Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2009, 19:29   #33
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Opuszczona świątynia, Travar


Gdy dziewczyny zajmowały się próbami głosu Gherton przyglądał się freskom, przesuwał dłonią po nich. Wreszcie spytał Damarri.- Uważasz to miejsce za dobry pomysł?
- A niby czemu nie?-
spytała orczyca. Mężczyzna dotknął placem fresków i przesunąwszy po nich dodał.- Ta świątynia przed pogromem była zbudowana na chwałę Vestrialowi. Obecnie szalonej Pasji.
Tavarti zamarła.
- Szalonej? Może się nami... zainteresować? - zapytała Ghertona. Wróżbita rzekł po chwili zastanowienia.- Z Vestrialem...nigdy nic nie wiadomo. Ale jego wyznawcy słyną z knucia zawiłych intryg i jestem pewien, że nie porzucili tej świątyni...wbrew temu co się wydaje.
- Vestrial jest jedną z trzech Pasji które uległy splugawieniu podczas Pogromu, ale ta świątynia...to już chyba tylko pusta budowla.-
odparła Damarri. Po czym rzekła.- A wiesz, że....wszystkie trzy splugawione Pasje ponoć wspomagały Therę podczas budowy ich kaeru w sercu imperium?
- Krążą różne plotki co do tego co się stało z tymi Pasjami podczas Pogromu. Na Therze, ponoć wielu nie wierzy w spulagawienie Dis.-
dodał Gherton.
- To może wracajmy już do domu. Lepiej nie wywołujmy bestii, znaczy pasji z lasu. - Tavarti uśmiechnęła się nieśmiało. Gherton zaś mruknął.- Poproszę Drussa by zajrzał w przeszłość tego miejsca.
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- Tavi poprawiła włosy. Mężczyzna się uśmiechnął i rzekł.- Nie znam potężniejszego Wróżbity. Choć istnieją, temu nie przeczę.
- Złe to zawsze zaglądanie krokodylowi z zęby. -
wróżbitka wzruszyła ramionami. - No nic, chodźmy już, co? Usiadłabym w ciszy w ogródku.
Po tych słowach Damarri objęła w pasie wróżbitkę i rzekła do Ghertona.- Nie jesteś za dużym chłopcem na straszenie dziewczynek? Powinieneś raczej Tavi podrywać. Wierz mi, warto.
-Pomyślę nad tym podrywaniem...jak będę pewny, że zawsze będę w stanie ją pokonać.-
zażartował Gherton.- Nie ma straszniejszej małżonki, od tej która zawsze wie gdzie jesteś, zawsze wie ile wypiłeś, o której wrócisz domu i włada kijem lepiej od ciebie.

Dom Tavarti, Travar, wczesnym wieczorem


Zamykając drzwi sypialni Damarri spojrzała na Tavarti podchodząc do niej od tyłu zarzuciła ramiona na jej szyję. Dmuchnęła lekko w ucho adeptki i przystępując do regularnych pieszczot językiem w tym rejonie mruczała.- Wiesz, że jeszcze nigdy nie sypiałam z kupiecką arystokratką?
- hmmm – zamruczała w odpowiedzi Tavi. – Chciałam cię zbyć, ale ponieważ możesz nie mieć więcej okazji tego powtórzyć... – uśmiechnęła się przebiegle – Tylko nie budźmy dzisiaj moich ochroniarzy, hę?
-Czemu? Co takiego powiedziała ci Maloniel?-
szepnęła orczyca wędrując ustami po policzku Tavarti, a dłońmi obejmując ją w pasie. Dziewczyna czuła na plecach biust Damarri. Już zapomniała jak kształtne ma piersi orczyca. Ta zaś kontynuowała.- Mam być zazdrosna?
- Wiesz, jako człowiek mam mniejszą wytrzymałość fizyczną od ciebie. A od jutra muszę się pilnować. Wiesz jak to bywa ze szpiegami.
–na pośladku Tavarti wylądowała dłoń orczycy dająca dość głośnego, ale mało bolesnego klapsa. Zaś sama Damarri rzekła stanowczym tonem głosu.- Ile razy mam ci to powtarzać...nie musisz samotnie radzić sobie z kłopotami i brać wszystkiego na siebie. Za karę... ty rozbierzesz mnie.
- I to ma być ta kara?
- Tavi oblizała wargi. Odsunęła się na kilka kroków od głosicielki, powoli przejechała opuszkiem palca wskazującego po jej obojczykach. Stanęła za orczycą, delikatnie sunąc dłońmi po skórze schowanej jeszcze pod szatą, zatrzymała się na pasie i odpięła go. Obejmując Dami, zdjęła broszkę trzymającą szatę na ramieniu. Musnęła wargami ramię orczycy, pozwoliła, aby szata opadła. Powiodła dłonią wzdłuż kręgosłupa, pogładziła jej pośladki i zsunęła opaskę biodrową.
Orczyca grzecznie pozwalała z siebie ściągać szatki...i gdy była już naga położyła się na łożu, przy okazji wyginając parę razy kusząco swe ciało. Uśmiechnęła się do Tavarti, mówiąc.- Mam nadzieję że sprawiają ci przyjemność nasze igraszki Tavi...bo nie chcę cię do niczego zmuszać. Nie musisz się nade mną litować...wiesz. Jeszcze potrafię zaciągnąć mężczyznę lub kobietę do łóżka.
- O w to nie wątpię.
- Tavi podparła się pod boki. - Jeśli masz ochotę na odmianę, to cię nie zatrzymuję. Ale mi tam z tobą dobrze. - puściła jej buziaka dłonią.
Damarri spojrzała na dziewczynę i rzekła.- Dzisiaj ty się sama musisz rozebrać. Ciekawe czy potrafisz pozbawić się szat w taki sposób, by rozpalić we mnie krew?
Tavarti nic nie odpowiedziała. Rozpuściła włosy. Nie spieszyła się. Powoli przeczesywała je palcami, aby po chwili przerzucić je na plecy. Odwróciła się tyłem. Z jej ramion zjechał płaszcz. Wykonała kilka gestów przejętych od Saviry. W międzyczasie pozbywając się spodni i tuniki. Na końcu zsunęła bieliznę.
Damarri klepnęła dłonią miejsce na łóżku obok siebie i dodała chichocząc.- Zdałaś egzamin, chodź, do mnie.
Dziewczyna usiadła tuż obok, Damarri przybliżyła się od niej obdarzając jej ciało pieszczotami i szepcząc jej do ucha.- Jutro mam...cały dzień wolny Tavi. Może spędzimy go razem, co?
- Chętnie tylko... Tylko musisz się mną podzielić z Maloniel.
- Wiem, wiem ...misja od Omasu.-
mruknęła Damarri całując Tavarti namiętnie, gdy dłonie orczycy wędrowały do intymnego miejsca młodej wróżbitki. Po pocałunku spojrzała na Tavarti i dodała.- Tym bardziej powinnam być z tobą, pilnować cię...Może jakoś mnie wciśniesz do swej misji?
- Dla ciebie zawsze jest wolne miejsce po mojej prawicy.
- Tavi zachichotała. A Dami położyła dziewczynę na łożu i rzuciła się na nią obsypując nagą skórę pocałunkami i pieszczotami. Wróżbitka nie pozostała orczycy dłużna i po chwili łoże stało się miejscem namiętnej kotłowani dwóch nagich kobiet. Damarri w miłosnym uniesieniu była energiczna i pomysłowa doprowadzając raz po raz Tavi na granicę ekstazy i nie pozwalając jej na spoczynek.
Kolejne minuty pieszczot wydłużały się płonąc miłosnym uniesieniem. To była gorąca noc dla wróżbitki, noc pełna pieszczot, pocałunków, ekstazy i niekontrolowanych jęków. Pod koniec Tavarti leżała na łożu, mokra od potu, spazmatycznie łapiąc oddech. Myśli gdzieś odpłynęły przytłoczone doznaniami...Orczyca leżała obok, równie mokra, równie gorąca i równie wyczerpana miłosnymi zapasami. Zasnęły obejmując się czule.

Dom Tavarti, Travar, wczesnym rankiem

Pukanie do drzwi wyrwało zarówno Tavarti jak i Damarri ze snu. Kobiety, były wtulone w siebie... A ich twarze znajdowały się na przeciwko. Orczyca nie odrywając głowy od poduszki spojrzała na dziewczynę, uśmiechnęła się i mruknęła.- Miniona noc warta jest zapamiętania, Tavi...
Podniosła się z poduszki, pozwalając swym ciemnym puklom szczeciniastych włosów okryć jej plecy szyję i barki. Damarri pocałowała Tavarti w policzek dodając.- Tę noc warto kiedyś powtórzyć.
W tej chwili jednak inne sprawy zajęły dziewczyny, trzeba było się szybko ubrać i otworzyć czekającej na zewnątrz elfce.
Maloniel czekała cierpliwie i nie skomentowała, ani pośpiesznie nałożonych szat, ani specyficznych fryzur obu kobiet.
- Jak tylko będziesz gotowa pani.- rzekła Maloniel uśmiechając się. – Ruszamy na zakupy...- a widząc niewyraźną minę Tavarti, elfka dodała.- O pieniądze się nie martw. Kompania Handel Lądowy opłaci koszty zakupu odpowiednich strojów.
Pozostało zjeść śniadanie, w towarzystwie Ghertona, Grolmaka, Damarri... Oraz gołodupca Ace’a. Acelon musiał czekać w domu na wizytę głosicielek. Gherton obiecał pilnowac Tavarti, ale z daleka.
- Zawsze będę wiedział gdzie jesteś.- rzekł Gherton.-I wyczuję, jak będzie ci groziło niebezpieczeństwo.
Maloniel nie lubiła tracić czasu...Jak tylko Tavarti ruszyła wraz nią do miasta, od razu skierowała się do sporego ekskluzywnego sklepu, którego wejścia pilnowali dwaj krasnoludcy najemnicy w zbrojach i z maczugami przy pasach.
Wysłanniczka Omasu wszystko już miała zaplanowane. Od razu zaprowadziła dziewczynę wprost do do bocznych drzwi, dla wyjątkowej klienteli...wyjątkowo zamożnej. Jednak Grolmak musiał zostać za drzwiami.
Tam już czekała kolejna postać.

Elfka o ufryzowanych ciemnobrązowych włosach, pięknych oczach i szacie dopasowanej do jej posągowej sylwetki. Osoba która wiele kobiet, w tym i Tavarti mogła wpędzic w kompleksy swą urodą i urokiem osobistym.
- Alteo to jest Siriel Altiran, Siriel...To jest Altea Rubaric. Trzeba z niej zrobić bywalczynię salonów Vivane.- rzekła Maloniel przedstawiając ją.
- Miło mi poznać pani, a teraz zechciej rozebrać się do naga.- Siriel szybko przeszła do sedna. A gdy Tavarti , obnażyła się przed nią, efka zaczęła ją obchodzić dookoła, mrucząc.- Nieźle...co by ..to mogło pasować, podkreślić pośladki, skryć uda...tak...uda nie pasują do kupieckiej kobiety...pośladki, kształtne...tak...piersi...odważny dekolt dodałby by mi uroku, ale...nie to by za było za bardzo wulgarne...trzeba czegoś subtelniejszego...mam...coś w stylu therańskim, najnowszy krzyk mody ?
Maloniel dorzuciła swoją opinię.- Raczej nie...coś mniej krzykliwego, ale z klasą.
Siriel wyszła i wróciła z piękną delikatną. Ze srebrzystego materiału...Tavarti i Damarri aż otworzyły oczy ze zdumienia. Tak pięknej i subtelnej szaty jeszcze nie widziały. To że nie zdobił jej żaden haft, dodawało jej tylko wyrafinowania.

-Prawda, że piękna?- spytała Siriel, a roziskrzony wzrok zarówno Tavarti jak i Damarri zdawał to potwierdzać. Maloniel jednak rzekła.- Za bardzo odważna....coś bardziej dystyngowanego by się przydało.- elfka spojrzała na Tavarti i widząc jej zawiedzioną minę dodała.- chociaż tą też weźmiemy. Może się przydać na mniej oficjalne spotkania. Rozmowy z delegacją K’tenshin wymagają sukni, bardziej dystyngowanej.
- Mam coś takiego...- rzekła w Siriel po chwili przyszła z kolejną suknią i pięknym płaszczem do niej.

O wiele bardziej zdobiona, wraz ametystowym płaszczem stanowiła małe dzieło sztuki.
- Idealna...Alteo przymierz ją.- rzekła Maloniel. Strój był rzeczywiście piękny i miły w dotyku. Tavarti spojrzała w lustrze i musiała zgodzić się z elfką. Ten strój dodawał jej urody i dostojeństwa.
- Bierzemy.- zadecydowała Maloniel, a po niej odezwała się Damarri.- To teraz moja kolej.
Odwróciwszy się w jej stronę Tavarti zobaczyła jak orczyca energicznie zrzuca z siebie szaty.
Zaskoczona spojrzeniami trzech kobiet głosicielka z łobuzerskim uśmieszkiem rzekła.- No co...jako prawa ręka Tavarti, muszę się godnie reprezentować, chcę mieć taką szatę.
Orczyca wybrała sobie strój podobny do srebrzystej szaty tylko bardziej obcisły i odważny.
I pojawił się problem...Damarri nie umiała ubrać tej sukni.
Siriel musiała Damarri tłumaczyć jak ubierać ten rodzaj szaty. Tavarti pamiętała, że sama założyła ją niemal odruchowo.

I o ile srebrzysta suknia na Tavarti podkreślała szczupłą sylwetkę dziewczyny, u orczycy uwypuklała jej atuty, kształtne piersi i zgrabne pośladki. Wydawało się, że szata przylega do jej skóry. Ale Dami się efekt ten podobał.

Kolejnym punktem zakupów była wizyta u balwierza i fryzjera jednocześnie, starego krasnoluda o wypielęgnowanej brodzie.
Maloniel zarządziła by zarówno Damarri jak i Tavarti upiąć włosy według najnowszych trendów mody w Viviane.
- Ładnie ci z tymi włosami Alteo. Ale dystyngowane damy noszą starannie ułożone fryzury.- rzekła pojednawczo elfka, widząc niechęć do tego pomysłu u wróżbitki.
Krasnolud bardzo szybko zaczął pracować nad fryzurą najpierw orczycy (robiąc jej loki i upinając w kok) a potem nad jej makijażem. Następnie zajął się Tavarti...
- Szkoda skracać takie ładne włosy. Tylko je splotę panienko.- rzekł z uśmiechem i zabrał się o roboty.
Jak na przedstawiciela swej rasy, miał dość długie palce. I zręcznie splatał pukle dziewczyny, by po chwili stworzyć swe arcydzieło. Zakończył je wbijając dwie szpile w utworzony kok.

Następnie nałożył lekki makijaż i pachnidła i Tavarti mogła spojrzeć w posrebrzane lusterko by ocenić dzieło krasnoludzkich rąk.
Twarz którą widziała w lustrze była jej jednocześnie znana i obca. Miała wrażenie, że ta odbijająca się lustrze kobieta, jest jej kimś bliskim...wydawało się jej, że zaraz krzyknie.- „Oddawaj me ciało złodziejko !” Nerwowym ruchem Tavarti odłożyła lustro na miejsce. Czy była Alteą? Czy naprawdę była Alteą Rubaric? A nawet jeśli nie nią...to przecież była kimś innym. Czy ta druga kobieta, upomni się o swoje...jak będzie się czuła pamiętając jednocześnie obecne i przeszłe życie? Kim się stanie, gdy Tavarti i to odbicie z lustra staną się jedną kobietą...Czy od przeszłości można się całkowicie odciąć i odgrodzić?
Dotknięcie na ramieniu...dłoń miękka i silna. Tavarti znała ten dotyk. Dłoń orczycy pieściła ją wielokrotnie...więc potrafiła ją rozpoznać.
- Rozchmurz się.- rzekła Dami cicho, acz wesoło.-Wyglądasz ślicznie i kusząco.
Po czym spojrzała w oczy Tavarti dodając.- Co mówiłam o dźwiganiu brzemienia samemu. Powiedz co cię znów trapi Tavi?


Taras „Spokojnej Przystani”,Travar


Spotkanie z przedstawicielami Domu Dziewięciu Klejnotów, miało się odbyć w zbudowanej na rzeką karczmie Spokojna Przystań. Była to ekskluzywna gospoda, tylko dla majętnych klientów, i bardziej pod gusta t’skrangów. Spora jej część bowiem była zbudowana pod wodą, na wzór budowli z wiosek t’skrangów...kopuł ukrytych pod wodą i po części zakopanych w rzecznym mule. Jednak Tavarti nie musiała sprawdzać jak to jest w owych kopułach. Spotkanie z przedstawicielami aropagoi miało się odbyć na tarasie zbudowanym nad rzeką. I na to spotkanie została wpuszczona Tavarti, Grolmak a nawet Damarri...Ale nie Maloniel. T’skrangi jasno oświadczyły, że przedstawicielka kompanii Handel Lądowy nie jest mile widziana na tym spotkaniu. Tavarti więc musiała liczyć na siebie.
T’skrangom przewodził t’skrang w jaskrawoczerwonych szatach, stroju przepasanego szerokim pasem z mieczem przypiętym na odwrót. Co znaczyło że jest leworęczny.

- Kess’ren Naxos przedstawiciel domu Dziewięciu Klejnotów.- rzekł w therańskiej mowie.- A to Hafari i Hefren...moi współpracownicy.
Hafari była kobietą t’skrangiem i Tavarti stwierdziła, że nie jest tak łatwo odróżnić płeć u tej rasy. Od Hefrema różniła się nieco smuklejszą budową ciała, łagodniejszymi rysami i kobiecym strojem. Sądząc po barwie łusek ona i Hefren, byli spokrewnieni, tylko że masywniejszy t’skrang przypominał wojownika, a sądząc po wyszywanej w skomplikowane szaty.
- Witajcie. - Tavarti skinęła im głową. - Moja godność Altea Rubaric. - mówiła powoli, z wysoko uniesioną głową. - To mój ochroniarz, Gromlak i moja służka Damarri. Miło mi was poznać.
"Altea" usiadła przy stole, Grolmak i Dami stanęli tuż za nią.
Z tyłu na tarasie czwórka ochroniarzy, rosłych t’skrangów w skórzanych zbrojach i z długimi mieczami, oraz łukami. I ich uwaga powinna była być skupiona na okolicy...ale nie była. Orczyca ubrana w najnowszą zdobycz, ostatnio zakupioną szatę, przyciągała ich uwagę. Tym bardziej, że uśmiechała się raz niewinnie, raz lubieżnie. Prężyła swe ciało w sukni która wydała się, iż miała pęknąć na niej. Nie tylko uwaga ochrony była rozproszona, także Hefvren i Kess’ren zerkali na Tavarti. Jedynie Hafari ignorowała obecność głosicielki.
- Mam nadzieję pani, że...-tu Kess’ren zerknął na orczycę.- że...czujesz się już...- kolejne zerknięcie.- lepiej...znacznie lepiej.
Tavarti zachowała kamienną minę.
- Tak czuję się już znacznie lepiej. Ale przejdźmy do rzeczy. - uśmiechnęła się delikatnie, acz chłodno.
A Damarri w tym czasie przesunęła dłonią po strategicznych obszarach swego ciała, skupiając uwagę całej grupki. Orczyca wiedziała, jak uwodzić mężczyzn, wszak był to jej fach. Wszak robiła to każdej nocy, podczas której występowała w „Ognistym Jaszczurze”.
I skupianie uwagi...szło Dami aż za dobrze. Kess’ren nie zwrócił uwagi na słowa wróżbitki.
- Rozumiem, że chciałbyś panie o czymś porozmawiać. Nie traćmy czasu. - powiedziała "Altea" zimno, sugerując że to ONI tacą JEJ bardzo cenny czas. Hafari dała kuksańca Kes’renowi.
- A tak...pani. Możesz nam opowiedzieć co się...-kuksaniec od Hafari, przerwał gapienie się Kess'rena.-... wydarzyło na „Żelaznym Orle.”- spytał spoglądając Tavarti prosto w oczy.- I co się stało z naszym ładunkiem?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 03-09-2009 o 13:32.
abishai jest offline