Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-09-2009, 16:51   #531
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Przeklęty elf. Został w środku. Jeśli zauważyłaby mnie teraz, mogłaby go bronić. A przecież nie o to nam chodzi.
Ścisnął w dłoni białą kulkę.
* * *

Uzjel; Ruszyłeś w pogoń za zbiegiem. Wyglądało to kiepsko. Po pierwsze wystartował wcześniej. Po drugie nie ważył tyle co ty i biegał szybko. Po trzecie zdaje się, że znał to miasto i miał tu kumpli, łatwiej było mu zbiec. Flafi zażarcie go tropiła. Zauważyłeś go na końcu uliczki, w tłumie. Halabarda utrudniała mu ucieczkę, to w końcu duża i nieszczególnie poręczna broń. Mimo to zbiegowi udało się zniknąć ci z oczu za którymś zakrętem. Przedzierałeś się przez tłum, coraz bardziej wkurzony. Traciłeś już nadzieję, kiedy Flafie wskazała lizaczkiem gdzieś w bok. Nie do wiary. Zbieg ciamajda upadł i właśnie zbierał się z ziemi! Wielka szansa by go dogonić i nadrobić straty! Ruszyłeś w jego kierunku i ku własnemu zdumieniu odkryłeś, że koń ciągnący przejeżdżającą obok złodziejaszka bryczkę niefortunnie nastąpił zbiegowi na stopę! Złodziej klął teraz, podskakując na jednej nodze. Obejrzał się i na twój widok zastygł na moment w bezruchu. Rzucił się do ucieczki, ale zrozumiał, że nie zdoła już cię zgubić. Odwrócił się ku tobie, rozpędzając tłum wokół siebie zamachem twoją bronią.
- No i co?! – wrzasnął do ciebie. – Mało ci manta na dzisiaj?! No chodź!!!

Is; Szamil wybył. Alchemik zerkał na ciebie nieprzychylnie. Jakiś elf mu się rozkładał na środku podłogi, i na dodatek nic jeszcze nie kupił.
Co do...?
Nie masz pojęcia co się stało. Chyba omdlałeś! Błysk i ocknąłeś się po chwili z zawrotami i bólem głowy, tradycyjnie na podłodze. Ku swemu zdumieniu usłyszałeś bolesny jęk alchemika, który zbierał się z lady, niczym po megakacu.
- Gdzie...?! – alchemik rozejrzał się nerwowo i wybiegł na zaplecze.
Wrócił po chwili, wściekły jak diabli, mierząc cię zabójczym wzrokiem.
- Kupujesz coś czy nie?! To wynocha, już!!! Zabieraj się stąd!
Ktoś wszedł tym momencie i alchemik spojrzał na przybysza. Był to... Kall`eh!

Kall`eh;
Szamil ruszył z wami. Zaglądasz po drodze do alchemika. Oho. Chyba w złym momencie wpadasz. Is rozwalony na podłodze, alchemik coś nie w humorze, wyraźnie zdenerwowany, jakby czegoś w panice szukał. Na twoje pytania o melisę Almeny the elven lub składniki odpowiedział dokładnie tak samo jak Samaelowi. Na straganach również nie znalazłeś cen niższych od tych, które wyszukał Szamil, a wyższe cię niezbyt interesują... Alchemik wygląda na niezbyt skorego do negocjacji w tym momencie.
- Cos podać? – powiedział w końcu. – Wybaczy pan szanowny, ale nagłe okoliczności zmuszają mnie do zamknięcia sklepu póki co... Bardzo mi się spieszy!
Znów zerka na Isa, masz wrażenie, że chce własnonożnie wykopać elfa za drzwi.

Szamil, Kalleh;

Wychodzicie na moment przed sklep alchemika, gdyż Tharkûn wpadł naraz w wielkie podekscytowanie i mamrocząc/klnąc niezrozumiale pod nosem wybiegł na ulicę, wskazując coś ręką. Szybko zauważyliście, że wskazywał wyróżniającego się w tłumie gościa.

Tauren Axemaster by ~moorkasaur on deviantART

Tauren szedł ulicą, oglądając wystawy mijanych straganów. Nie zauważył was, oglądaliście jego plecy.
- Tłoj jeden z towych!!! – oznajmił zaciekle dwarf, spluwając siarczyście.

Nizzre; Wszystko szło gładko aż twoje bystre oko zauważyło cień przemykający po ścianach domów, już drugi raz. Zapobiegawczo ostrzegłaś konwojentów i skoczyłaś na grzbiet pająka, gramoląc się na stertę skrzyń i paczek dźwiganych przez twoją bestię, gotowa wypełnić swój ochroniarski obowiązek i strzec dobytku kupców. Bronić! Stanęłaś na jakiejś skrzyni, z wysuniętymi metalowymi szponami. W samą porę!

Mutant Bat by `hibbary on deviantART

Agresor runął z nieba, z łapkami wyciągniętymi w kierunku kufra leżącego na szczycie sterty. Wielki nietoperz, definitywnie czyjaś Bestia, nie spodziewał się, że naraz na stercie kufrów wyrośnie elfka z pół metrowymi ostrzami do swej dyspozycji. Spłoszony, załopotał skrzydłami, próbując się wycofać, ale było już za późno. Metalowe szpony jednym chlaśnięciem rozdarły skrzydło nietoperza i Bestia z piskiem zwaliła się w dół, na ulicę. Zeskoczyłaś za nim, kolejny cios szponami oderwał głowę nietoperza od reszty jego ciała, ale Fufi na wszelki wypadek gryzł się w drgający korpus i oderwał mu nóżki. Na ulicy wybuchła chwilowa panika, kobiety z piskiem umykały, handlarze pochowali się za stragany. Większość ‘ludzi od Kruka’ zareagowała na tę sceny jedynie wzmożoną czujnością, niektórzy już po ostatnim pisku nietoperza ruszyli jakby nigdy nic w swoją stronę.
- Ha! – ucieszył się jeden z konwojentów. – Dobrze mu zrobiła!!! Czyje to?! Czyje to ścierwo?! – wydarł się, nagle odważny. – Już raz nam porwało kilka kufrów i odleciało w diabli! I tu cię mam, łajzo! – splunął na urwany łeb nietoperza, bo Fufi wsunął już korpus i beknął.
- Dobra robota! – inny z uznaniem pochwalił Nizzre. – A mieliśmy dotąd pecha do ochroniarzy!
Pająk ruszył dalej ulicą. Dalsza droga upłynęła spokojnie. Dotarliście pod magazyn.
- Poradzimy sobie z wyładunkiem. Dalej, chłopcy! Pakować do środka! Dobra robota! – pochwalił cię znów. – Niech stracę! – powiedział, dając ci mieszek. – 300 złotych monet za tego cholernego nietoperza!
Kupcy zajęli się rozładunkiem.

Znów to przeczucie! Fufi zjeżył się. Spojrzałaś w górę. Na dachu budynku nieopodal siedział czarny, kotowaty stwór! Bestia tego drowa, sama!

 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 05-09-2009, 12:20   #532
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kall`eh znalazł sobie kolegę – przeszło jej przez myśl. Miał dwarfa, drugiego dwarfa. Na swój sposób zazdrościła. Zazdrościła zawsze kiedy widziała miłosne parki, grupki znajomych, dwóch rozgadanych braci, dwie plotkujące siostry, dwa dwarfa, dwa dzieciaki. Zawsze była sama i lubiła swoją wolność, mimo to czuła, że każdy ma swoją połowę gdzieś na świecie, a ona nie.

Podziękowała za zapłatę. Była bardzo dumna iż siebie i zadowolona z Fufiego.
- Dobra robota – pogłaskała pająka.
- Łik!
- Wreszcie coś nam się udało, Fufi!
- ŁiK! – łasił się pająk.
- Tak to bywa z klątwami, raz przeciwko nam, raz przeciwko innym. Chyba to nasz dobry dzień.
- Łik!
Ciągnęła pająka na różowej smyczy a on wesoło szedł przy nodze elfki. Rozpromieniona Nizzre pilnie strzegła swojej pełnej sakiewki. Zastanawiała się czyja była ta Bestia nietoperz. Może zdoła go znaleźć i oddać kupcom dwa pozostałe skradzione kufry. Póki co na ulicy zapanował dawny porządek. Widać bywalcy są przyzwyczajeni do takich zajść. Pełno tu było zabijaków, łasych na kasę i Dusze i pełno też Takich Jak Ona. Nigdzie nie widziała straży. Tu każdy mógł liczyć tylko na siebie albo swoją drużynę. Kto miał zbroję, broń, Bestię i Dusze, umiał walczyć i bronić się, mógł być względnie spokojny i bezpieczny. Oczywistym było, że celem płotek będą twory tego miejsca pod postacią handlarzy, mieszczan i chłopów. Walki między graczami niczym walki gangów odbywały się najwyraźniej gdzie indziej i poza głównymi ulicami.

Zastanawiała się jak idzie Dirithowi i reszcie. Chodząc po mieście rozglądała się też, poszukując ludzi z tatuażami. Zamiast tego znalazła Bestię drowa, siedzącą na dachu. Kot wpatrywał się w nią, jakby ją obserwował. Fufi zjeżył się groźnie.
- Spokój – szarpnęła za smycz.
Poszukiwała wzrokiem drowa, ale nie było go w okolicy. Nie wiedziała, czy jego Bestia jest rozumna czy nie, ale to nie był przypadek, że kot odnalazł ją i gapił się na nią teraz. Podniosła rękę w elfickim geście przyjaźni, ale kot nie zareagował.
- Gdzie masz pana? – spytała. – Gdzie twój pan?
Kot podniósł się, obrócił i ruszył po dachu, oglądając się za elfką. Przeskoczył bez trudu na dach obok i szedł dalej. Nizzre pilnując swojej sakiewki postanowiła śledzić kota.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 06-09-2009, 21:59   #533
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
-Tłoj jeden z towych!!!
"Czy krasnoludy są sprzedawane w promocji z wadą wymowy?"
Samael popatrzył na taurena, wyglądał jak krowa (a wiadomo tych nawet mgły chaosu się boją), był wielki i miał wielki topór.
-Zostawcie to mi.
Półdemon patrzył na przeciwnika i powoli zaczął iść ku niemu. Cichy szept został zagłuszony przez gwar miasta.
-Odrzucam wszelkie zasady, zmuszony sytuacją.
Szamil wbrew inkantacji odrzucił je dopiero niedawno, wtedy kiedy zrozumiał czym jest i się z tym pogonił. Zrozumiał bardzo wiele spraw.
-Jestem manifestacja woli zniszczenia.
Coś pod skórą lewej ręki zaczęło delikatnie pulsować.
-Beruta eimu kuifa kuifa magna blast.
Słowa wypowiedziane w starożytnym języku uwolniły demoniczną moc.
Lewa ręka buchnęła ogniem, stworzenia naokoło Szamila odskoczyły, ktoś krzyczał, ktoś się modlił, ktoś w milczeniu obserwował... Nawet w miejscu Takim Jak To spontaniczny samozapłon był czymś niezwykłym.
Pierwszy raz udało się Samaelowi poradzić sobie z bólem, mięśnie na jego twarzy nawet nie drgnęły. Gdy się odezwał głos bł spokojny, pozbawiony tłumionego bólu.
-Taurenie!
Minotaur się obejrzał i stanął twarzą w twarz z półdemonem.


Słowa wypowiadane przez Samaela grzmiały donośnie i wyraźnie.
-Masz coś co należy do mego przyjaciela!
Płonąca dłoń podniosła się niedbale i zawisła w powietrzu wskazując na krasnoluda.

-Oddaj mu co zabrałeś a ominie Ciebie mój gniew!
Płonąca ręka znów zawisła wzdłuż ciała, dłoń zacisnęła się w pięść gromadząc ładunek ognia. Samael ściszył głos niemal do szeptu.
-Albo poznasz mój gniew...
Półdemon czekał, gdy tylko usłyszy odmowę zaatakuje mając zamiar ostudzić wolę walki przeciwnika ognistą pięścią.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 07-09-2009, 17:56   #534
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Nie poszło tak ja powinno.
Mieli wejść do sklepu alchemika podczas gdy on parzył meliskę. Mieli powiedzieć mu co potrzebują on natomiast miał im to dać za bez cen i do wtedy mieli ruszyć na poszukiwanie Taurenów. Natomiast ani nie dostali Melisy, ani nie wyciągnęli jakichś rewelacji z alchemika. W dodatku Tauren, którego mieli szukać kiedy Kall'eh miałby już zdrową rękę, sam się znalazł.
Nie poszło jak powinno.

Sprzedawca zachowywał się nie za specjalnie uprzejmie. Zatem Kall'eh rzucił zanim wyszedł:
- Panie, czy cóś się stanęło?
- Nic się nie stało, drogi panie, sklep będzie czynny znów za parę godzin, nowa dostawa... -
odparł, czekając tlyko, aż sobie pójdą. Krasnolud nie zastanawiał się dłużej wyszedł.

Trzasnął lekko drzwiami i spojrzał na Taurena.

Przerażony przetarł oczy.


Tak lepiej. A już się bał, że ów Taurenem był, nie zdający sobie z niczego sprawy, byczek. Na szczęście, czy może nawet na nieszczęście, sprawa wyglądała honorowo.

Do "dyplomatycznej" rozmowy przystąpiła najbardziej nadająca się do tego osoba. Szamil. Oczywiście wziął ze sobą swój jakże przekonujący i zarazem pokojowy oręż. Ognień.

Kall'eh poszedł w ślad za nim. Wziął do ręki swojego "pieszczocha" zrobił kilka zamachów i stanął przyglądając się jak pójdzie elfowi. Jak tylko Big Cow ruszy na niego z zamiarem ataku, sam ruszy w jego obronie. Będzie także uważał na krewniaka.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
Stary 07-09-2009, 18:38   #535
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Nizzre; Biegłaś ulicą, starając się mieć kocią Bestię na oku. Skakała po dachach, raz po raz znikając ci z oczu, ale po chwili znów ją znajdowałaś. Zdałaś sobie sprawę, że powracasz tak w rejony karczmy. Kiedy Bestia zeskoczyła na ziemię i zniknęła za karczmą, co tchu ruszyłaś w kierunku drzwi do knajpy. Wpadłaś do środku, w tłum bawiących się gości. Drowa nigdzie nie było. Przedzierałaś się do schodów, przeciskając się między zapitymi i tańczącymi. Ktoś nawet uszczypnął cię w tyłek, ale nie miałaś teraz czasu na plaskacze. Dopadłaś schodów i wbiegłaś po nich. Na korytarzu u góry panował półmrok. Nie było niko... Drow! Stał na końcu korytarza. Stał oparty plecami o ścianę, ze skrzyżowanymi na piersi ramionami.
- Jesteś! – ucieszył się i uśmiechnął się zabójczo.
Spojrzała na miecz, który trzymał w ręku. Miecz Samaela!
- Sa...! Skąd...?! – ugryzła się w język. – Czego chcesz?
- Czy to nie oczywiste? – zaśmiał się krótko.
Odszedł spod ściany, stanął w bojowej pozycji, unosząc miecz. Kiedy elfka także przybrała bojową pozycję, obrócił otrze rękojeścią ku niej. Osłupiała.
- Weź go – powiedział spokojnie.
Milczała, w szoku, wpatrując się w mrocznego elfa swym jedynym zielonym ślepkiem.
- Weź go i zniszcz go – powtórzył z niecierpliwą rozkoszą mroczny elf, uśmiechając się, dumny z siebie.
- Ale...?!
Cofnęła się chwiejnie. Uśmiech zniknął z twarzy mrocznego elfa.
- Samael go porzucił. Sprzedał. Dobrowolnie się go wyrzekł.
Pokręciła przecząco głową, choć wiedziała, że mroczny elf nie kłamie.
- N-nie!
Cofnęła się jeszcze. Opanowała ją panika. Chciała rzucić się do ucieczki. Mroczny elf gwałtownie wywinął młynka klingą.
- W takim razie zmuszę cię! – oznajmił z dzikim uporem i satysfakcją.
Odruchowo podniosła obronnie dłonie, ale opuściła je butnie.
- Nie będę z tobą walczyć! – warknęła.
- Ele naut?! – syknął, wściekły nie na żarty.
Teraz był naprawdę zły. Był cholernie złym, zdeterminowanym mrocznym elfem i zaczynała się go bać. On wiedział.
- Kto zabrania ci bronić się kiedy drugi wojownik cię atakuje?! – warknął, postąpił krok do przodu, Nizzre cofnęła się o krok.
- Tak nie musi być!!! – jęknęła z rozpaczą. – Ten świat nie powinien taki być! Wiem jak to brzmi! Wiem, dlaczego mnie ścigasz! Ale to nie tak!!! Chcę pokoju! Żyjemy pod jednym niebem, oddychamy tym samym powietrzem! Z powodu, dla którego tu jesteś, nikt nie powinien ginąć! Mam dość widoku śmierci! Dość świadomości, że moi przyjaciele odchodzą na wojny, z których mogą nie wrócić! Dość świadomości, że by przeżyć muszą zabić czyjegoś ojca, brata, syna, przyjaciela! Elfy i drowy pod jednym sztandarem! Umrzemy, umrzemy nie dokańczając swego dzieła zniszczenia, zarażając nasze dzieci bezsensowną nienawiścią z pokolenia na pokolenie! Nie chcę z tobą walczyć, nie z tego powodu! Przebaczam ci, proszę, odejdź!
- Zjednocz nas! Prowadź nas! Jestem tu po to, by chronić twoje życie! – odparł z naciskiem.
- Zostaw ten miecz! – jęknęła, łapiąc się za głowę.
Mroczny elf prychnął pod nosem i buchnął drwiącym śmiechem.
- Już raz oddałaś mu go! Nie, drugi raz nie oddasz, nie pozwolę na to! – obiecał zaciekle.
Wpatrywali się przez chwilę w siebie nawzajem. Mroczny elf gorączkowo układał w myślach plan, choć wyraźnie miał od dawna w zanadrzu kilka planów awaryjnych. Paskudny uśmiech na jego twarzy zmroził krew w żyłach elfki.
- Xo'al nin!... – rzucił niemal półszeptem i błyskawicznie dopadł drzwi.
- NIE!!! – wrzasnęła w panice.
Ku jej przerażeniu był szybszy. Szarpnął za klakę, drzwi z hukiem otworzyły się na oścież, odbijając się klamką od ściany. Gdy do nich dopadła mroczny elf był już w środku. Gdy stanęła w progu, mroczny elf stał ponad jednym z łóżek, unosząc ostrze obiema rękami, sztychem celując w pierś śpiącego nieprzytomnie drowa.
Obraz w przed oczami Nizzre zafalował. Bronić...!
- No chodź! – mroczny elf spojrzał na nią dziko. – Powstrzymaj mnie!!! Bądź mu tarczą!!! Zniszczysz miecz albo mnie!!!
Zacisnął zęby i widziała już, jak pchnął ostrzem z całych sił. Rzuciła się ku niemu, nie wiedziała jak ani kiedy. Ostrza z bransolet same się wysunęły.
I wtedy stało się.
Mroczny elf krzyknął głucho, zastygł w bezruchu, trzymając wciąż ostrze. Zakaszlał krwią, czerwone plamki sypnęły na kołdrę, pod którą spał nieprzytomnie drow. Nizzre zatrzymała się, leżąc na plecach na brzegu łóżka, drżącymi skrzyżowanymi szponami swoich bransolet blokując sztych demonicznego miecza centymetry ponad swoją twarzą.
Mroczny elf odstąpił kilka kroków do tyłu, miecz Szamila z hukiem upadł na podłogę. Elfka podniosła się i z bijącym sercem usiadła na łóżku, z niedowierzaniem patrząc, jak drow dławiąc się i kaszląc krwią zwala się na podłogę, wijąc się i jęcząc z bólu.
- Masz coś jeszcze do dodania? – spytał zniecierpliwiony mężczyzna w czerwonym płaszczu, który znikąd pojawił się obok leżącego na podłodze mrocznego elfa.

Szamil, Kall`eh; Tauren szedł sobie spokojnie ulicą, spokojnie potrącając i przewracając mieszczan i chłopów jacy stanęli mu na drodze. Jakieś dziecko uciekło z płaczem, tauren mrucząc z zadowoleniem smerał jęzorem skradzionego loda-rożka. W zdumieniu zapatrzył się na lód, który znienacka błyskawicznie stopniał i skapnął z wafelka na kopyto taurena. Byk fuknął puszczając parę z nozdrzy i obejrzał się. Jakiś ognisty piękniś i dwa karzełki!
Ulica gwałtownie opustoszała w rejonie taurena. Tupnięciem strzepnął resztki loda z kopyta i potrząsnął nogą.
- Oddaj mu co zabrałeś a ominie Ciebie mój gniew!
Byk przekręcił łeb, spoglądając na Szamila i buchnął gromkim, drwiącym śmiechem.
Samael ściszył głos niemal do szeptu.
- Albo poznasz mój gniew...
Byk sięgnął po swojego gnata. Jego topór ważył chyba więcej niż wy wszyscy razem wzięci i wyglądał na solidny kawał ‘zrobię ci kuku’.
- Łoddawaj no już! – niecierpliwił się wasz towarzysz dwarf.
Tauren buchnął głośniejszym śmiechem.
- Oddać?! Wezmę sobie więcej, wasze!!! – ogłosił złośliwie i z rykiem dzikiego buhaja zaszarżował na was.
Szamil pierwszy próbował złapać byka za rogi. Ognista kula rozbiła się o szerokie ostrze taurenowego topora a sam pół elf omal nie stracił ręki na dobre. Ostrze rozcięło jego ramę, kiedy ten cofał je w próbie uniku. Krew chlasnęła wokół, ramię pół demona paruje mocno ciemną mgłą, ale Szamil, choć wyraźnie cierpi, nadal może poruszać swym ramieniem.
Faworytem w tej corridzie był jednak Kall`eh. Topór taurena huknął o tarczę Moradina i wyrzucił ją w powietrze wraz z właścicielem. [Flafie – tabliczka z napisem 9.9, Mistress – 9.9, Moradine – 9.8] Wysokie noty! Za co? Za lądowanie! Albowiem dwarf wystrzelony w powietrze wleciał prosto przez okno na drugim piętrze kamienicy do czyjejś łazienki, a dokładniej do...



..balii... Do balii pełnej wody, a co gorsza – ludzi! Wrzaski dziewcząt, wrzaski młodzieńców, chlupot wody, fruwająca piana, umykające gole tyłki i ślizgające się po podłodze nóżki, a do tego dwarf w zbroi, z tarczą i toporem, topiący się w balii. Jak impreza to impreza. Podtopiony Kall`eh wygramolił się z trudem z balii, cały w efektownych, dekoracyjnych kłębach piany.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 07-09-2009, 21:02   #536
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Wszystko działo się tak szybko. Uparł się. Chciał iść z nią. Dlaczego ci, którzy mogli ją ocalić, których prosiła o pomoc, odrzucali ją? Dlaczego ci, którzy wiedli ją ku zagładzie świata chcieli dzielić z nią armagedon i walkę przeciwko całemu światu, wiedząc, że kiedy zwycięży zdradzi ich i pozostawi? Czy to Światło czy Chaos stawiały na jej drodze Takich jak Oni? Is... Dlaczego mnie opuściłeś?! Mogłeś zmienić bieg historii. A teraz... teraz to już się nie liczyło. Teraz był ktoś inny, ktoś, kto chciał przelewać za nią swoją krew. Za władzę, potęgę, za niesamowitą moc. Była narzędziem, którego pragnęli i pożądali. Ale chcieli być przy niej. Jeśli nie takim jak Is... może im... zdoła otworzyć oczy. Wszystko wydawało się być paradoksem. Gate, ten drow... Ale oni byli z nią. Byli Tacy Jak Ona. Źli. Stworzeni by zabijać.

Kiedy drow splunął krwią i upadł, poczuła, że coś w niej pękło. każdym jej nerwem szarpnął odwieczny impuls wzywający do niesienia pomocy. On nie był jej wrogiem, on... on nie rozumiał!...
- Berith!
Demon uśmiechnął się.
- Podziękujesz mi później.
Zatrzęsła się z wściekłości.
- Za co!? Jak mogłeś!? Jak...!? Śmiałeś!? – warknęła, wskazując rannego drowa.
- Och, Pani. Czyż nie chciałaś, aby ten miecz pozostał w całości?
- Tobie nic do tego!!!... Chyba... że się mylę...! – jęknęła odkrywczo.
Berith niewinnie milczał.
- Powiedz mi... czy tak bardzo przeraża cię myśl, że nie każdą przyszłość możesz przewidzieć? Tak bardzo, że zrobisz wszystko, aby było po twojemu!?
- Why, that`s.... what Chaos is for! – uśmiechnął się słodko.
- Tak bardzo przeraża cię myśl, że Samael może nie być Pierwszym!?
- Samael BĘDZIE Pierwszym! - powiedział z naciskiem, demonstracyjnie unosząc jego miecz. – Kiedy przyjdzie czas!
- A ty zrobisz wszystko, żeby ten czas nadszedł!
- Hm! – prychnął drwiąco. – Spełniałem tylko twoją wolę – wskazał na miecz.
- Nie o mnie tu chodzi, Berith. Wiem o tym.
- Nonsens, Pani. Chodzi tu tylko... o ciebie!
- Wybacz, ale nie mam teraz nastroju na takie dyskusje... Co widzisz? – uniosła dłonie, ostrza z jej bransolet wysunęły się. - Wygrasz, czy przegrasz?
- Oh, I don`t wanna fight you! – obruszył się uspokajająco.
- Twój problem!!!
- Pani…
- Co widzisz?!
Berith spoważniał. Drzwi od pokoju same się zamknęły.
- Przegrasz – szepnął.
Nizzre zacisnęła zęby.
- Sprawdźmy!!!
- I`m sorry but...
- Nie opuścisz tego pokoju!!! – wrzasnęła zaciekle.
Fioletowe mgły zafalowały powietrzem, białe kulki światła lewitując ponad Ray`gim zajaśniały mocniej. Berith skrzywił się boleśnie.
- Sprawdźmy moje przeznaczenie!!! – wrzasnęła Nizzre, rzucając się do ataku.
Wiedziała, że nie może zabić demona. Celem ataku była jego duma i ego. Miecz Samaela.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 07-09-2009, 21:36   #537
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X
Demon w istocie nie mógł odejść. Raniony jego energią drow wił się w bólach na podłodze, potęgując tylko zadowolenie Beritha z całej sytuacji. Jego ból karmił i wyostrzał zmysły demona. Obie Bestie, Bestia drowa i Fufi, zostały na zewnątrz. Lęk o Ray`giego, ból rannego, wszystkie uczucia wypełniające serce zrozpaczonej elfki – Berith był w swoim żywiole. Jedyne, czego się obawiał, to to, że pokój był tak niewielki. Zbyt niewielki, jeśli chodzi o porządny zamach mieczem czy porządną dozę demonicznej energii. Ktoś tam na górze, w głębi Mgieł, w blasku Bieli, czuwał nad tym drowem. Nad Ray`gim. Jeśli ten ktoś uzna, że Berith przypadkiem stanowi dla Ray`giego zagrożenie, może być niezły dym. Przez moment pomyślał, że Nizzre celowo wybrała ten pokój na tę walkę, na którą szykowała się od jakiegoś już czasu. To był błąd, żeby tu przyjść, atakować tego mrocznego elfa i znaleźć się tak blisko Ray`giego. Mroczny elf nie dałby jej rady. Pokonałaby go, znowu. Nie oddałaby Szamilowi miecza. Mroczny elf chciałby go zatrzymać, a ona, pocieszając go za wyrządzoną mu krzywdę przystałaby na to. Tak mają te elfy. Rzucają się opatrywać tych, których przed chwilą rozerwały na strzępy. Berith musiał zabrać miecz i skłócić chwilowo elfkę z tym mrocznym długouchym. Pokazać jemu, jak jest słaba. Pokazać jej, że on zostawi ją, słabą, ranną. Wciąż jednak Ray`gi psuł wszystko. Berith skupił całą swoją uwagę na tym, żeby temu drowowi włos z głowy nie spadł podczas tej walki. Wiedział, że Nizzre też skupi się na tym w znacznym stopniu i zamierzał wykorzystać to przeciwko niej. Kiedy zaatakowała, nie podniósł broni. Atakował jedynie swą demoniczną energią, energią, którą nie mógł chybić by ranić Ray`giego. Miał nadzieję że Mgły nie pogniewają się za to.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 07-09-2009, 22:01   #538
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Samael postąpił kilka kroków do tyłu, z ramienia buchały czarne mgły a z rany sączyła się krew. Półdemon cofnął się kilka kroków. Popełnił błąd lekceważąc przeciwnika. Błąd który kosztował go dużo, rana była poważna ale nie bolała mocno. Samael odetchnął głęboko. Tauren wzniósł topór by poprawić jednak Szamil odskoczył zręcznie. Na całe szczęście ludzie zrobili im dość miejsca by było można walczyć. Demoniczna ręka zacisnęła się w pięść i... zgasła. Płomienie powoli się kurczyły, jakby zapadały wgłąb ciała, tym razem półelfowi nie udało się uniknąć grymasu bólu.
Oczy Samael obserwowały uważnie przeciwnika a sam półdemon nie atakował tylko odskakiwał. Przy każdym gwałtownym ruchu rana zaczynała coraz gwałtowniej krwawić/dymić.
-Chmurek, przybądź.
Szamil czekał na swoją bestie gdy ta przybyła pozwolił by owinęła się wzdłuż ręki i wyleczyła ranę. Dopiero wtedy półdemon ruszył do walki.
Prawa dłoń pewnie wyjęła nóż.

Broń była wykonana przez krasnoluda, cechowała się zarówno prostotą jak i perfekcyjnym wykonaniem, lekka, ostra, świetnie wyważona... Nie pasowała do Szamila, mimo to ten ewidentnie miał wprawę w jej używaniu. Zmienił parę razy chwyt ukrywając ją w końcu za nogą. Stanął w miejscu w pozycji bojowej. Czekał aż tauren zaatakuje, postara wtedy uniknąć potężnego ciosu, skrócić dystans i pchnąć Minotaura w okolice gardła.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 08-09-2009, 09:58   #539
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
To było ze wszech miar nieprzyjemne uczucie, dostać w bebechy demoniczną energią. Berith nawet nie musiał kiwnąć palcem, jego moc uderzyła w elfkę jak zawał serca. Jęknęła i zwaliła się na podłogę, tracąc przytomność na kilka sekund. Ocknęła się cała sparaliżowana bólem, z krwią w przełyku i zawrotami głowy. Słyszała szepty Mgieł Chaosu i nie był to dobry znak. Nie mogła pozbierać myśli. Dusiło ją w żołądku i płucach. Kiedy próbowała wstać odkryła, ze nie pamięta jak to zrobić. Nogi i ramiona plątały się jej bezwładnie, nie mogła znaleźć na nich oparcia. Myślała, że zaraz umrze i mało obchodził ją Berith w tej chwili. Nie mogła wyjść z Mgieł, nie mogła znaleźć celu ataku. Uderzyła głową o kant łóżka, ale i to jej nie otrzeźwiło. Chaos pożerał ją i otumaniał, usypiał, a ona szukała tylko ukojenia. Wymacała łóżko, wsparła się i chwiejnie wstała, po czym natychmiast upadła.
- To nie jest fajne, Berith - wysapała. - Ale nie bój się o mnie...
Wstała ponownie, tym razem zachwiała się i uderzyła o ścianę, ale przynajmniej wsparła się o nią tym sposobem. Dyszała ciężko, z nosa i ust kapała jej krew.
- Szepcie Chaosu, głuchy na prośby słabych...
Ofiarowuję ci to cierpienie, weź je,
wesprzyj mnie w walce,
by nieść jeszcze większe!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 08-09-2009, 11:48   #540
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Widząc Krowę, Kall'eh, nie przypuszczał, że będą z nią takie problemy. Przecie krowa ma tylko dwa rogi, cztery kopyta, siakiś toporek i zero w głowie. I najwyraźniej się mylił. Bardzo się mylił... Ta krowa ma dwa kopyta. Górne kończyny stanowią łapska. Łapska, które trzymają niczego sobie toporek.

Szarża była krótka. Pieszczoch zaświszczał raz gdy Kall'eh przystąpił do ataku i drugi gdy... no powiedzmy, że wtedy gdy lotem koszącym poszybował na spotkanie przeznaczeniu. Przeznaczenie, jakie go czekało, mógł tylko Chaos mu przygotować.

Wpadł do bali pełnej wody, pełnej mydlin, pełnej olejków zapachowych, pełnej ludzi. Wylądował, zakrztusił się pianą, zakaszlał. Zniesienia kąpieli nie było na liście "Co mogą znieść krasnoludy?". A przynajmniej na jego liście było. Wyczłapał się co sił w nogach i ręku. Z odrazą powąchał się. Będzie teraz śmierdział Lawendą. O Chaosie.
Wiedział, że będzie musiał, za to, wyrównać porachunki.

Rozejrzał się pośpiesznie.
- Mydło? - zapytał.
Dziewuszki, ładne dziewuszki, przestraszone ale ładne, podały mu zaraz mydło.

Karzeł przewrócił oczami. Nowoczesność.
- Ni te, nłormalne. - zrobił kulkę z dłoni pokazując o co mu chodzi. Kobitki wzruszyły ramionami i popatrzyły na siebie. Kall'eh nie miał czasu ale zaraz zlokalizował to o co mu chodziło.


- Nu właśnie!
- uradował się Kall'eh i zaraz wybiegł na zewnątrz kamienicy. Tak, jak wszedł, oczywiście. Przez okno. Szukanie drzwi mogło by mu za dużo zając czasu.

Jak już się dostanie do Taurena, to ciśnie mu pod nogi te mydło. Tak by się wywalił. I gdy będzie leżał to dopadnie do niego wraz z Szamilem i każe mu oddać to co nie jego. Plus odsetki!
- I jsiakąś fajno broń dla tygo tuo jegomościa we jasnych kłakach. - wskazał w na Szamila.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172