Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2009, 16:51   #531
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Przeklęty elf. Został w środku. Jeśli zauważyłaby mnie teraz, mogłaby go bronić. A przecież nie o to nam chodzi.
Ścisnął w dłoni białą kulkę.
* * *

Uzjel; Ruszyłeś w pogoń za zbiegiem. Wyglądało to kiepsko. Po pierwsze wystartował wcześniej. Po drugie nie ważył tyle co ty i biegał szybko. Po trzecie zdaje się, że znał to miasto i miał tu kumpli, łatwiej było mu zbiec. Flafi zażarcie go tropiła. Zauważyłeś go na końcu uliczki, w tłumie. Halabarda utrudniała mu ucieczkę, to w końcu duża i nieszczególnie poręczna broń. Mimo to zbiegowi udało się zniknąć ci z oczu za którymś zakrętem. Przedzierałeś się przez tłum, coraz bardziej wkurzony. Traciłeś już nadzieję, kiedy Flafie wskazała lizaczkiem gdzieś w bok. Nie do wiary. Zbieg ciamajda upadł i właśnie zbierał się z ziemi! Wielka szansa by go dogonić i nadrobić straty! Ruszyłeś w jego kierunku i ku własnemu zdumieniu odkryłeś, że koń ciągnący przejeżdżającą obok złodziejaszka bryczkę niefortunnie nastąpił zbiegowi na stopę! Złodziej klął teraz, podskakując na jednej nodze. Obejrzał się i na twój widok zastygł na moment w bezruchu. Rzucił się do ucieczki, ale zrozumiał, że nie zdoła już cię zgubić. Odwrócił się ku tobie, rozpędzając tłum wokół siebie zamachem twoją bronią.
- No i co?! – wrzasnął do ciebie. – Mało ci manta na dzisiaj?! No chodź!!!

Is; Szamil wybył. Alchemik zerkał na ciebie nieprzychylnie. Jakiś elf mu się rozkładał na środku podłogi, i na dodatek nic jeszcze nie kupił.
Co do...?
Nie masz pojęcia co się stało. Chyba omdlałeś! Błysk i ocknąłeś się po chwili z zawrotami i bólem głowy, tradycyjnie na podłodze. Ku swemu zdumieniu usłyszałeś bolesny jęk alchemika, który zbierał się z lady, niczym po megakacu.
- Gdzie...?! – alchemik rozejrzał się nerwowo i wybiegł na zaplecze.
Wrócił po chwili, wściekły jak diabli, mierząc cię zabójczym wzrokiem.
- Kupujesz coś czy nie?! To wynocha, już!!! Zabieraj się stąd!
Ktoś wszedł tym momencie i alchemik spojrzał na przybysza. Był to... Kall`eh!

Kall`eh;
Szamil ruszył z wami. Zaglądasz po drodze do alchemika. Oho. Chyba w złym momencie wpadasz. Is rozwalony na podłodze, alchemik coś nie w humorze, wyraźnie zdenerwowany, jakby czegoś w panice szukał. Na twoje pytania o melisę Almeny the elven lub składniki odpowiedział dokładnie tak samo jak Samaelowi. Na straganach również nie znalazłeś cen niższych od tych, które wyszukał Szamil, a wyższe cię niezbyt interesują... Alchemik wygląda na niezbyt skorego do negocjacji w tym momencie.
- Cos podać? – powiedział w końcu. – Wybaczy pan szanowny, ale nagłe okoliczności zmuszają mnie do zamknięcia sklepu póki co... Bardzo mi się spieszy!
Znów zerka na Isa, masz wrażenie, że chce własnonożnie wykopać elfa za drzwi.

Szamil, Kalleh;

Wychodzicie na moment przed sklep alchemika, gdyż Tharkûn wpadł naraz w wielkie podekscytowanie i mamrocząc/klnąc niezrozumiale pod nosem wybiegł na ulicę, wskazując coś ręką. Szybko zauważyliście, że wskazywał wyróżniającego się w tłumie gościa.

Tauren Axemaster by ~moorkasaur on deviantART

Tauren szedł ulicą, oglądając wystawy mijanych straganów. Nie zauważył was, oglądaliście jego plecy.
- Tłoj jeden z towych!!! – oznajmił zaciekle dwarf, spluwając siarczyście.

Nizzre; Wszystko szło gładko aż twoje bystre oko zauważyło cień przemykający po ścianach domów, już drugi raz. Zapobiegawczo ostrzegłaś konwojentów i skoczyłaś na grzbiet pająka, gramoląc się na stertę skrzyń i paczek dźwiganych przez twoją bestię, gotowa wypełnić swój ochroniarski obowiązek i strzec dobytku kupców. Bronić! Stanęłaś na jakiejś skrzyni, z wysuniętymi metalowymi szponami. W samą porę!

Mutant Bat by `hibbary on deviantART

Agresor runął z nieba, z łapkami wyciągniętymi w kierunku kufra leżącego na szczycie sterty. Wielki nietoperz, definitywnie czyjaś Bestia, nie spodziewał się, że naraz na stercie kufrów wyrośnie elfka z pół metrowymi ostrzami do swej dyspozycji. Spłoszony, załopotał skrzydłami, próbując się wycofać, ale było już za późno. Metalowe szpony jednym chlaśnięciem rozdarły skrzydło nietoperza i Bestia z piskiem zwaliła się w dół, na ulicę. Zeskoczyłaś za nim, kolejny cios szponami oderwał głowę nietoperza od reszty jego ciała, ale Fufi na wszelki wypadek gryzł się w drgający korpus i oderwał mu nóżki. Na ulicy wybuchła chwilowa panika, kobiety z piskiem umykały, handlarze pochowali się za stragany. Większość ‘ludzi od Kruka’ zareagowała na tę sceny jedynie wzmożoną czujnością, niektórzy już po ostatnim pisku nietoperza ruszyli jakby nigdy nic w swoją stronę.
- Ha! – ucieszył się jeden z konwojentów. – Dobrze mu zrobiła!!! Czyje to?! Czyje to ścierwo?! – wydarł się, nagle odważny. – Już raz nam porwało kilka kufrów i odleciało w diabli! I tu cię mam, łajzo! – splunął na urwany łeb nietoperza, bo Fufi wsunął już korpus i beknął.
- Dobra robota! – inny z uznaniem pochwalił Nizzre. – A mieliśmy dotąd pecha do ochroniarzy!
Pająk ruszył dalej ulicą. Dalsza droga upłynęła spokojnie. Dotarliście pod magazyn.
- Poradzimy sobie z wyładunkiem. Dalej, chłopcy! Pakować do środka! Dobra robota! – pochwalił cię znów. – Niech stracę! – powiedział, dając ci mieszek. – 300 złotych monet za tego cholernego nietoperza!
Kupcy zajęli się rozładunkiem.

Znów to przeczucie! Fufi zjeżył się. Spojrzałaś w górę. Na dachu budynku nieopodal siedział czarny, kotowaty stwór! Bestia tego drowa, sama!

 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline