Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2009, 17:56   #534
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Nie poszło tak ja powinno.
Mieli wejść do sklepu alchemika podczas gdy on parzył meliskę. Mieli powiedzieć mu co potrzebują on natomiast miał im to dać za bez cen i do wtedy mieli ruszyć na poszukiwanie Taurenów. Natomiast ani nie dostali Melisy, ani nie wyciągnęli jakichś rewelacji z alchemika. W dodatku Tauren, którego mieli szukać kiedy Kall'eh miałby już zdrową rękę, sam się znalazł.
Nie poszło jak powinno.

Sprzedawca zachowywał się nie za specjalnie uprzejmie. Zatem Kall'eh rzucił zanim wyszedł:
- Panie, czy cóś się stanęło?
- Nic się nie stało, drogi panie, sklep będzie czynny znów za parę godzin, nowa dostawa... -
odparł, czekając tlyko, aż sobie pójdą. Krasnolud nie zastanawiał się dłużej wyszedł.

Trzasnął lekko drzwiami i spojrzał na Taurena.

Przerażony przetarł oczy.


Tak lepiej. A już się bał, że ów Taurenem był, nie zdający sobie z niczego sprawy, byczek. Na szczęście, czy może nawet na nieszczęście, sprawa wyglądała honorowo.

Do "dyplomatycznej" rozmowy przystąpiła najbardziej nadająca się do tego osoba. Szamil. Oczywiście wziął ze sobą swój jakże przekonujący i zarazem pokojowy oręż. Ognień.

Kall'eh poszedł w ślad za nim. Wziął do ręki swojego "pieszczocha" zrobił kilka zamachów i stanął przyglądając się jak pójdzie elfowi. Jak tylko Big Cow ruszy na niego z zamiarem ataku, sam ruszy w jego obronie. Będzie także uważał na krewniaka.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline