Wątek: Listy Wojenne
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2009, 23:44   #11
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Keith

Najpierw ta mordercza nawałnica ognia. Niemcy dosłownie zasypali nas ołowiem, wydawało mi się, że nigdy nie przestaną. Byłem przekonany, że mają jakiś nieskończony zapas amunicji i postanowili nas wykończyć. Wszyscy kulili się w przygotowany wcześniej okopach. Leżałem na plecach i próbowałem nogami zakopać się jeszcze głębiej. Oczywiście było to bezcelowe, nieskuteczne, ale mimo wszystko robiłem to. Ta nawałnica wykańczała mnie psychicznie, byłem gotowy na wszystko, wiedziałem zaciągając się, że mogę umrzeć, ale nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Wierzyłem, że jestem kowalem własnego losu, wierzyłem że jeżeli nie popełnię żadnego błędu wyjdę stamtąd żywy. W momencie tego ostrzału zrozumiałem, że to wszystko jest ułudą. Powtarzane wcześniej przeze mnie słowa były kłamstwem. Wtedy kuląc się nie mogłem zrobić nic, nie mogłem się nawet ruszyć. Pozostawało mi tylko czekać, albo nawałnica ognia ustanie i będziemy mogli ruszyć do jakiegoś kontrataku, albo wcześniej jakaś zabłąkana kula czy rykoszet pozbawi mnie życia, albo zdrowia ... jednak nie doszło do żadnych z tych rzeczy, a ogień przeciwnika powoli zaczął słabnąć [...]

To wtedy sierżant Python wyznaczył kilku chłopaków, w tym mnie i wyskoczył z okopu. Nie ociągając się ruszyłem za nim. Klucząc i starając się nie zostać trafionym. Nie wiem jak nam się udało, ale dotarliśmy do wielkiej hałdy ziemi, ostrożnie wspięliśmy się na nią. Stąd mieliśmy dobry widok na pozycje Niemców ... otworzyliśmy ogień, zabijając część z nich, a resztę zmuszając do wycofania się ...


[St. szeregowy Flint Kaynes, zwiadowca, kompania C, 506 PIR]


Karabin maszynowy MG-42

Atak Niemiecki okazał się niepowodzeniem na wszystkich flankach. W tym momencie ich zapał przygasł. Wyprowadzone kontrataki niezależnie, na wszystkich naszych pozycjach okazały się skuteczne. Niemcy zostali zmuszeni do odwrotu, z zajmowanych wcześniej pozycji. Teraz to wrogowie przygotowali się do obrony. Nasze straty wynosiły, w centrum: 3 zabitych i 4 rannych, na lewej flance: 4 zabitych i 1 ranny, drużynie dowodzonej przez sierżanta Pythona udało się uniknąć strat. Lini obrony została wyrównana, dałem żołnierzom 30 minut czasu na odpoczynek i przegląd sprzętu, potem mieliśmy rozpocząć kontratak, który miał całkowicie wyprzeć Niemców, z miasteczka lub doprowadzić do ich zniszczenia. Drużyna Sierżanta Pythona miała oczyścić mały kościółek i parafię na obrzeżach miasta ...


[Z raportu porucznika Hammonda Heada, 3 Pluton, Kompania D, 82 Dywizja Powietrzno-Desantowa]



Kościół St Evroult w Mortain, podobny będą zdobywać żołnierze Sierżanta Pythona

Kościół pamiętam go dobrze ... to śmieszne, jakie rzeczy człowiek zapamiętuje w sytuacji, w której bądź co bądź jego życie jest zagrożone. Gdy odparliśmy Niemiecki atak na pozycje, pluton którego staliśmy się częścią przygotował się do kontrataku. Chłopaki byli mocno przetrzebieni, jeszcze kilka godzin temu myślałem, że mieli nadzwyczajne szczęście ... udało im się wylądować praktycznie w całości. Teraz nie było ponad połowy z nich ... ranni, część z nich dość szybko powróciła do plutonu, po opatrzeniu ich ran. Kiedy zwijaliśmy się stamtąd widzieliśmy jak powolnym krokiem wracają do reszty swoich kolegów. Cóż wtedy jednak, w tej walce nie mogli nam pomóc. Naszym jedynym pocieszeniem było to, że Niemcy też nie mogą być w najlepszej formie, w innym wypadku zaatakowali by nas i zmietli z powierzchni.

Kiedy szykowaliśmy się do ataku usłyszałem, że pluton został wzmocniony dwiema drużynami z 2 plutonu. Cóż my tego wsparcia nie dostaliśmy, mieliśmy walczyć w tylu ilu nas zostało, po pierwszych walkach.

Naszym celem był kościół znajdujący się na skraju miasta. Jego okolica leżała w ruinie, ale sam budynek nie oberwał. Gdzieniegdzie zostały powybijane witraże i szyby, ale to wszystko. Był to dość wysoki budynek, a jego wieża górowała nad tą już bardziej "wiejską" okolicą. Zaraz obok niego znajdował się podłużny dom, połączony z zakrystią - domek parafialny. On również oparł się w dużej mierze ostrzałowi. Nie miał szyb w oknach, dach był przedziurawiony, a gdzieniegdzie widać było dziury, przez które można było coś przecisnąć ... ale w porównaniu z innymi domami, w jego najbliższej ulicy, był jak najbardziej luksusowy hotel.

Zebraliśmy się, żeby wysłuchać planu sierżanta.

[Z dziennika Plutonowego Eda del Campo, Kompania C, 506 PIR]
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty

Ostatnio edytowane przez Hawkeye : 02-09-2009 o 16:38.
Hawkeye jest offline