Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2009, 20:58   #31
Mono
 
Mono's Avatar
 
Reputacja: 1 Mono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwu
Sam był niezmiernie rad z tego, że w końcu wyniósł się z tego lasu. Gdy w nim był nie mógł się oprzeć wrażeniu, że coś lub ktoś go obserwuje, a sama gęstwina układa się tak, aby jego wierzchowiec, i tym samym on, jechał jak najwolniej. Całości raczej mało komfortowej i przerażającej sytuacji dopełnił głos Muriela, który tylko na chwilę się oznajmił w słowie „uważaj”. Sam nie czuł się dobrze w tej sytuacji, myślał, iż będzie to dość łatwa misja, w której dostarczy list… a tu już po pierwszej nocy trup, teraz miał majaki i do tego nie odzywa się jego gorsza połowa! O tak morale miał teraz niskie i jedyne, co mogło mu poprawić humor to dobre jedzenie i kilka godzin dobrego, mocnego snu.

Gdy tak rozmyślał podczas jazdy w dół doliny coś go tknęło… to było właśnie to dręczące uczucie – ktoś chyba go obserwował. Odwrócił się i… coś zobaczył. Choć zobaczył to za dużo powiedziane, bardziej wyczuł, już po raz kolejny, czyjąś obecność.

Gdy jechał ścieżyną w stronę domostwa dostrzegał gniewne spojrzenia wieśniaków. Widocznie nie lubili tu obcych albo mieli coś do ukrycia. Młodzik wolał myśleć o tym pierwszym wariancie – wiedział, do czego są zdolni ludzie chcący zachować swe sekrety. Zastanawiały go dość dziwne stroje kmieci, ale stwierdził, że może tutaj noszenie kapelusza wizytowego do wideł i grabi jest normą, w końcu był w innym państwie i nie znał dobrze tutejszych obyczajów. Jechał dalej nie zmniejszając swej baczności i czując palący wzrok tubylców na sobie, którzy nie odrywali się nawet na chwilę od swych zwykłych zajęć, a jedynie patrzyli na przybysza groźnie spode łba. Gdy był już blisko chaty jego wzrok przykuły okna na piętrze, w jednym z nich coś błyskawicznie przemknęło. Sam przystanął i wzmożył czujność. Zanim minął "pierwszą linię" chłopstwa zdążył usłyszeć w środku czaszki niewyraźne zdanie wypowiedziane słabym, niezwykle ochrypłym głosem: „to nie to… uciekaj… nie patrz bezpośrednio”. Zrobił to, co zrozumiał z tego bełkotu. Zamiast ogniskować wzrok bezpośrednio na obejściu skupiał się na nim „kątem oka”…

Wiedział, że coś się dzieje, jeszcze kiedy był w lesie czuł to charakterystyczne mrowienie na karku, a że nie było w okolicy ponętnej cycatej dziewki mogło oznaczać tylko jedno – kłopoty. Jednako cóż z tego, że wiedział?! To, co widział teraz przechodziło jego rozumienie, ba przechodziło nawet jego najgorsze obawy i napawało go strachem. Gdy nie patrzył bezpośrednio na dom i robotników widział uginającą się i przechylającą na boki niczym bańka mydlana chatkę wraz z otaczającym ją korowodem… no właśnie, czego? Modlił się, aby były to jednak strachy na wróble, a nie na przykład nieumarli. Nie był w stanie zobaczyć tego ostrzej. Jedyne, co mu pozostało to spróbować nie dać po sobie poznać, iż zorientował się w sytuacji. Nie wiedział czy to pułapka, czy może tylko jakaś iluzja magiczna stworzona dla ochrony… w ogóle nic nie wiedział i był zdezorientowany. Postanowił zaryzykować i ruszyć dalej, cały czas mając miecz w pogotowiu. W końcu jakby chciał uciec, to ma wierzchowca, więc chyba się uda, a nazwisko z listy miało być pewne…
 
Mono jest offline