Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2009, 19:45   #9
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Słodki, metaliczny smak krwi sączącej się z rozciętego dziąsła nie wróżył nic dobrego. Nie miała pojęcia gdzie jest i jak się tu znalazła. Film urwał się zaraz po wejściu to limuzyny. Zimna podłoga nie zachęcała jednak do dalszego leżenia. Powoli podnosiła się do pozycji siedzącej, gdy niespodziewanie Johny przyszedł jej z pomocą. Chwyciła wyciągniętą dłoń mężczyzny, wstała szybko i pewnie, po czym rozejrzała się po pozostałych. Byli w komplecie. Cała piątka zwlekająca się z betonu, plus Johny, który po raz kolejny nie potrafił utrzymać języka za zębami.

„Cholerny kretyn” – pomyślała mierząc go wzrokiem, gdy szli już za gościem z limuzyny.

Kolejnym etapem wycieczki było spotkanie z trzema uroczymi panami, z czego każdy kolejny był paskudniejszy od poprzedniego.
Faceci wyglądający na tępych osiłków uśmiechali się paskudni, gdy jeden z nich przeszukiwał wszystkich po kolei zwracając szczególną uwagę na panie.
Gdy łapska Rosjanina z blizną błądziły po piersiach Sue, ta pozostawała niewzruszona. Patrzyła na niego oczami, z których poza obojętnością, można było odczytać tylko znudzenie.
Tak naprawdę, aż gotowała się w środku. Nienawidził takich typów, którzy maksymalnie wykorzystują, każdą, najmniejszą nawet przewagę w sposób chamski i bezczelny.
Wiedziała, że jakakolwiek reakcje z jej strony mogłaby tylko skomplikować sytuację. Stała nieruchomo, gdy ręce goryla wędrowały po jej talii, brzuchu, biodrach, pośladkach…

„Znów pierwsza klasa, jak miło” – sarknęła w myślach wchodząc do kolejnego pomieszczenia.

-Panowie i miłe panie.. przepraszam za wszelkie niedogodności, ale jak wyjaśnił mój przedstawiciel są one niezbędne do prowadzenia dalszych interesów między naszymi nazwijmy to "firmami". – rozległ się głos faceta w telewizorze.

„Niezła szopka.”

W pewnym momencie, mężczyzna „bez głowy” przerwała swoją wzniosłą przemowę, a Pan Nikt podał im zdjęcia.

-Niektórzy pewnie domyślają się co to takiego jest, innym udzielę małej lekcji historii. Zdjęcie przedstawia...

Szczerze mówiąc Sue nie miała pojęcia, co przedstawia fotografia, wiedziała jednak, ze to cacko musi być bardzo cenne.

„Kurwa Johny” – spojrzała na niego wymownie, gdy ten po raz kolejny musiał palnac coś bez sensu.

- Macie więc 2 dni.. i pamiętajcie, że nie toleruję porażki.

"Dwa dni" - rozejrzała się po zebranych, co wcale nie poprawiło jej nastroju. - "Świetnie."

Telewizor został wyłączony. W pokoju od razu pojawiły się uzbrojone karki, aby wraz z łysawym „Nikim” odeskortować ich do czarnej limuzyny.

- Przysięgam, że będziesz tego żałował – syknęła patrząc przez okno odjeżdżającej limuzyny na Rosjanina uśmiechającego się z wyższością.
Po chwili poczuła gaz, ułożył się wygodnie w fotelu i po raz drugi tego dnia odpłynęła wściekając się, ze nie ma na to czasu.

Obudziła się na chodniku jakiejś podrzędnej dzielnicy. Pierwszym co zarejestrowała był głos Johnego zaraz po tym usłyszała jakąś zdenerwowana kobietę. Wstała powoli, otrzepała przykurzona koszulę i uśmiechnęła się na widok cyrku, którego była świadkiem.

-Ok.. wszyscy mnie słuchają? Tak wiem.. jak to wygląda, ale nie miejsce do mnie pretensji bo mnie przerobili tak samo na szaro jak was ok?- „Przywódca stada” próbujący wyjaśnić, co i jak, za nim wściekła dziwka z jeszcze bardziej wściekłym alfonsem. Niezgrabny cios, szybki unik, ryk bólu faceta, którego pięść zderzyła się z latarnią.

„Paranoja”

-Jezu.. lepiej stąd chodźmy zanim te pajace sprowadzą resztę cyrku. - Powiedział Johny.

- Wreszcie powiedziałeś coś z sensem, gratuluję – mruknęła schylając się po czerwoną walizkę na kółkach.

Johny po raz kolejny starał się wykazać. Po raz kolejny w roli szefa i organizatora. Po raz kolejny bez większych sukcesów.
Skrzywiła się lekko na dźwięk policzka, który wymierzyła Angie.

- Gotowa na male zakupy?

- Jak najbardziej – uśmiechnęła się kącikowo – i nie chowaj lepiej tej mapy – dodała.
 
Vivianne jest offline