Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2009, 18:38   #535
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Nizzre; Biegłaś ulicą, starając się mieć kocią Bestię na oku. Skakała po dachach, raz po raz znikając ci z oczu, ale po chwili znów ją znajdowałaś. Zdałaś sobie sprawę, że powracasz tak w rejony karczmy. Kiedy Bestia zeskoczyła na ziemię i zniknęła za karczmą, co tchu ruszyłaś w kierunku drzwi do knajpy. Wpadłaś do środku, w tłum bawiących się gości. Drowa nigdzie nie było. Przedzierałaś się do schodów, przeciskając się między zapitymi i tańczącymi. Ktoś nawet uszczypnął cię w tyłek, ale nie miałaś teraz czasu na plaskacze. Dopadłaś schodów i wbiegłaś po nich. Na korytarzu u góry panował półmrok. Nie było niko... Drow! Stał na końcu korytarza. Stał oparty plecami o ścianę, ze skrzyżowanymi na piersi ramionami.
- Jesteś! – ucieszył się i uśmiechnął się zabójczo.
Spojrzała na miecz, który trzymał w ręku. Miecz Samaela!
- Sa...! Skąd...?! – ugryzła się w język. – Czego chcesz?
- Czy to nie oczywiste? – zaśmiał się krótko.
Odszedł spod ściany, stanął w bojowej pozycji, unosząc miecz. Kiedy elfka także przybrała bojową pozycję, obrócił otrze rękojeścią ku niej. Osłupiała.
- Weź go – powiedział spokojnie.
Milczała, w szoku, wpatrując się w mrocznego elfa swym jedynym zielonym ślepkiem.
- Weź go i zniszcz go – powtórzył z niecierpliwą rozkoszą mroczny elf, uśmiechając się, dumny z siebie.
- Ale...?!
Cofnęła się chwiejnie. Uśmiech zniknął z twarzy mrocznego elfa.
- Samael go porzucił. Sprzedał. Dobrowolnie się go wyrzekł.
Pokręciła przecząco głową, choć wiedziała, że mroczny elf nie kłamie.
- N-nie!
Cofnęła się jeszcze. Opanowała ją panika. Chciała rzucić się do ucieczki. Mroczny elf gwałtownie wywinął młynka klingą.
- W takim razie zmuszę cię! – oznajmił z dzikim uporem i satysfakcją.
Odruchowo podniosła obronnie dłonie, ale opuściła je butnie.
- Nie będę z tobą walczyć! – warknęła.
- Ele naut?! – syknął, wściekły nie na żarty.
Teraz był naprawdę zły. Był cholernie złym, zdeterminowanym mrocznym elfem i zaczynała się go bać. On wiedział.
- Kto zabrania ci bronić się kiedy drugi wojownik cię atakuje?! – warknął, postąpił krok do przodu, Nizzre cofnęła się o krok.
- Tak nie musi być!!! – jęknęła z rozpaczą. – Ten świat nie powinien taki być! Wiem jak to brzmi! Wiem, dlaczego mnie ścigasz! Ale to nie tak!!! Chcę pokoju! Żyjemy pod jednym niebem, oddychamy tym samym powietrzem! Z powodu, dla którego tu jesteś, nikt nie powinien ginąć! Mam dość widoku śmierci! Dość świadomości, że moi przyjaciele odchodzą na wojny, z których mogą nie wrócić! Dość świadomości, że by przeżyć muszą zabić czyjegoś ojca, brata, syna, przyjaciela! Elfy i drowy pod jednym sztandarem! Umrzemy, umrzemy nie dokańczając swego dzieła zniszczenia, zarażając nasze dzieci bezsensowną nienawiścią z pokolenia na pokolenie! Nie chcę z tobą walczyć, nie z tego powodu! Przebaczam ci, proszę, odejdź!
- Zjednocz nas! Prowadź nas! Jestem tu po to, by chronić twoje życie! – odparł z naciskiem.
- Zostaw ten miecz! – jęknęła, łapiąc się za głowę.
Mroczny elf prychnął pod nosem i buchnął drwiącym śmiechem.
- Już raz oddałaś mu go! Nie, drugi raz nie oddasz, nie pozwolę na to! – obiecał zaciekle.
Wpatrywali się przez chwilę w siebie nawzajem. Mroczny elf gorączkowo układał w myślach plan, choć wyraźnie miał od dawna w zanadrzu kilka planów awaryjnych. Paskudny uśmiech na jego twarzy zmroził krew w żyłach elfki.
- Xo'al nin!... – rzucił niemal półszeptem i błyskawicznie dopadł drzwi.
- NIE!!! – wrzasnęła w panice.
Ku jej przerażeniu był szybszy. Szarpnął za klakę, drzwi z hukiem otworzyły się na oścież, odbijając się klamką od ściany. Gdy do nich dopadła mroczny elf był już w środku. Gdy stanęła w progu, mroczny elf stał ponad jednym z łóżek, unosząc ostrze obiema rękami, sztychem celując w pierś śpiącego nieprzytomnie drowa.
Obraz w przed oczami Nizzre zafalował. Bronić...!
- No chodź! – mroczny elf spojrzał na nią dziko. – Powstrzymaj mnie!!! Bądź mu tarczą!!! Zniszczysz miecz albo mnie!!!
Zacisnął zęby i widziała już, jak pchnął ostrzem z całych sił. Rzuciła się ku niemu, nie wiedziała jak ani kiedy. Ostrza z bransolet same się wysunęły.
I wtedy stało się.
Mroczny elf krzyknął głucho, zastygł w bezruchu, trzymając wciąż ostrze. Zakaszlał krwią, czerwone plamki sypnęły na kołdrę, pod którą spał nieprzytomnie drow. Nizzre zatrzymała się, leżąc na plecach na brzegu łóżka, drżącymi skrzyżowanymi szponami swoich bransolet blokując sztych demonicznego miecza centymetry ponad swoją twarzą.
Mroczny elf odstąpił kilka kroków do tyłu, miecz Szamila z hukiem upadł na podłogę. Elfka podniosła się i z bijącym sercem usiadła na łóżku, z niedowierzaniem patrząc, jak drow dławiąc się i kaszląc krwią zwala się na podłogę, wijąc się i jęcząc z bólu.
- Masz coś jeszcze do dodania? – spytał zniecierpliwiony mężczyzna w czerwonym płaszczu, który znikąd pojawił się obok leżącego na podłodze mrocznego elfa.

Szamil, Kall`eh; Tauren szedł sobie spokojnie ulicą, spokojnie potrącając i przewracając mieszczan i chłopów jacy stanęli mu na drodze. Jakieś dziecko uciekło z płaczem, tauren mrucząc z zadowoleniem smerał jęzorem skradzionego loda-rożka. W zdumieniu zapatrzył się na lód, który znienacka błyskawicznie stopniał i skapnął z wafelka na kopyto taurena. Byk fuknął puszczając parę z nozdrzy i obejrzał się. Jakiś ognisty piękniś i dwa karzełki!
Ulica gwałtownie opustoszała w rejonie taurena. Tupnięciem strzepnął resztki loda z kopyta i potrząsnął nogą.
- Oddaj mu co zabrałeś a ominie Ciebie mój gniew!
Byk przekręcił łeb, spoglądając na Szamila i buchnął gromkim, drwiącym śmiechem.
Samael ściszył głos niemal do szeptu.
- Albo poznasz mój gniew...
Byk sięgnął po swojego gnata. Jego topór ważył chyba więcej niż wy wszyscy razem wzięci i wyglądał na solidny kawał ‘zrobię ci kuku’.
- Łoddawaj no już! – niecierpliwił się wasz towarzysz dwarf.
Tauren buchnął głośniejszym śmiechem.
- Oddać?! Wezmę sobie więcej, wasze!!! – ogłosił złośliwie i z rykiem dzikiego buhaja zaszarżował na was.
Szamil pierwszy próbował złapać byka za rogi. Ognista kula rozbiła się o szerokie ostrze taurenowego topora a sam pół elf omal nie stracił ręki na dobre. Ostrze rozcięło jego ramę, kiedy ten cofał je w próbie uniku. Krew chlasnęła wokół, ramię pół demona paruje mocno ciemną mgłą, ale Szamil, choć wyraźnie cierpi, nadal może poruszać swym ramieniem.
Faworytem w tej corridzie był jednak Kall`eh. Topór taurena huknął o tarczę Moradina i wyrzucił ją w powietrze wraz z właścicielem. [Flafie – tabliczka z napisem 9.9, Mistress – 9.9, Moradine – 9.8] Wysokie noty! Za co? Za lądowanie! Albowiem dwarf wystrzelony w powietrze wleciał prosto przez okno na drugim piętrze kamienicy do czyjejś łazienki, a dokładniej do...



..balii... Do balii pełnej wody, a co gorsza – ludzi! Wrzaski dziewcząt, wrzaski młodzieńców, chlupot wody, fruwająca piana, umykające gole tyłki i ślizgające się po podłodze nóżki, a do tego dwarf w zbroi, z tarczą i toporem, topiący się w balii. Jak impreza to impreza. Podtopiony Kall`eh wygramolił się z trudem z balii, cały w efektownych, dekoracyjnych kłębach piany.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline