Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2009, 14:28   #29
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Karczma wyglądała na spokojny przybytek...Zebraną w nich grupkę osób diablę obrzuciło obojętnym spojrzeniem. Miejscowi pijaczkowie i paru podróżników. Na dziewczynach, tych zamiejscowych i tych tutejszych można było oko zaczepić, ale Acaleem bardziej zwrócił uwagę na wolny stolik gwarantujący mu święty spokój...w teorii przynajmniej.
- Co podać panie? – Pisnęła dziewczyna, a Acaleem pacnął ją delikatnie po głowie mówiąc wesołym acz cichym tonem głosu.- Więcej wiary w siebie w dziewuszko. I nie masz się czego obawiać... Nie taki diablik straszny jak go malują. Jeśli ktoś ma się mnie bać to łobuzy, bom zawodowy pogromca bandytów. A jakby ktoś ci się naprzykrzał to daj znać, a mu dołożę.
A gdy dziewczynka przestała się go bać i nawet nieco uśmiechnęła, rzekł wesoło.
- A teraz przynieś coś do jedzenia i piwo moja duszko. No i uśmiechnij się. Takiemu małemu kwiatuszkowi uśmiech dodaje blasku.
Posiłek przerwało pojawienie się błazna i pokaz jego umiejętności, na losowych napastnikach. Acaleem przyglądał się nie widząc powodu dla którego miałby lać tego młodzika w fikuśnym stroju. Choć był ciekaw co robi tu młody mnich i dlaczego tak nie lubią. Więc mnich capnął za fraki jednego z uczestników tej burdy i podniósł go tak by jego gęba znalazła się na wysokości swej twarzy mnicha. Wtedy zapytał.- Ten „Błazen”. Któż to?
Mężczyzna z obita gębą po kopniaku zafundowanym ledwie chwile temu zamrugał dziwnie oczami wpatrując się w twarz Acaleema, po czym... zaczął drzeć się niczym obdzierany ze skóry, zwracając oczywiście uwagę wszystkich zebranych w karczmie.
- Zabili mnie.! Zabili i jestem w Piekle, diobeeeeeel !
Na twarzy diablęcia pojawił wyraz gniewu i irytacji. Co tylko dodało piekielności jego aparycji.
- No właśnie kmiotku. W piekle...mam tu dla ciebie wygodny kociołek. Do którego trafisz, jeśli nie odpowiesz na me pytania.- ryknął mnich nie przejmując się wywoływanym przez wrzeszczącego pijaczka tumultem.
- Bfffffmmmm - Wydal z siebie dziwne, niekontrolowane dźwięki, po czym na jego spodniach, a dokładniej na kroczu, pojawiła się rozrastająca plama...
- Nieeeee... - szepnął mężczyzna, po czym zemdlał.
- I co go straszysz? - wtrącił się dosyć spory mięśniak z łysą głową...i jak się okazało bardziej trzeźwy, lub bardziej sprytny.
Acaleem upuścił mężczyznę jakby ten był workiem ziemniaków i spojrzał na osiłka mówiąc.- Ja go tylko grzecznie pytam. Któż to jest ten błazen. Może raczysz mi odpowiedzieć?
- To wredota jakich mało, cwaniak, złodziej i morderca, juz parę razy go widzieli przy trupach na ulicy, nawet straż wyznaczyła nagrodę - odpowiedział mięśniak, masując swoja obolałą szczękę po wcześniejszym spotkaniu z... pięścią Błazna.
Mnich podrapał się po rogu...Sprawa była skomplikowana...W sumie jako osoba o wrodzonej praworządności powinna złapać przestępcę i postawić przed obliczem przedstawiciela prawa. Z drugiej strony, Acaleem właśnie spuścił łomot przedstawicielom tutejszego praca, co czyniło go przestępcą niewiele gorszym od Błazna. Co prawa, nikogo nie zabił ale... Najpierw jednak trzeba było się rozeznać w sytuacji. Spytał więc jeszcze.- A kogo morduje, bo chyba nie jak popadnie?
- Ano właśnie, że jak popadnie do cholery! - Osiłek podniósł nieprzytomnego, oszczanego mężczyznę, po czym zaczął go mało subtelnie budzić, trzaskając dłonią po gębie... .
Coś tu się nie zgadzało mnichowi, pozostało więc...złapać mnicha w kolorowym wdzianku i przepytać. Jakoś w uczciwość tutejszej straży nie wierzył.
Sam zaś winowajca zdążył się ulotnić przez okno, a wraz z nim spora grupka pościgowa , którym alkohol i obecność kumpli przysłoniła zdrowy rozsądek. Ot, sfora debili, którzy myślą, że przewaga liczebna jest remedium na wszystko. Acaleem ruszył za nimi i wypadł na utytłaną błotem i gnojem...i bogowie tylko wiedzą jeszcze czym, kobietę zaciekle broniącą Błazna, za pomocą "mieczyka".
- Nie wstyd wam atakować bezbronna kobietę? Jeśli chcecie rozrywki to może spróbujecie ze mną?- te słowa wywołały ironiczny uśmieszek na ustach diablęcia. Wątpił, by ci ludzie uważali błazenka za bezbronną kobietę...Chwila...czy ona powiedziała...kobietę? Spoglądając na szybko wspinającego się błazna, diablę musiało że rzeczywiście. Ma za gibkie ciałko jak na faceta...zwłaszcza że obcisły strój uwypuklał jej krągłości, których natura owej dziewczynie poskąpiła nieco w okolicy biustu.
Tempo jej wspinaczki było za szybkie, pewnie wspomagane magią. A choć Acaleem przypuszczał, że mógłby za nią podążyć. To w nadążenie za nią, szczerze wątpił.
No cóż...towarzystwo, choć bojowo nastawione, nie zamierzało wyładować swej złości na obrazie nędzy i rozpaczy jakim obecnie była wojowniczka. I dobrze...Mnichowi jakoś nie chciało się tłuc zakutych pijackich łbów, w ramach wyrównania szans dziewuszce.
Acaleem spoglądał na znikającego błazna...a może znikającą, jak sądzić po słowach rudej kobietki. Z tego co opowiedział łysek, mniszka w fikuśnym wdzianku morduje kogo popadnie. Nie miało to za gorsz sensu nawet jeśliby należała do zakonu Długiej Śmierci. Ci socjopaci nie unikają okazji do walki i zabijania. Spadła z sufitu...No to teraz będzie się trzeba dowiedzieć co tam robiła. A może polazła do któregoś z pokoi na piętrze karczmy. To też trzeba by było sprawdzić. Gdy tak rozmyślał jego ogon zaczął wić się energicznie na boki. Zawsze tak się działo gdy Acaleem poważnie dumał. I gdy w jego głowie powoli tworzył się dokładny plan.
Zawrócił energicznie w stronę karczmy i ruszył. I...niestety energicznie poruszający się na boki ogon zahaczył o rudowłosą „panienkę”. Uderzył lekko w jej pośladek. Zamyślony Acaleem nawet tego nie zauważył. W tym mieście męskie macanki były na porządku dziennym i Morgan juz nie raz miała okazję ścierać uśmiech zadowolenia z męskiej facjaty. Odruchowo złapała mocno napastnika i z wielkim zaskoczeniem zauważyła, że tym razem zamiast nadgarstka trzyma w ręce ogon. Szybko jednak odzyskała rezon i powiedziała do gwałtownie zatrzymanego właściciela:
- Powinieneś bardziej uważać na swój chwost, bo kiedyś możesz go stracić.
Mnich czując opór na tylnej części ciała odwrócił się w jej kierunku mówiąc.- Miło, że tak o mnie dbasz panienko...ale sam radzę sobie dobrze. Więc bądź tak miła i go puść.
Acaleem bynajmniej wyglądał na specjalnie wzburzonego czy też przejętego jej słowami.Dziewuszka się uśmiechnęła tylko i puściła. Acaleem odpowiedział na jej uśmiech...własnym wesołym uśmiechem. I ruszył w kierunku karczmy.
Po wejściu do niej...Acaleem spojrzał w górę, spoglądając na sufit...Następnie udał się w kierunku stolika półelfki. Byłego stolika, dziewczyna bowiem ulotniła się z tamtego miejsca. Oparł się dłońmi o niego, kompletnie ignorując otoczenie. Mnich spojrzał dokładnie w miejsce z którego spadła kontrowersyjna mniszka. A przeprowadziwszy ten fragment „śledztwa”, ruszył na górę by rozejrzeć się po pokojach. A nuż widelec, coś odkryje.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 04-09-2009 o 14:00. Powód: zmiany po konsultacji z graczami :)
abishai jest offline