Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2009, 22:45   #30
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Manni stał niespokojnie wsłuchując się w szum padającego deszczu. Wiatr wył na zewnątrz, od czasu do czasu, odgłosy wichury przerywane były gromami. Cała ta atmosfera zaczynała go irytować.

Stał nieco na uboczu, z założonymi rękami, a oczyma lustrował półmrok panujący w trzynawowym budynku. Dokładnie analizował każdy szczegół otoczenia. Wiele rzeczy i szczegółów nie pasowało do siebie, nie wyglądało na tak przyjazne jak powinny być.

Sam przywódca mutantów i szczurów, wydawał mu się podejrzany. Dokładnie przeanalizował wszystkie zdobyte wcześniej informacje o zmutowanych ścierwach, doszedł do wniosku, że Matgulf jest bardzo podobny w budowie i morfologii do alhamy… pewnie dlatego kwas najlepiej by na niego zadziałał. Niestety nie miał przy sobie ani odrobiny tego specyfiku… choć przypuszczał, że celne uderzenia w tętnice pachwinowe, lub ramieniowe, także sprawiłby, że wróg przestałby być tak niebezpieczny. Dłonie same wędrowały do rękojeści broni…

Zapach także go niepokoił… w powietrzu unosiła się słodkawa woń. Wyraźnie oddzielał ją od zapachu palonych przez Kota ziół, niczym ogar węszący za zwierzyną. Jego szerokie nozdrza wciągały zadymione, kościelne powietrze. Wyczuł dwa niepokojące symptomy… tłuszcz z palących się świec, wydzielał ową słodkawą woń… Metys widział, jak w jego plemieniu wyrabiano ze zwierzęcego tłuszczu świece…ten tłuszcz, chyba prawie na pewno nie wydzielał podobnego zapachu. Drugi zły zwiastun dochodził z kuchni w zakrystii, skąd przed chwilą Matgulf, gwałtownie odwołał MJ. Tam było coś, co nie było przeznaczone ich oczom…i to nie było nic dobrego.

Manni powoli zaczynał czuć się jak zwierze w pułapce. Rozglądał się dyskretnie, szukając ewentualnych dróg ucieczki, z tej coraz bardziej złowróżbnej matni. Zbliżył się ostrożnie do grupki z karawany. Stanął najbliżej Daltonów jak mógł i szeptem do najmłodszego wycedził:

- Bądźcie w pogotowiu… to niebezpieczne miejsce.

Jakby na potwierdzenie swoich słów, położył znacząco dłoń na rękojeści jednego z kukri. Stał akurat na wprost olbrzymiego mutanta… gotów w chwili zagrożenia, zaatakować boleśnie i błyskawicznie, niczym pustynna żmija, czy wygłodniały wilk.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline