Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2009, 11:49   #125
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Najwidoczniej jest jakimś wielmożą. Jak mu pomogę to pewnie się odwdzięczy - pomyślał Guun, gdy zobaczył bogaty pierścień na palcu rannego. Mężczyzna potwierdził przypuszczenie. Okazał się być nie kim innym, jak kalifem Askaary. Za pomoc obiecał sutą nagrodę.

- Dobrze - powiedział Guun. - Zabiorę Cię do Twego ojca, do Haaram. Gdzie to jest?
- Dwa dni drogi w kierunku południowym - padła odpowiedź.

Zurro! Wiedziałem. Wiedziałem, że droga wypadnie w innym kierunku niż znajduje się oaza i Safion. Ale pomoc tego chłopaka może okazać się równie cenna. Mały objazd nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie.

- W takim razie w drogę - Guun ostrożnie podniosł kalifa i usadowił go na wielbłądzie. Sam też na niego wsiadł i ruszyli w drogę. Dwa dni drogi w niemiłosiernie prażącym słońcu pustyni, wszechobecny, wdzierający się we wszystki e szpary piasek i ograniczony zapas wody doprowadzały Guuna niemal do utrarty zmysłów. Kilkakrotnie miał ochotę zrzucić Kalima z wielbłąda lub zabrać mu manierkę, jednak w ostatniej chwili się powstrzymywał.

W końcu dojechali do Haaram. Stojące na skraju pustyni miasto było, jak przewidział młody kalif, oblegane. Wokół czerwonych, wykonanych z wypalanej cegły murów ustawione było mrowie pstrokatych namiotów, pomiędzy którymi kręcili się ubrani na biało ludzie.

Zostali zatrzymani przez wartownika, pilnującego drogi do obozu.
- Stójcie przybysze! - zakrzyknął. - Kim jesteście i co was tu sprowadza?
- Nie poznajesz swego kalifa, żołnierzu? - słabym głosem zapytał Kalim, wychylając się zza badacza.
- Wybacz Panie, ale myśleliśmy że umarłeś. Chwalić Jedynego - strażnik padł na twarz i kilkakrotnie uderzył czołem w ziemię.
- Zaprowadź mnie do mego ojca - rozkazał kalif.

Przejechali przez obozowisko, w którym wszyscy na widok żyjącego kalifa wznosili okrzyki ku czci Jedynego i padali na twarze. W końcu dojechali do dużego namiotu, stojącego na niewielkim wzniesieniu. Stało przed nim trzech mężczyzn. W momencie, w którym podjechali, dwóch z nich padło na ziemię a trzeci podszedł do wielbłąda i pomógł Kalimowi zsiąść z wierzchowca.

- Witaj synu - powiedział starszy mężczyzna. - Wybacz, że zostawiliśmy Cię tam na pożarcie ghulom, jednak musieliśmy ścigać niedobitki. A wszyscy mówili, że zginąłeś chwalebnie w boju...
- Chwalić Jedynego - odpowiedział kalif i uściskał ojca. - Żyję. I powziąłeś słuszną decyzję przyjeżdżając tutaj. Jedyny postawił mnie na drodze tego tutaj, giaura, który zyskał naszą dozgonną wdzięczność ratując mnie. Obiecałem mu sowitą nagrodę.
- W imię Jedynego, dziękuję Ci - starszy mężczyzna ukłonił się dotykając palcami serca, czoła i ust. - Wejdźmy do namiotu.

Wnętrze namiotu było bogato wyposażone, jak na polowe warunki panujące w obozie. Wszędzie wisiały złocone draperie, na podłodze rozłożony był puszysty dywan, a na nim leżało mnóstwo poduszek do siedzenia.

Zaprawdę, bogaci ludzie i pewnie wpływowi. Zaraz zapytają mnie co mogą dla mnie zrobić. Tak naprawdę nic mi nie trzeba, poza dotarciem do Safiona i skłonieniem go do pomocy. I o to ich poproszę. I sakwę złota na dodatek, o!

- A więc powiedz czym możemy Ci wynagrodzić? - zapytał ojciec kalifa, gdy rozsiedli się wygodnie na poduszkach.
- Och, nie trzeba mi wiele - ze skrywaną skromnością odparł Guun. - Zboczyłem jednak nieco z drogi do pewnej oazy kupieckiej. Mianowicie tej, w której rezyduje kupiec Safion. Potrzebuję się tam dostać, gdyż ma mi on wskazać drogę do Starożytnego Lasu. Więc jeśli moglibyście, o czcigodni dać mi zapas wody i eskortę na drogę do oazy lub też wskazać bezpośrednią drogę do Starożytnego Lasu, byłbym niezmiernie wdzięczny. Przydałoby mi się też nieco złota, gdyż nadmiarem pieniędzy nie grzeszę, a wiecie, że bez pieniędzy niewiele można zdziałać...
- I trzecia rzecz, jeśli można - Guun właśnie wpadł na pomysł jak pozbyć się konkurencji w wyścigu do Korony Władzy. - Jeśli kiedykolwiek spotkalibyście na swej drodze, dwóch brodatych karłów o imionach Grumil i Thorius, zabijcie ich lub uwięźcie. To okrutni bandyci, przed którymi ledwo uszedłem z życiem...
- Niewiele przybyszu żądasz za swoją pomoc - powiedział kalif. - Zrobimy co w naszej mocy aby Ci pomóc...
 
xeper jest offline