Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2009, 13:28   #33
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Strzał. Czas nagle zwolnił tak jak jeszcze nigdy tego nie robił. Pocisk powoli wędrował w stronę smarkacza z rurą na ramieniu. Gnojek powoli zwiększał nacisk na spuście, a nabój 7,62mm nieustępliwie zmierzał w jego kierunku. Już prawie jest przy jego głowie. Jeszcze dwa metry, metr, pół metra i... pudło. Przeleciał minimalnie obok łba tego szczyla. Scorpion potrzebował ułamka sekundy na podjęcie decyzji. Odruchowo nacisnął spust po raz drugi. I znowu kawałek ołowiu przeszywał powietrze tempem wolniejszym od żółwia. I po raz kolejny końcowe odliczanie. Dwa metry, metr, pół metra i jest. Kula delikatnie zagłębiła się w plecach pozostawiając za sobą powiększającą się czerwoną plamę.

Ganger wygiął się do tyłu kierując lufę bazooki w kamienicę po prawej stronie. Jednocześnie nacisnął spust odpalając swoja broń. Rakieta przywaliła w ścianę budynku czego skutkiem była eksplozja. Najemnik po raz pierwszy zobaczył jak ktoś wybija sobie bark po śmierci...

Opuścił delikatnie Garanda odsłaniając delikatny, łobuzerski uśmieszek, który po raz kolejny sugerował wyższość Hegemończyków nad innymi śmieciami. Już miał się schować z powrotem za ścianę. Już miał skryć się przed oczami, które teraz powoli zwracają się w jego kierunku, ale nie mógł się powstrzymać. Musiał zobaczyć jak ten debil zalewa się krwią. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że bandito dojrzał coś czego się nie spodziewał ujrzeć.

- Ant? - wyszeptał sam do siebie.

Małe kawałki ołowiu wbiły mu się w lewe ramię, odrzucając go tym samym nieco do tyłu. Scorpion obrócił się i upuszczając Garanda na ziemię oparł się o ścianę. Obie kule przeszły na wylot, ale ręka była już prawie do niczego. Z M1 już sobie nie postrzela.

- W porządku? - spytała chyba lekko zaniepokojona Patti.

- Jakoś leci - odpowiedział zirytowany najemnik. Jego wzrok padł na maszynówkę dziewczyny. Wyrwał ją z jej rąk - Pożyczam. Ty weź mojego Garanda. Tylko będziesz mi musiała zmieniać magazynki - wskazał na swoją zranioną rękę.

Bandito wyjrzał delikatnie za róg. W ich kierunku biegło kilku śmieci, którzy najwidoczniej przetrwali piekło zafundowane im przez Nóż, Ostrze, czy jak oni się tam zwali. Wyglądało na to, że to oni prawie pozbawili Hegemończyka ręki. Zabijaka ponownie schował się za róg i nasłuchiwał. Trzydzieści metrów, dwadzieścia, piętnaście... teraz!


Błyskawicznie wyskoczył na ulicę i zaczął pruć serią z automatu. Z dziurawą ręką nie miał szans na dokładniejsze celowanie, więc walił po prostu przed siebie licząc, że z takiej odległości trafi chociaż dwóch, albo trzech. Przede wszystkim jednak chciał ich zawrócić, albo przynajmniej zatrzymać. Niech schowają się za jakąś barykadą, albo niech spieprzają z powrotem w kierunku komandosów Wolfa.

Gdy skończył się magazynek Scorpion ponownie skrył się za rogiem kamienicy. Podał broń dziewczynie:

- Przaładuj!

Następnie wyciągnął zza pasa Berettę i wychylając tylko rękę starał się posłać jeszcze kilku śmieci na tamten świat. Gdy skończył się magazynek, ponownie skorzystał z usług Patti, podając jej przy okazji dwa magazynki do pistoletu, a odbierając ponownie maszynówkę.
 
Col Frost jest offline