Wszystko działo się tak szybko. Uparł się. Chciał iść z nią. Dlaczego ci, którzy mogli ją ocalić, których prosiła o pomoc, odrzucali ją? Dlaczego ci, którzy wiedli ją ku zagładzie świata chcieli dzielić z nią armagedon i walkę przeciwko całemu światu, wiedząc, że kiedy zwycięży zdradzi ich i pozostawi? Czy to Światło czy Chaos stawiały na jej drodze Takich jak Oni? Is... Dlaczego mnie opuściłeś?! Mogłeś zmienić bieg historii. A teraz... teraz to już się nie liczyło. Teraz był ktoś inny, ktoś, kto chciał przelewać za nią swoją krew. Za władzę, potęgę, za niesamowitą moc. Była narzędziem, którego pragnęli i pożądali. Ale chcieli być przy niej. Jeśli nie takim jak Is... może im... zdoła otworzyć oczy. Wszystko wydawało się być paradoksem. Gate, ten drow... Ale oni byli z nią. Byli Tacy Jak Ona. Źli. Stworzeni by zabijać.
Kiedy drow splunął krwią i upadł, poczuła, że coś w niej pękło. każdym jej nerwem szarpnął odwieczny impuls wzywający do niesienia pomocy. On nie był jej wrogiem, on... on nie rozumiał!...
- Berith!
Demon uśmiechnął się.
- Podziękujesz mi później.
Zatrzęsła się z wściekłości.
- Za co!? Jak mogłeś!? Jak...!? Śmiałeś!? – warknęła, wskazując rannego drowa.
- Och, Pani. Czyż nie chciałaś, aby ten miecz pozostał w całości?
- Tobie nic do tego!!!... Chyba... że się mylę...! – jęknęła odkrywczo.
Berith niewinnie milczał.
- Powiedz mi... czy tak bardzo przeraża cię myśl, że nie każdą przyszłość możesz przewidzieć? Tak bardzo, że zrobisz wszystko, aby było po twojemu!?
- Why, that`s.... what Chaos is for! – uśmiechnął się słodko.
- Tak bardzo przeraża cię myśl, że Samael może nie być Pierwszym!?
- Samael BĘDZIE Pierwszym! - powiedział z naciskiem, demonstracyjnie unosząc jego miecz. – Kiedy przyjdzie czas!
- A ty zrobisz wszystko, żeby ten czas nadszedł!
- Hm! – prychnął drwiąco. – Spełniałem tylko twoją wolę – wskazał na miecz.
- Nie o mnie tu chodzi, Berith. Wiem o tym.
- Nonsens, Pani. Chodzi tu tylko... o ciebie!
- Wybacz, ale nie mam teraz nastroju na takie dyskusje... Co widzisz? – uniosła dłonie, ostrza z jej bransolet wysunęły się. - Wygrasz, czy przegrasz?
- Oh, I don`t wanna fight you! – obruszył się uspokajająco.
- Twój problem!!!
- Pani…
- Co widzisz?!
Berith spoważniał. Drzwi od pokoju same się zamknęły.
- Przegrasz – szepnął.
Nizzre zacisnęła zęby.
- Sprawdźmy!!!
- I`m sorry but...
- Nie opuścisz tego pokoju!!! – wrzasnęła zaciekle.
Fioletowe mgły zafalowały powietrzem, białe kulki światła lewitując ponad Ray`gim zajaśniały mocniej. Berith skrzywił się boleśnie.
- Sprawdźmy moje przeznaczenie!!! – wrzasnęła Nizzre, rzucając się do ataku.
Wiedziała, że nie może zabić demona. Celem ataku była jego duma i ego. Miecz Samaela.
__________________ "Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D |