Racja stanu, racją stanu, ale do tego dochodzi niewątpliwie kwestia czysto religijna.
Sobieski jako dobry katolik ( Venimus, Vidimus , Deus Vincit) raczej nie chciał, czy wręcz nie mógł pozwolić sobie na kunktatorstwo, będąc osobiście proszonym przez papiestwo.
Interes Polski we wspomaganiu Cesarstwa był powiedzmy wątpliwy, choć w kontekście przeszłości Rzaczpospolitej osmana lubić też nie było za co.
Jan III zachował się po prostu jak wzorcowy monarcha chrześcijański. Dodatkowo dysponując najlepszą w świecie konnicą, stanowił realne zagrożenie dla zabójczych janczarów Turczyna. Mając ten atut prawdopodobnie planował ugrać więcej dla siebie.
W pewnej książce wyczytałem, że Sobieski - wódz armii i triumfator, nawet nie wszedł do wyzwolonego Wiednia. Cały splendor spadł na drugoplanową postać cesarza.
Generalnie zwichnięcie potęgi osmańśkiej i uniknięcie konfrontacji na własnej ziemi, są chyba i tak dziełem geniuszu strategicznego wielkiego króla. |