Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2009, 19:09   #3
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Głuchy odgłos kopyt zdawał się narastać niosąc się leśną przecinką prowadzącą do niedawno jeszcze bezpiecznego domu Altari.

Stala wpatrując się w ciemność lekko teraz blednącą na wschodzie, drżąca, niepewna co dalej czynić.

Wkrótce ucichł, widać jeźdźcy zostawili wierzchowce i postanowili zbliżyć się do pogorzeliska pieszo.

Tkwiła jak biała zjawa, bardziej podobna duchowi niż człowiekowi.
Co powiedzą zobaczywszy ją z okrwawionymi rekami przy popiołach domu ? Uznają za zbrodniarkę, spalą na stosie, zabiją ?

Nie musi się wysilać by słyszeć delikatne stąpanie dwojga mężczyzn. Starają się iść jak najciszej, baczą by żadna gałązką nie trzasnęła przy nieostrożnym kroku, ale ona słyszy ich, słyszy doskonale...

Zbliżają się.

Z napięciem wbija wzrok w czarna ścianę lasu.

Ukazuje się pierwsza postać, bardziej podobny ciemnemu cieniowi niż istocie z krwi i kości, przystaje starając się oswoić wzrok z blaskiem dogasającego pogorzeliska. Postępuje kilka kroków naprzód.

Ubrany jest w opończę z kapturem,całą zabłoconą, widać przybywa z daleka. Pod nią nosi ciemny kaftan, takież spodnie i buty do konnej jazdy. Jedynymi jasnymi akcentami w jego stroju to srebrna klamra u pasa i obnażony miecz, w klindze którego krwawo odbijają się ostatnie pełgające płomienie.

Za nim wychynął drugi.
Ten w ręku trzyma łuk z nałożoną strzałą, czujnie rozgląda się dookoła Altari czuje jego strach.

Pierwszy z przybyszy postępuje znów kilka kroków. W cieniu kaptura można zobaczyć ostre rysy i ciemną , wręcz spalona słońcem i wysmaganą wiatrem cerę, tak rzadko widzianą tu na Północy.

Widząc samotną kobietę opuszcza broń. Mówi coś, czego Altari z początku nie może zrozumieć, musi uciszyć rozbrzmiewające w jej głowie kastaniety by słowa złożyły się w sensowna całość.
Głos obcego jest niski, matowy, nieco chropowaty.

- Jestem Godtfryd Villaverte drugi syn barona de Degraselle. A tamten człowiek to mój sługa i przyjaciel Akwicjusz. Co tu się stało pani ? Pani... ?

Wszystko zaczyna wirować w łowie Altari, ostatnie płomienie zdają się otaczać ją świetlistą wstęgą, zapada, leci w nicość, ciemność rozświetla tylko poblask klingi i ogień.
Ogień i krew.

Osuwa się powoli na kolana nie widząc, ze przybysz jednym skokiem znajduje się przy niej by w ostatniej chwili ją podtrzymać.


 

Ostatnio edytowane przez Arango : 01-09-2009 o 19:47.
Arango jest offline