę do namiotu szpitalnego. Samochód. Wpadnę do niego, przekręcę kluczyk i spierdalam do kryjówki. Po lekarza, po spokój.
Ant, na pół biegnąc, na pół czołgając biegł mijając zakrwawione ciała. Nawet nie zastanawiał się kto zginął. Zapach prochu, dymu i świeżej krwi. Kierował się w stronę nietkniętego Hummera, od którego dzieliła go strefa wojny.
Pobiegł na północ niespotrzeżony przez żadnego z plemieńców, walnął się za barykadą i obserwował dzikusa z wyrzutnia rakiet. Przejrzał prędko plecak. Zbawienie! Wyjął apteczkę i zaczął opatrywać rany łapiąc w zęby bandaż, drugą ręką dłubiąc przy ranie.

Może jeszcze nie odpadł z gry. Może jeszcze nabita strzelba przy udzie straci parę nabojów.
  • Bo to życie....ono powietrzem zachwyca....Bo to życie....ono powietrzem zachwyca....
 

Ostatnio edytowane przez DeBe666 : 30-08-2009 o 12:29.
DeBe666 jest offline