Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2009, 16:29   #30
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
- Jestem Luna Wisewind, miło mi cię poznać Vanesso – uśmiechnęła się do kobiety, choć nie był to zbyt szeroki uśmiech to jednak szczery i prawdziwy. – i twojego kolegę… Raison… tak? – spytała, gdyż nie była pewna czy dobrze usłyszała czy dziewczyna tak nazwała mężczyznę.

- Znam wiele pieśni, i melancholijnych, i wzruszających, o rozstaniach i o miłości, mogę cię nimi ukołysać do snu... - Odezwała się, doprowadzając Lunę do lekkiego rumieńca. Lekko zakłopotana tym obrotem spraw kronikarka nerwowo się uśmiechnęła i nie odezwała słowem próbując patrzeć w inną stronę i unikać wzroku bardki.

Wtedy jednak ich znajomy kupiec niejako wybawił ją z opresji. Kronikarka tylko przewróciła oczami i westchnęła widząc idiotyczny gest Wakash. Bardziej pretensjonalny to już być nie mógł… ale przynajmniej nieco mi pomógł…

- Nocujecie tu czy jak? - Wtrącił się nagle pozostawiającym wiele do życzenia tonem karczmarz, podchodząc do stołu - Boście nic nie powiedzieli, a ja musze wiedzieć czy zajmujecie te dwa pokoje czy nie?.

Nie podobał się jej ton głosu karczmarza, ale rozumiała jego pośpiech – miał pewnie już innych chętnych na ich miejsce. Rozejrzała się za Severem, ale go nie było. Po chwili zauważyła, że brakuje też Milo. Musieli wyjść kiedy uwaga Luny była skoncentrowana na Vanessie… Cholera… – zaklęła w myślach kronikarka. Na domiar złego wyglądało na to, że za chwilę spadnie deszcz co z kolei pokrzyżuje jej plany znalezienia lepszej karczmy… będzie musiała przełożyć to na jutro.

- Jeśli chodzi o mnie to tak, prosiłabym o jakiś ładny pokój z oknem – uśmiechnęła się delikatnie do karczmarza mając nadzieję, że może jej wdzięki, których nigdy za bardzo nie używała, tym razem się na coś przydadzą… oby tylko nie zrozumiał jej w zły sposób…

Musiała chwilę poczekać aż barman odejdzie zanim mogła zapytać co właściwie mają teraz robić – choć i to było ciężkie z bardką i jej ochroniarzem nieopodal. Nie powinna ryzykować, mimo wszystko mogli być wysłannikami kościoła Shar.

- Zastanawiałam się co teraz powinniśmy zrobić skoro już tu dotarliśmy… ale właściwie to teraz jestem bardziej ciekawa co was tu sprowadza? Jakieś interesy czy zwyczajny pęd ku przygodzie? – spytała grzecznie i uprzejmie parę. Nie chciała ich do siebie zrażać, ale nie ufała im na tyle, aby zdradzać im cel ich podróży. Zamiast tego wolała urządzić małe, niewinne przesłuchanie.
 
Qumi jest offline