Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2009, 21:06   #296
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Pogrozona w myslach powoli przemierzala miasto ppodazajac w kierunku koszar. Nie robilo juz tak wspanialego wrazenia, jednak fatk ten zostal przez nia jedynie mgliscie zauwazony. Jedynie fontanna na nieco dluzej przyciagnela jej wzrok. Z poteznych szczek smokow wylewala sie krystaliczna woda zapraszajac by przystanac i zanurzyc w niej dlon. Juz, juz miala ulec pokusie gdy znow przed oczyami ujzala scene z sali tronowej i uslyszala pozniejsze slowa jej obecnego pana. Zranila go, mimo iz niczego takiego nie mogla sobie przypomniec. Nie czula nacisku na bron gdy brala ja w swoje dlonie. Nic, absolutnie nic nie wskazywalo. ze elf wciaz trzyma w dloni ostrze szabli. Miala ochote wyciagnac ja by uwazniej przyjzec sie ostrzy jednak zrezygnowala. Spojzawszy po raz ostatni na iskrzace w powietrzu kropelki wody ruszyla dalej.

Koszary wygladaly dokladnie tak jak w swietle dnia. W przeciwienstwie do samego miasta nie stracily, ani tez nie zyskaly nic na swjej urodzie. Elf-artysta stal przed wejsciem do nich wygladajac jakby na kogos czekal. Usmiechnela sie pewniej ruszajac w jego strone. Zaskoczenie malujace sie na jego twarzy bylo niczym balsam na rany zadane jej psychice w przeciagu ostatnich kilku godzin. Czyzby od ich ostatniego spotkania naprawde nie minal nawet jeden dzien? Moglaby przysiac, ze minely wieki.

- Chyba obiecalam ci niespodzianke, prawda?

Zapytala zalotnie i okrecila sie wokolo by mogl swobodnie podziwiac zmiany jakie w niej nastapily po przemianie. Skrzydla delikatnie zalsnily w niklym swietle wieczoru.

- Podoba ci sie?

Widać było, że Elf nie wiedział za bardzo co powiedzieć, patrząc jedynie. Obserwował uważnie, po czym pokiwał głową, nie mogąc zdobyć się na ani jedno słowo.
Sily'a usmiechnela sie do niego zachecajaco.

- Zatem... Moze sie przejdziemy? Ten dzien mial w sobie zdecydowanie za duzo dziwnych zwrotow wypadkow i zdazen. Mam ochote na przyjemny spacer z milym towarzyszem.


Ton glosu i spojzenia jakie rzucala w jego strone jasno dawaly do zrozumienia kto jest tym towarzyszem.
Przez chwilę Elf dalej stał, nie wiedząc co powiedzieć, gdy nagle jakby zbudził się ze snu.

-Oczywiście-uśmiechnął się lekko oraz niepewnie, wyraźnie nie wiedząc co zrobić dalej. Poprostu pójść? A może nie?

- Na poczatek wystarczy spacer i rozmowa.

Odpowiedziala pozwalajac mu wybrac kierunek.

- Mam tyle pytan i nikogo, kto zechcialby mi na nie odpowiedziec.

Rzucila zasmuconym glosem jednoczesnie spogladajac na niego z zachwytem. Musiala zdobyc jakies informacje, a ten najwyrazniej niedoswiadczony elf mogl sie okazac idealnym ich zrodlem. Czula jednak lekkie wyrzuty sumienia. Postanowila jednak narazie sie nimi nie przejmowac. Najwyzej pozniej znajdzie jakis sposob aby mu to wynagrodzic.

Ruszył naprzód, w przeciwną stronę do terenów miasta, splatając ręce za plecami, bardziej po wojskowemu.

-Nie wiem czy będę mógł na wiele odpowiedzieć, ale spróbuję-powiedział, zaś głos mu lekko zadrżał.

- Och rozumiem...

Westchnela z wyraznym zawodem.

- Mialam nadzieje dowiedzc sie jedynie czegos o zwyczajach panujacych w tym pieknym miejscu. Tak tu inaczej. Nie przywyklam do ceremoni, widywanie krolow i calego spledoru Wysokich elfow. Nie chcialabym popelnic jakiejs niewybaczalnej gapy. Chyba rozumiesz?

Nie czekajac na odpowiedz papalala dalej niby bez wiekszego celu.

- Dzis dla przykladu omal sie nie osmieszylam przed samym krolem. Zostalam zaproszona przed jego oblicze i w trakcie ceremoni przez przypadek zranilam Alvaiena... Co prawda on powieedzial, ze tak wlasnie mialo byc jednak z cala pewnoscia czulabym sie znacznie lepiej wiedzac o tym wczesniej. Prawda? I jedze otrzymala ta wspaniala szable i nie podziekowalam za nia bo nazbyt bylam zajeta uwazaniem by nie zrobic czegos glupiego. W efekcie z cala pewnoscia zrobilam tysiace glupich rzeczy. To takie niesprawiedliwe stawiac nieznajaca obyczajow i protokolu kobiete przed takimi wyzwaniami, prawda? Przynajmniej jednak udalo mi sie wziasc kapiel. To wspaniale uczucie moc zanurzyc sie w pachnacej pianie, ktora tak cudowanie dziala na skore. Nie sadzisz?


