Najwidoczniej jest jakimś wielmożą. Jak mu pomogę to pewnie się odwdzięczy - pomyślał Guun, gdy zobaczył bogaty pierścień na palcu rannego. Mężczyzna potwierdził przypuszczenie. Okazał się być nie kim innym, jak kalifem Askaary. Za pomoc obiecał sutą nagrodę.
- Dobrze - powiedział Guun. - Zabiorę Cię do Twego ojca, do Haaram. Gdzie to jest?
- Dwa dni drogi w kierunku południowym - padła odpowiedź. Zurro! Wiedziałem. Wiedziałem, że droga wypadnie w innym kierunku niż znajduje się oaza i Safion. Ale pomoc tego chłopaka może okazać się równie cenna. Mały objazd nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie.
- W takim razie w drogę - Guun ostrożnie podniosł kalifa i usadowił go na wielbłądzie. Sam też na niego wsiadł i ruszyli w drogę. Dwa dni drogi w niemiłosiernie prażącym słońcu pustyni, wszechobecny, wdzierający się we wszystki e szpary piasek i ograniczony zapas wody doprowadzały Guuna niemal do utrarty zmysłów. Kilkakrotnie miał ochotę zrzucić Kalima z wielbłąda lub zabrać mu manierkę, jednak w ostatniej chwili się powstrzymywał.
W końcu dojechali do Haaram. Stojące na skraju pustyni miasto było, jak przewidział młody kalif, oblegane. Wokół czerwonych, wykonanych z wypalanej cegły murów ustawione było mrowie pstrokatych namiotów, pomiędzy którymi kręcili się ubrani na biało ludzie.
Zostali zatrzymani przez wartownika, pilnującego drogi do obozu.
- Stójcie przybysze! - zakrzyknął. - Kim jesteście i co was tu sprowadza?
- Nie poznajesz swego kalifa, żołnierzu? - słabym głosem zapytał Kalim, wychylając się zza badacza.
- Wybacz Panie, ale myśleliśmy że umarłeś. Chwalić Jedynego - strażnik padł na twarz i kilkakrotnie uderzył czołem w ziemię.
- Zaprowadź mnie do mego ojca - rozkazał kalif.
Przejechali przez obozowisko, w którym wszyscy na widok żyjącego kalifa wznosili okrzyki ku czci Jedynego i padali na twarze. W końcu dojechali do dużego namiotu, stojącego na niewielkim wzniesieniu. Stało przed nim trzech mężczyzn. W momencie, w którym podjechali, dwóch z nich padło na ziemię a trzeci podszedł do wielbłąda i pomógł Kalimowi zsiąść z wierzchowca.
- Witaj synu - powiedział starszy mężczyzna. - Wybacz, że zostawiliśmy Cię tam na pożarcie ghulom, jednak musieliśmy ścigać niedobitki. A wszyscy mówili, że zginąłeś chwalebnie w boju...
- Chwalić Jedynego - odpowiedział kalif i uściskał ojca. - Żyję. I powziąłeś słuszną decyzję przyjeżdżając tutaj. Jedyny postawił mnie na drodze tego tutaj, giaura, który zyskał naszą dozgonną wdzięczność ratując mnie. Obiecałem mu sowitą nagrodę.
- W imię Jedynego, dziękuję Ci - starszy mężczyzna ukłonił się dotykając palcami serca, czoła i ust. - Wejdźmy do namiotu.
Wnętrze namiotu było bogato wyposażone, jak na polowe warunki panujące w obozie. Wszędzie wisiały złocone draperie, na podłodze rozłożony był puszysty dywan, a na nim leżało mnóstwo poduszek do siedzenia. Zaprawdę, bogaci ludzie i pewnie wpływowi. Zaraz zapytają mnie co mogą dla mnie zrobić. Tak naprawdę nic mi nie trzeba, poza dotarciem do Safiona i skłonieniem go do pomocy. I o to ich poproszę. I sakwę złota na dodatek, o!
- A więc powiedz czym możemy Ci wynagrodzić? - zapytał ojciec kalifa, gdy rozsiedli się wygodnie na poduszkach.
- Och, nie trzeba mi wiele - ze skrywaną skromnością odparł Guun. - Zboczyłem jednak nieco z drogi do pewnej oazy kupieckiej. Mianowicie tej, w której rezyduje kupiec Safion. Potrzebuję się tam dostać, gdyż ma mi on wskazać drogę do Starożytnego Lasu. Więc jeśli moglibyście, o czcigodni dać mi zapas wody i eskortę na drogę do oazy lub też wskazać bezpośrednią drogę do Starożytnego Lasu, byłbym niezmiernie wdzięczny. Przydałoby mi się też nieco złota, gdyż nadmiarem pieniędzy nie grzeszę, a wiecie, że bez pieniędzy niewiele można zdziałać...
- I trzecia rzecz, jeśli można - Guun właśnie wpadł na pomysł jak pozbyć się konkurencji w wyścigu do Korony Władzy. - Jeśli kiedykolwiek spotkalibyście na swej drodze, dwóch brodatych karłów o imionach Grumil i Thorius, zabijcie ich lub uwięźcie. To okrutni bandyci, przed którymi ledwo uszedłem z życiem...
- Niewiele przybyszu żądasz za swoją pomoc - powiedział kalif. - Zrobimy co w naszej mocy aby Ci pomóc... |