Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2009, 15:43   #27
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Tak jako paladyn rzekł tak też zrobił. Nie patrząc na resztę towarzystwa wyszedł w ślad za ciężkozbrojnym młodzieńcem. Zdziwił się jeszcze bardziej gdy okazało się, że samemu polazł towarzyszyć przedstawicielowi prawa. On, niziołek, łotrzyk żeby nie powiedzieć włamywacz, musiał iść za paladynem, przedstawicielem prawa, porządku, ładu i sprawiedliwości. Jego zaskoczenie było tym większe, gdyż sądził, iż Luna, kronikarka, która miała zaszczyt sprawować duchowną rolę w ich paczce, tylko pochwaliła pomysł znalezienia lepszego przybytku, acz ręki do tych starań nie przyłożyła. Bo w końcu w trójkę było by raźniej.

I bezpieczniej. Zwłaszcza w takim mieście jak to. Mały poszukiwacz przygód mijał przeróżne typy spod ciemnej gwiazdy. Już pomijając zwykłych żebraków, chcących dostać w jałmużnie kilka miedziaków, a daj boże nawet i srebrnika. A spotkać ich można było w różnorakich wersjach. Z małymi dziećmi. Z obciętymi kończynami. Z chorobami które tak na prawdę wieczorem zmywali by móc spokojnie wina się napić za zarobione pieniądze. Z resztą biedacy nie byli najgorsi. Jeśli się takiemu nie da nic to nie tracą więcej czasu na niczego wartego sobie niziołka.


Zwłaszcza niziołki są z tego znane, że wolą pieniądz zainwestować w swój obiad niż zaskarbić sobie królestwo niebieski na wiecznie zielonych wzgórzach Yondalii. Chociaż nie są tak skąpe jak khazady. Ten niski acz barczysty lud raczej jest znany ze swego liczykrupstwa i "zaradności życiowej" jak zwą swoją chciwość.

Bardziej uporczywe były ladacznice. Nie oferujące jakiś wysokich standardów, można by powiedzieć: "Za mało wódki na tym świecie...".


Ale maluchowi nawet i tego nie chciało się powiedzieć. Od śmierci Aner nie patrzał na kobiety jak... na kobiety. Jego serce było przepełnione żalem, a dusza bała się znów zadurzyć. Kolejny ból... kolejna rozłąka. Dlatego i odmowa nie była trudna. Ignorował każdą próbę zarobku panny lekkich obyczajów.

Najgorsi byli jednak mężczyźni chcący podnieść swój poziom samozadowolenia szydząc z mniejszych od siebie. Nie okłamując nikogo Milo był jednym z najmniejszych spacerowiczów. Sam próbował robić groźne miny, ukrywać strach i nie dać po sobie poznać, że opłaca się go napadać. Zapamiętał, że bycie niziołkiem nie jest bezpieczne w takich miejscach. Miał już plan jak to zmienić, jednak musiał go dopracować... I wprowadzić w jakimś ustronnym miejscu. Szkoda, że Sever gna tak jakby go same piekło goniło. Chyba nawet nie zdaje sobie sprawę jak trudno na tak małych nóżkach dogonić rumaka bojowego. Niziołek dawno by stracił młodzieńca z oczu gdyby ten, na szczęście Brandobarisa, nie zatrzymywał się przy ważniejszych punktach. Plusem było to też tym większym, ze Milo zapamiętywał znaczące miejsca i ich położenie w mieścinie. Jednak nie widział nigdzie czterolistnej koniczynki...

Teraz jednak musiał uważać by nie wpaść w kłopoty...

Taaa, jasne. Niestety to kłopoty zwykle wpadają na nas. I tak było i tym razem. Jakiś okuty w blachę, aż chciało by się powiedzieć zapuszkowany, bandyta zatrzymał gorliwego wyznawce Tyra, obrażając jego patrona. Facet sam sobie grób kopał. Wszystko było by piknie gdyby inny, ubrany w napierśnik półork nie skradał się za światłym mężem. Sytuacja nie wyglądała ciekawie. Milo musiał działać. Jednak co może wskórać tak wątły mężczyzna jak on?

Niziołek pierwsze co pomyślał, to żeby uciekać pozostawiając walkę dużym ludziom. Jednak... to mogło by źle skończyć się dla Blake'a. A był on w końcu jednym z nich. Z dzielnych obrońców Rath... I też kiedyś uratował życie małemu awanturnikowi... Drugą myślą która szybko pojawiła się w głowie niziołka było użycie pierścienia. Jednak tak jak szybko się pojawiła, tak też szybko znikła. Primo, nie zdąży włożyć pierścienia i zaatakować, nim jego przeciwnik nie ogłuszy rycerza. Secundo, nie można cały czas polegać na sile magi biżuterii. Z wprawy wyjść można. A tego by nie chciał. Pozostaje stare, dobre skradanie się. Dobrze, że noc zapada. Trudniej zobaczyć niewielkiego zabójcę, zwłaszcza gdy jego zbroja dodatkowo "przyciąga" ciemności, maskując go mistrzowsko.

- Ciemności niech mnie pochłoną - wymruczał prawie bezgłośnie. Dobrze, że Sever głośno się zachowywał. Trudniej usłyszy się kroki małego skrytobójcy. Milo powolutku zmierzał ku swemu przeciwnikowi. Rękę trzymał na rękojeści miecza. Niechał by światło mrozu zaalarmowało napastników. Umiejętność szybkiego dobywania broni przyda mu się do tego. Niziołek celował w witalne punkty. Chciał zakończyć sprawę z zamachowcem szybko i czysto. Tak jak lubił. Zaatakował.
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 02-09-2009 o 16:09.
andramil jest offline