Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2009, 14:08   #26
Grytek1
 
Grytek1's Avatar
 
Reputacja: 1 Grytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie coś
Pozostawiając białego tylko z nazwy kuca za sobą ruszył przed siebie ulicami Melvaunt. Miasto niczym czuła kochanka opatuliło go swoim smrodem.
Ulice mimo późnego wieczora tętniły życiem zaś krwią były krążące z rąk do rąk monety. Mężczyznę zaczepił sprzedawca pieczywa.
- Samo zdrowie Panie, jeden srebrny niech skonam. - jego produkty wyglądały solidnie, na tyle solidnie że rzucone w człowieka mogły doprowadzić do wstrząsu mózgu zaś zjedzone do permanentnego zatwardzenia. Jednak burczenie w brzuchu przypomniało, że dawno nic nie jadł, a zapasy się kończyły...

O takich miejscach mówiono że trzeba je omijać porządnym i spokojnym ludziom szerokim łukiem. Człowiek porządny lecz szukający przygód tu właśnie mógł znaleźć koniec wszelkich poszukiwań.
Taszcząc pod pachą hełm rozglądając się za szyldem przytulnego zajazdu ruszył przed siebie pewnym krokiem. Dłużąca się droga i zanieczyszczenie ulicy szybko skłoniło do skorzystania z daru jazdy wierzchem na Goliacie. Celowo zwalniał przed wszelkimi podejrzanymi melinami by zapamiętać ich położenie. Znajomość rozkładu ulic mogła przesądzić o życiu lub śmierci jego i grupy towarzyszy w nadchodzących dniach.
Towarzysze...czy jeszcze ich mam ? Wydają się w równym stopniu potrzebować mnie co świnia światła gwiazd. Luna nawet chyba mnie nienawidzi...szlag by to wszystko..
Mijając jeden z zaułków gdzie łatwiej było o nóż w żebra niźli o napitek w karczmie usłyszał :

- Te, Paladynku!. Tyr żre świńskie odchody!.

Krzykaczem okazał się potężnie zbudowany wojownik w zbroi równie dobrej jak jego własna.
-Kłopoty podążają za mną niczym muchy za gównem. - Niezbyt kurtuazyjna myśl przebiegła błyskawicznie przez umysł paladyna.

- Stawaj do walki blondasku, zobaczymy jak szybko stracisz swoje rąsie i będziesz błagał o litość, całkiem jak twój przeklęty patron

Nakładając hełm i opuszczając przyłbicę uśmiechał się w specyficzny wredny sposób. Wiedział że za chwilę poleje się krew. Ta myśl powodowała że w członki wstąpiła mu nowa siła. Adrenalina znana tylko ludziom żyjącym na cienkiej granicy ostrza miecza płynęła wraz z krwią przyspieszając jego ruchy. Po wielu dniach żmudnej podróży przez bagna walka była dobrą odmianą. Nie byli to kmiotkowie wymachujący przed sobą pięściami lecz wojownik z krwi i kości, wojownik który dał mu powód do rozpoczęcia walki...wojownik który musiał zginąć.
Zetknę sie dziś z człowiekiem natrętnym, niewdzięcznym, zuchwałym, złośliwym, podstępnym, niespołecznym. Zetrę się z nim dziś ku pamięci poległych towarzyszy.
Walcząc konno miałby przewagę lecz mu wcale na jakiejkolwiek nie zalerzało. Zsiadł z konia i dobył miecza. Mimo że ten odpad społeczny nie zasługiwał nawet by na niego splunąć aasimar dał mu równe szanse na zwycięstwo. Miecz i tarcza przeciwko toporom.

Głosem spokojnym bez cienia nienawiści spytał

- Jak cię zwą ? Co kazać wyryć na twoim nagrobku ?

Rozgrzewając nadgarstek wywinął młynka i ruszył do śmiertelnego walca z nieznajomym.

- Jakieś ostatnie życzenie ?
 
Grytek1 jest offline