Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2009, 20:10   #72
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Uthgor schodząc z areny zatrzymał się tuż przed wrotami i ponownie smarknął na piach. Zerknął w górę, na widownię, po czym poprawił soczystym splunięciem. Ze względu na dorodne kły część plwociny pozostała mu na wargach, dlatego zamaszyście otarł gębę futrzanym karwaszem. Ukontentowany mruknął coś gardłowo i poczłapał w głąb tunelu.
"A już myślałem, że ciebie rozgryzłem..." - w głowie zabrzmiało mu pełne rezygnacji westchnienie.
- Goń się... - odparł mu ork wesoło.

Po nudnawej przemowie zielonego mądrali padło wreszcie oczekiwane przez wszystkich hasło: wyżerka.
- Koryto! - zawołał Uthgor i przepychając się wśród pozostałych, w większości mniejszych od siebie, ruszył we wskazanym kierunku.

Za drzwiami skrywała się zaskakująco spora gospoda. W środku folgowali nieumiarkowaniu w jedzeniu i piciu przedstawiciele różnych ras znanego świata. Ork zaszczycił ich jedynie przelotnym spojrzeniem, gdyż jego wzrok niczym lep muchę przyciągnęły obładowane mięsiwem i napitkami stoły.

- Marnotrawstwo... - rzucił pod nosem.
"Racja, przecież ta banda barbarzyńców i tak nie doceni smaku tych wszystkich potraw..." - zaczął demon.
- Na podłodze więcej by się zmieściło... - Uthgor dokończył myśl i ruszył KONSUMOWAĆ.

Resztę danego mu czasu spędził na wpychaniu w siebie kapłonów, przepiórek, wyszarpanych z rusztu zajęczych polędwiczek i faszerowanej kaszą dziczyzny. Wszystko popijał olbrzymimi ilościami jasnego piwa, bimbrem, który trącił hobgoblinim zacierem oraz mocnym, złocistym miodem z przyprawami korzennymi. Za to nawet się nie obejrzał na imponujący bukiet surówek wraz z dressingiem, gorące pieczywo i wodę z górskiego źródła. W zasadzie nie znał nawet połowy, ba... jednej dziesiątej potraw, które pochłaniał. Złośliwy bies dorzuciłby jeszcze, że on nawet do dziesięciu policzyć nie potrafił, nie wspominając o arytmetyce.

- Mięcho... - wzdychał szczęśliwy, oblizując umazane tłuszczem usta. Jako prawdziwy wojownik doceniał jedynie PRAWDZIWE jedzenie. Mięso. Mięcho. Nie ważne, czy pieczone, czy surowe - to była tylko kwestia przypraw. A jeśli się ruszało i miało brodę... - cóż, więcej zabawy przed jedzeniem.

Zanim pijany padł pyskiem na poplamiony winem blat stołu, by później się obudzić, zapamiętał jeszcze, jak brał udział w spontanicznie zorganizowanych, lecz cieszących się zainteresowaniem zawodach na najgłośniejsze pierdnięcie. Nagrodą była oczywiście gorzałka i micha fasoli z kawałkami kiełbasy. Jak przez mgłę przypominał sobie, że słyszał uradowany głos czarta, zachęcający go do jeszcze większego wysiłku...

Nastała ciemność...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline