Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2009, 20:05   #73
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Drogie dzieci, co to jest alkoholizm-zapytała
ludzka nauczycielka, rozglądając się po sali, w której
podniosło się mnóstwo rąk.
-Gheron, co na ten temat sądzisz-wskazała młodego
Krasnoluda, który jako jedyny nie chciał nic powiedzieć.
-Po mojemu to jest tak, że to jakiś ludzki wynalazek.
Tato jednak cały czas spędza w karczmie i żadnego
alkoholizmu nie widział-odparł z powagą.
-To właśnie jest alkoholizm!
-Gdzie?! Pokażę tatkowi!-rozejrzał się, a za nim rozejrzeli się
wszyscy. Nie mniej jednak mina nauczycielki mówiła sama
za siebie. Wyrażała ona jednocześnie rozpacz, załamanie,
rozbawienie i niedowierzanie. Wszystko to zmieszało się,
tworząc dziwny grymas.
-Alkoholizm to nie wynalazek-odezwał się młody człowiek
o blond włosach, chichocząc od pewnego czasu.
-Brawo, Terrimie, a czym jest?-zapytała nauczycielka.
-To jest choroba... po której... wypadają zęby... i jest się...
posiniaczonym...-rzekł, nie przestając się śmiać.
Ta odpowiedź ponownie załamała kobietę, zmuszając ją
do ukrycia twarzy w rękach.
-Dlaczego tak sądzisz i z czego się śmiejesz?
-Bo mój tatko poszedł do karczmy... i za dużo wypił...
i spotkał tatkę Gherona... potem nie miał już zębów...
i był posiniaczony-zachichotał ponownie.

"Bajki na dobranoc" Andrjente Weleskor

Andrjente Weleskor-nałogowy alkoholik piszący wyłącznie
o swoim upodobaniu do napojów. Jest szczególnie krytykowany
w środowisku poetów takimi stwierdzeniami jak:"Kto temu
idiocie dał pióro do ręki?!", "Aż dziw, że rękopisów nie wziął
za zagrychę", "Płytki debil". Społeczeństwu znany jest również
jako człowiek obłąkany, nie posiadający własnych nakładów
pieniężnych.

"Encyklopedia Poetów" Emer Emermer

***

Mogłoby się zdawać, że Gnom nic nie robił. Mogłoby się zdawać, że tylko część drużyny zajmowała się czymś bardzo poważnym.
Tak naprawdę było inaczej. Oni tylko ratowali jakieś księżniczki, zabijali Smoki czy inne gadziny.
To przecież robi każdy szanujący się bohater, wracając do domu z kolejnym łbem gada do kolekcji i z kolejną dziewicą. Wtedy to bohater przychodzi do zamku, gdzie na ścianie kredą nakreśli kolejną kreskę, oznaczającą kolejne wykonane zadanie, szukając na mapie kolejnego zamku z uwięzioną w nim księżniczką, którą strzeże Smok.
Wtedy zaprzęga nowego konia, ścigając się z całą setką innych rycerzy, wyprawiających się na bój ze straszliwym zabójcą, który już w tej chwili błaga kobietę o wyjście z tej przeklętej wieży, chcąc samemu wcisnąć się do niej, na pierwszy ogień wystawiając samą damę.

Gerbo tymczasem robił coś o niebo pożyteczniejszego. Skupiał na sobie uwagę tej części tłumu, która nie przypatrywała się poczynaniom drużyny. Mały człowieczek biegał po arenie, rzucając w widzów różnymi przedmiotami. Zdarzył się ziemniak, burak, nawet kalafior, zaś ci, którzy przyszli popatrzeć, sami dostarczali mu amunicji.

Nagle w jego stronę poleciał ogórek. Zaczął się powoli cofać, gdy... potknął się o własne stopy, upadając, lecz ogórek przemknął mu nad głową. Szybko podniósł się, chwytając w dłoń warzywo, które nadleciało jeszcze przed chwilą i już miał je wyrzucić w stronę, z której nadleciało, ale finalnie otrzepał je.

-Dobra zagrycha...-mruknął, ściskając w zębach fajkę.

-...nie jest zła-dokończył, wyciągając fajkę z ust, po czym ugryzł kawałek zielonego warzywa, odchodząc poza zasięg rzutu jakiegokolwiek widza.

W tej właśnie chwili usłyszał ryk niezadowolonego tłumu. Przez chwilę wydawało mu się, że to za nim tak wołają. Jednakże zauważył, że wszyscy zaczynają wychodzić. Ork i Półelf wraz z Magikiem wynosili księżniczkę... znaczy się Smoka... w zasadzie było to wszystko jedno.

Kiedy skończył jeść ogórka, również na niego przyszedł czas, więc wszedł do środka, słuchając przemowy Orka, którą skwitował jednym, acz trafnym pytaniem:

-Co jest za tymi drzwiami?-wytężył słuch, który wychwycił znajome nuty brzęczącego szkła oraz rozlewanego napoju. Jako odpowiedź miał usłyszeć najpiękniejsze zdania, jakie mógł tylko sobie wyobrazić.

-Za tymi drzwiami odbywa się właśnie impreza-nagle Gnom w odpowiedzi zaśmiał się złowróżebnie, chytrze zacierając łapki, ale po tym, jakże pięknym zdaniu, doczekał się jeszcze piękniejszego.

-Bar jest otwarty, a proponowane drinki nie zawierają w sobie substancji obezwładniających-nagle, nie słuchając, wystrzelił do przodu, choć nie pierwszy, szybko wysunął się na prowadzenie.
Bardzo szybko przebierające nóżki Gnoma nadawały mu dużą prędkość, zaś gęsty dym wydobywał się z jego ust, czemu przypominał miniaturową ciuchcię.

Wpadł do środka, błyskawicznie dopadając do baru, któremu przyjrzał się z uwagą.

-Tequila, wódka, wermut, whisky, gin, koniak, tonik, wina, szampany, piwa, absynt-czytał z zainteresowaniem, pomijając wszelkie soki oraz dodatki, choć w jego stanie nic nie było pewne.

Nagle jego uwagę przykuła jedna butelka. Zainteresowała go najbardziej, bynajmniej nie kolorem, nie kształtem, a zawartością. Dokładnie wiedział co to jest, wiedział jak to smakuje i ile może wypić.
Chwilę później krytycznie przyjrzał się ilości, krzywiąc się paskudnie.


Skoczył po butelkę, zachłannie chwytając ją w objęcia.

-Mój skaaaaarb! Źli ludzie nie odbiorą mi mojego skaaaaarbu! Nie damy go odebrać!-mówił do siebie, głaszcząc butelkę. Zamyślił się. Gwałtownie wyjął drugą butelkę z kieszeni, po czym pociągnął z niej dużego łyka.

-Jeszcze większy skaaaaarb!-sapnął z zachwytem, rozpływając się pod półką z alkoholami.

Spojrzał ponownie na spirytus tak zimny, że przez butelkę parzył w palce. Schował własny alkohol, wstając z butlą, z którą wspiął się na wysokie siedzenie.

Postanowił skończyć palić ze względu na to, że przewidywał możliwość otworzenia ust, by móc wlać tam alkohol. Szybko zgasił zioła, a następnie schował samą fajkę.

Gerbo wpadł na pomysł, do którego wyszczerzył się z radością. Nie sądził, żeby ktokolwiek podołał temu, co zamierza powiedzieć, ale chciał spróbować. Przecież on już wypił.
Stanął na blacie, by go lepiej widziano.

-Wyzywam któregoś z was na pojedynek w piciu! Materiał to spirytus!-wrzasnął, potrząsając delikatnie butelką, po czym zszedł na siedzenie, zaczynając nalewać do dwóch kieliszków.

Jeżeli ktoś przyjdzie, zmierzy się z nim, a jeżeli nie, sam wypije wszystko. Po tym zwróci się do Półelfa, proponując mu, żeby się z nim napił. On weźmie spirytus lub wódkę, rozmówcy oferując coś, co on wybierze.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline