Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2009, 22:43   #7
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Powoli odzyskiwaliście świadomość czując zimny dotyk betonu. Najwyraźniej skutki działania gazu ustępowały na dobre, w tym czasie dobrze zbudowany szofer wyrzucił całą waszą grupę z samochodu na chłodną podłogę. Cóż widać nie cackają się ze swoją robotą przyszło na myśl Johnemu który zakaszlał jeszcze i otworzył oczy by prawie natychmiast je zmrużyć pod wpływem ostrego światła. Ktoś pstrykał mu nad głową palcami i ponaglał do szybszego odzyskania pełnej świadomości. Najwyraźniej był to pan Nikt i jak dorwie tego łysego skurwysyna to faktycznie nie będzie co z niego zbierać. Podniósł się ciężko z kolan, demonstracyjnie otrzepał koszulę której niezbyt to pomogło i zacisnął zęby na widok bezczelnego Rosjanina. Odwrócił się do niego plecami i wyciągnął rękę do zielonookiej piękności która dochodziła już do siebie podobnie jak reszta grupy. Uchwycił spojrzenie Angie zbierającej się z podłogi o własnych siłach, zapomniał o niej ale ona znała go na tyle, żeby wiedzieć że marny z niego dżentelmen. Posłał jej buziak, który zakończył siarczystym kaszlnięciem. Rzeczywiście marny z niego dżentelmen, ale tak jak każdy niegrzecznego chłopiec miał coś co widocznie pociągało kobiety. Następnie odwrócił się do Rosjanina groźnie mierząc go wzrokiem.

-Powiedz swojemu szefowi, że już nie jesteśmy w Moskwie

Chciał żeby to wypadło należycie, tak jak powinno wypaść w takiej sytuacji więc czemu ten fagas się uśmiechał?

-Pańskie poczucie humoru jest dość.. Chyba nie jest pan Amerykaninem panie Johny? Brytyjczyk tak? Cóż - kąciki ust skrywały kpiący uśmiech - zaraz będzie pan miał okazję samemu mu to powiedzieć. A teraz - klasnął dwa razy w dłonie - proszę za mną bo nie ma czasu do stracenia.

Operował na wschodzie Europy i wiedział, że ten słowiański akcent jest strasznie uciążliwy dla ludzi mówiących po angielsku na co dzień, normalnie robiłby sobie z niego jaja i cisnął mu z tego powodu ile się da, teraz jednak pohamował tą kuszącą perspektywę pamiętając co Rosjanie zrobili z bratem Murdocka parę lat temu na Ukrainie. Jego rodzice odebrali pocztą paczkę z jego głową, matka dostała zawału na miejscu i mimo szybkiego przyjazdu pogotowia nie udało jej się uratować. Dwa dni później jego ojca wygrzebali spod pociągu jadącego do Odessy. Nigdy z nim o tym nie rozmawiał, jakoś nie bardzo widział Murdocka zwierzającego się komuś ze swoich problemów. To wtedy zarobił właśnie swoją kulkę w głowę, którą zawsze chwalił się po pijaku pokazując wskazującym palcem "ooo tak blisko". Tylko w gruncie swojej psychopatycznej natury Murdock był nieszkodliwy przynajmniej dla Johnego, jakoś gorzej reagowało na niego środowisko albo on na nie, jak kto tam woli.

-Nie ma problemu.. idziemy.




Przed wejściem w głąb magazynu drogę grupie zastąpiło trzech uzbrojonych osiłków. Typowe karki - przeszło przez myśl Johnemu. Dryblasy zignorowały waszego przewodnika rozluźniając przestrzeń pomiędzy sobą by ten mógł spokojnie przejść. Następnie środkowy ze szramą przy oku wyszedł z szeregu i zaczął przeszukiwać wszystkich "gości" osobliwego przyjęcia. Robił to mechanicznie pewnie już setki razy i wyraźnie nie krępował się macaniem ludzi po narządach intymnych.

- Hej hej.. nie po jajkach chłoptasiu.


-Jest czysty <nie licząc tego, że to pieprzony brudas>*rosyjski

Rosjanie zaśmiali się głośno jak jeden mąż, najwyraźniej rozbawieni komentarzem towarzysza.

-Co on kurwa powiedział? Przycisnął palec Masz jakiś problem chłoptasiu?

- <Zabieraj ten palec>*rosyjski Johny boy.

Johny zawahał się chwilę po czym cofnął rękę i odsunął się na bok.

-<Innym razem przystojniaku>*polski

-Polski? Johny widzę, że nie obijał się pan w Warszawie.

Ten nie zamierzał mu odpowiadać, i tak posunął się za daleko tracąc nad sobą panowanie i reszta grupa pewnie także zdawała sobie z tego sprawę. Powinien wziąć jakieś kurwa valium... czy inne panaceum przed tym śmiechu warte spotkaniem.

Zbir przeniósł wzrok na następne osoby za Johnym i zaczął kontynuować swoją pracę. Zatrzymywał się dłużej na dziewczynach poświęcając im krągłościom dużo więcej uwagi niż to wymagało. Zacisnął pięść i modlił się, żeby nie był tak narwane żeby zrobić coś głupiego, one przecież także widziały rosyjski karabin szturmowy trzymany w dwóch rękach przez jednego gościa z obstawy. Jaki z ciebie facet Johny? To pytanie coraz częściej przewijało się mu przez myśl, te głupki zapłacą, nie wie jeszcze kiedy ale odegra się kiedy przyjdzie czas. Spuścił więc tylko wzrok kiedy Angie dostawała klapsa na zakończenie "przeszukania".

-Formalności.. formalności.. na szczęście mamy je już za sobą więc proszę państwa do środka.

Karki odsunęły się na bok robiąc im przejście do czegoś co wyglądało na salon. Johny zagwizdał głośno i przeciągle, jego małe mieszkanko w Warszawie z którego ostatnio korzystał chowało się do tego. Narożna długa kanapa z drogiego obicia, rzeźby i obrazy, halogenowe światła na suficie. Ktoś tu lubi szastać forsą. W dodatku wyglądało na to że jest to ten pokój jest tylko niewielkim przedsmakiem dla gości. Poprzednie obskurne pomieszczenie a najprawdopodobniej - jak ocenił w myślach Johny - cały budynek z zewnątrz był tylko kamuflażem dla ukrycia bogactwa majątku właściciela.



Kiedy cała grupa usiadła już na kanapę pan Nikt włączył pilotem długi plazmowy telewizor, policzenie jego cali przyprawiało Johnego o zawroty głowy więc skupił się wyłącznie na obrazie.

-Panowie i miłe panie.. przepraszam za wszelkie niedogodności, ale jak wyjaśnił mój przedstawiciel są one niezbędne do prowadzenia dalszych interesów między naszymi nazwijmy to "firmami".

Facet w telewizorze siedział za biurkiem w markowym garniturze i czerwonym krawacie najwyraźniej był tym wielkim szefem o którym się nasłuchał. Jednak jego twarz była zupełnie niewidoczna, całkowicie skryta w cieniu. Po co zadawać sobie aż taki trud? Johnemu za bardzo to wszystko śmierdziało. Z tego skurczybyka musi być niezły paranoik, przypominało mu to trochę Aniołki Charliego ale co mógł zrobić? Siedzieć i słuchać tak jak reszta aż dowie się czegoś sensownego.

-Pewnie sami nie wiecie co tak właściwie tutaj robicie, gdzie jesteście ani kim ja jestem. Tak wiele pytań.. którymi jednak nie będziemy się kłopotać. To co musicie wiedzieć to fakt, że zostaliście wybrani do specjalnego zadania które w wypadku waszego powodzenia.. a jestem przekonany, że tak się stanie... zapewni waszym szefom przychylność w rozpoczęciu biznesu tu w Liberty. Jedyne co musicie dla mnie zrobić to ukraść jeden mały, maluteńki drobiazg. Mogę prosić o przedstawienie naszym gościom celu ich.. zadania?

W tym momencie łysawy człowiek którego Johny zabijał w myślach na ok 30 sposobów otworzył teczkę nie wiadomo skąd i podał każdej osobie siedzącej na kanapie pojedynczą fotografię.



-Niektórzy pewnie domyślają się co to takiego jest, innym udzielę małej lekcji historii. Zdjęcie przedstawia...

-Pierdoły <kaszel> pierdoły.

-Ma pan coś do powiedzenia panie Johny?

-Ależ skąd proszę sobie nie przeszkadzać,zawsze zdarza mi się trochę po kaszleć po codziennej dawce gazu.

Machnął lekceważąco ręką mówiąc tym gestem: "nieważne".

- Podoba mi się pańskie nastawienie Johny, bardziej niż pan sądzi. Tak więc wracając do tego o czym mówiłem. Zdjęcie przedstawia jedno ze słynnych jaj Faberge a mianowicie "Lilie z Doliny". Wykonane w 1898 przez Michaela Perchina na zamówienie cara Mikołaja II, który oferował je na wielkanoc swojej żonie. Zdjęcia przedstawiają samego cara oraz ich dwie córki Olgę oraz Tatianę. Samo jajo mające kształt lili przyozdobionej diamentami i rubinami ma przypominać w swoim majestacie koronę carską. Nie muszę mówić, że jest po prostu gratką dla kolekcjonerów. Niestety nie udało mi się go zdobyć drogą legalną... jest on własnością prywatnego kolekcjonera który jak wiecie o ile zdążyliście przeglądnąć chociażby "Liberty Globe" jeszcze przez dwa dni będzie wystawiać go w galerii sztuki w Hatton Gardens. Z tego co wiem, tak gorączkowo obawia się o bezpieczeństwo jaja, że wraca wcześniej do Europy nie zważając na żadne pieniądze. Macie więc 2 dni.. i pamiętajcie, że nie toleruję porażki.

W tym momencie pan Nikt wyłączył telewizor. Mieliście niewiele czasu by oswoić się z tym co dopiero usłyszeliście bo już skierowana was do wyjścia. Eskortowani przez uzbrojonych gangsterów wsiedliście do znanej już wam limuzyny. Tym razem wasz przewodnik nie wsiadł z wami zamiast tego wyszczerzył się jak tylko mógł machając wam na pożegnanie. Także tym razem - jak mogliście się spodziewać - gaz pozbawił was dalszych wrażeń z jazdy w wyższej klasie.

---

Zderzenie z chodnikiem bolało prawie tak samo jak noworoczny kac. Prawie w tym momencie nie odgrywało aż takiej różnicy gdy Johny poczuł w ustach jeden z własnych zębów. Wypluł go i zaczął masować bolącą szczękę przytrzymując się latarni miejskiej.

-Hej ja tu pracuje klaunie.


Johny ledwo kojarzył słowa ale dźwięk pękającego balonika od gumy do życia przypomniał mu o pstrykaniu palcami Rosjanina, który budził go w podobnej sytuacji nie tak dawno temu. Małe dejavu?

-He..?

Zrozumienie przychodziło z trudem, wiedział że tym razem to gówno może być dla niego zbyt głębokie. Otrząśnij się.. kurwa. Przetrał oczy i wspierając się na latarni miejskiej wstał na nogi.

-Głuchy jesteś czy co?

-Morda dziwko.. nie mam teraz czasu.


Niezbyt urodziwa jak na gusta Johniego przesadnie wymalowana prostytutka przypominająca raczej drag queen przyglądała mu się z osłupieniem.

-No teraz to kurwa prze-gią-łeś - podkreśliła akcentowane słowo szybkim ruchem ręką w powietrzu, odwróciła się na pięcie kierując się w stronę fioletowego samochodu zaparkowanego na drugim końcu ulicy.

Sam Johny podszedł wolno do łysego grubasa i pomógł mu się dźwignąć na nogi. Widział, że reszta także sobie pomaga. Należało obmyślić jakiś plan działania jeśli mają przeżyć dłużej niż 48 godzin.

-Siergej tak? Hej co ty.. nie na koszulę człowieku! A zresztą...


Miał już to wszystko głęboko w dupie.

-Ok.. wszyscy mnie słuchają? Tak wiem.. jak to wygląda, ale nie miejsce do mnie pretensji bo mnie przerobili tak samo na szaro jak was ok?

-Eee Johny?

Frank, facet w hokejowej bluzie wskazywał coś za jego plecami. Johny odwrócił się na tyle by zobaczyć szybko zbliżającą się czarną pieść, drasneła go w podbródek ale zdołał się uchylić na tyle że trafiła w słup.
Jęk bólu alfonsa spłoszył część z potencjalnych klientów którzy szybko odjechali prosto przed siebie.

-Zobacz co zrobiłeś dupku, zobacz!

Prostytutka schyliła się nad swoim obrońcą czule i zupełnie idiotycznie chuchając na napuchnięte, wybite palce. Ten w ogóle nie reagował dalej drąc się wniebogłosy.

-Jezu.. lepiej stąd chodźmy zanim te pajace sprowadzą resztę cyrku.

Dwie przecznice dalej weszli w boczną i pustą alejkę Johny podrapał się po szczęce, przyparty do muru dosłownie i w przenośni.

-Ok wydaje mi się, że jesteśmy gdzieś w Bohan.. dokładnie nie jestem w stanie powiedzieć bo nie znam miasta aż tak dobrze. Spotkamy się wszyscy za kilka godzin na Hove Beach 225, mam tam znajomego który jest winny mi przysługę o ile nadal tam mieszka...

-Chyba sobie z nas jaja robisz...

Angie patrzyła na niego wzrokiem którego wolał nie zobaczyć. Lubił tą dziewczynę, ale interesy to interesy. Puścił tą uwagę mimo uszu.

-Słuchajcie... Angie załatw nam, duże czterodrzwiowe nierzucające się w oczy, znasz miasto więc powinnaś...

Poczuł jej dłoń na policzku i to wcale nie tak jakby to sobie życzył.

-Angie proszę jeśli łaska.

-Angie proszę.

-Nie proś mi tu.

-Dobra.. Frank pomóżesz jej. Sue i Mark załatwcie broń, tylko legalnie no cóż.. jak się uda.

Odliczył z portfela - którego grubość zmniejszyła się o połowę - kilka setek i wręczył je Markowi.

-Myślę, że nie powinniśmy tego używać ale kto wie.. kasa nie starczy na nic wyszukanego, byleby działało. Siergej.. co ja kurwa z tobą zrobię - sam widok mężczyzny odrzucał go tyle że ciężko było mu zawiesić na nim wzrok na dłużej.

-Załatw nam jakieś piwo na wieczór i ogarnij się człowieku.. proszę. Każdy wie co ma robić? Ja spróbuje wyciągnąć Murdocka z więzienia i załatwić sprawę mieszkania w tym czasie spróbujcie nie wpakować się w kłopoty.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 01-09-2009 o 22:06.
traveller jest offline