Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2009, 19:14   #27
Lotar
 
Lotar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwu
Ooooooo!!!

Mark siedział i gapił się w ścianę. Wkrótce zamierzał wyjść i pojechać do jakiegoś ciekawszego miejsca. Jednak nawet najlepszy klub, kiedy nie ma się, z kim spędzać wolnego czasu jest niezbyt ciekawym lokalem. Już miał wychodzić, kiedy ktoś na niego wpadł. A raczej odbił się od niego, bo postura Marka sprawiała, że tylko nie liczni mogli zwalić go z nóg. W każdym razi€ kątem oka zobaczył, że to ten czarnoskóry kolega rudej. A do jego uszu dotarł dźwięk rozlewającego się piwa. Właściwie nie wiedział, co w tej sytuacji ma zrobić. Normalnie krzyknąłby coś w stylu: Patrz jak łazisz, albo sprał kolesia, ale ten chłopak wydawał się Markowi miły i warty bliższego poznania. Kiedy wreszcie zdecydował się na przyjazne:
- Hej, uważaj jak idziesz. – Stała się rzecz niezwykła.
Nagle ziemia się zatrzęsła. Adepci sztuk walki zostali powaleni na podłogę, a jakaś dziewczyna z piskiem spadła z równoważni. Jasper, Josh, Tanya i Kate poderwali się na równe nogi usiłując utrzymać równowagę, gdy podłoga tańczyła wściekłą sambę.
- Na zewnątrz! Na zewnątrz! – Krzyczał barman przy kości zabierając młodsze dzieci do wyjścia.
Mark wraz z krzesłem poleciał w tył. Z sufitu zaczął się sypać tynk...
Lądowanie nie należało do przyjemnych. Z wysokości mniej więcej metra spadli na metalową podłogę. Mark ciągle z nogami zaplątanymi w resztki krzesła.
Jednak otoczenie, w jakim się znaleźli sprawiło, że szybko zapomnieli o bólu po upadku. Znajdowali się w obszernym walcowatym pomieszczeniu. Stali na metalowym okręgu, którego granice stanowiły panele z mnóstwem mrugających, różnokolorowych diod.
Poza panelami były cztery świetlne wierze, oraz z jeden strony kryształowy walec jaśniejący łagodną, niebieską poświatą. Na przeciwko była spora, mleczna kula. Istny Star Trek.
Jeszcze nie zdążyli obejrzeć wszystkiego, gdy pojawił się, czerwono - złoty robot z spodkowatą głową i mrugającym piorunem na piersi.
- Witajcie wojownicy. Zostaliście wybrani jako obrońcy Ziemi… - zrobił krok i w popisowym stylu przewrócił się na podłogę.
Mark nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Pewnie reszta ludzi, którzy trafili do tego mrocznego miejsca również nie może. A na dodatek dziewczynie z blond włosami zebrało się na pomaganie dziwnemu robotowi. Mark złapał ją za jedną rękę i pociągnął do siebie.
- Dziewczyno zostaw tego robota! – Warknął. – Bóg jeden wie, co on od nas chce.
Philips oderwał uwagę od dziewuchy i rozglądnął się po mrocznym miejscu. Był to okrąg, okrążony wieloma panelami z migającymi lampeczkami. Oświetlony był tylko krąg, a resztę spowijała ciemność. Mark czuł się jak bohater jakiegoś komiksu lub filmu sensacyjnego klimatach SF, albo ofiara ostatnio coraz częstszych porwań przez kosmitów. Może robot będzie chciał wziąć do badań jego wątrobę, albo inną część jego ciała? Chłopak spojrzał po twarzach innych ludzi, którzy przenieśli się razem z nim. Odczytał po ich minach niepewność i strach. Postanowił przerwać denerwujące milczenie i zapytał:
- Powiedz czego od nas chcesz blaszaku!
 
Lotar jest offline