Zapytala przeciagajac dlonia po fragmencie nagiej skory wokol dekoldu sukni.

- Ciekawa jestem dlaczego ja dostalam.

Dodala po sekundzie unoszac szable tak aby mogl sie jej przyjzec.

Kiedy mówiła o wizycie u Króla, Elf wyglądał tak, jakby dostał w twarz od wyrośniętego człowieka, zaś kiedy mówiła o jednym z Filarów po imieniu, wyglądał tak, jakby cios człowieka poprawił Krasnolud, tym razem na brzuch.
Widać było, że nie wiedział co powiedzieć, patrząc naprzemian na nogi Wróżki i na szablę, jakdnakże kiedy kobieta dotknęła skóry poniżej szyi, wzrok towarzysza wędrówki, choć na krótko, ale jednak spoczął w tym samym miejscu, w którym jeszcze przech chwilą znajdowała się dłoń.
Potem jednak przeniósł spojrzenie na szablę.

- Na tym polega ceremoniał zaprzysiężenia niewolnika, na co może pozwolić tylko Król. Niewolnik składa przysięgę swemu Panu, jako że nie może oddać nic więcej. Nie stać go. Władca niewolnika jest bogaty, więc w dowód przywiązania i sprawowanej opieki podarowuje jakiś cenny przedmiot, którego obdarowany nie może sprzedać.
Krew Pana oznacza szczególne przywązanie, niemalże przyjęcie do rodziny-wyjaśnił, oglądając uważnie broń.

Sily'a wygladala na zaskoczona i faktycznie taka byla.

- Czy... Czy to oznacza, ze teraz jestem kims w rodzaju przyszywanego czlonka rodziny Alvaiena? Nie spodziewalam sie... Co prawda wspominal coss o zosstaniu jego nieewolnica gdy pomagal mi wybrac suknie, jednak... Ta szabla jest zatem czyms w rodzaju symbolu mojej przynaleznosci?


- Nie, to nie symbol przynależności, ale opieki, jaką sprawuje nad tobą twój Pan i przywiązania, jakim cię darzy -
powiedział, nie zdradzając ciemnej strony.

Wrozka jeszcze przez chwile spogladala na trzymana w dloni bron.

- Widzialam, ze byl zadowolony z daru, ale to ...

Wyszeptala do siebie na chwile zapominajac o obecnosci mlodzienca. Szybko jednak oprzytomniala ponownie przybierajac slodziutki wyraz twarzy.

- To takie niesamowite. Zatem teraz jestem pod jego opieka? Hmm ciekawe co by powiedzial wiedzac o naszym spacerze. Zapewne bedzie zadowolony nie sadzisz? W jego komnatach zanudzialbym sie na smierc, a dzieki tobie tak milo spedzam czas. Jednak musze ci wyznac, ze troche niepokoje sie o swoich towarzyszy. Slyszales moze co sie z nimi stalo?

Na myśl o domniemanej radości Alvaiena ze spotkania jego niewolnicy z nim, skrzywił się, zaś na jego twarzy odmalowała się lekka obawa, która szybko zniknęła na wspomnienie o towarzyszach Wróżki.

-Masz na myśli tych... ludzi?-zapytał.
-Nie interesowałem się nimi. Pewnie gdzieś sobie chodzą-mruknął, spuszczając głowę.

- Bardzo mozliwe bo to calkiem w ich stylu.

Odpowiedziala ukrywajac pod pogardliwa mina nagly niepokoj. Co tak naprawde stalo sie z jej towarzyszami? Nie byla pewna na ile moze sobie pozwolic w stosunku do chlopaka. Musiala byc ostrozna jezeli chciala by powiedzial jej wiecej niz mial zamiar. O ile naturalnie mial on zamar z nia rozmawiac, a nie... Usmiechajac sie diabelsko do swoich mysli zastapila mu nagle droge.

- Berek!

Wykrzyknela obdazajac go goracym buziakiem po czym ruszyla przed siebie smiejac sie glosno. Jednoczesnie zastanawiala sie co dalej. Czy powinna czekac na rozkaz Alvaiena.. Oczy wiscie ewentualny rozkaz gdyz elf nic jej wlasciwie o tym co ma robic nie powiedzial. Moze powinna poszukac sobie jakiegos zajecia, zbadac dokladniej teren? Przede wszystkim czula jednak, ze powinna poszukac swoich towarzyszy by moc spojzec obiektywanie na to co sie wokol niej dzialo. Nie byla juz bowiem pewna w co wierzyc, a w co nie. Wlasciwie to nie byla pewna niczego odkad znalazla sie w tej krainie.

Zaskoczony Elf przez chwilę stał jak wryty, po czym uśmiechnął się, ujawniając nieco większą śmiałość. Szybko podbiegł do przodu, by zrównać się z towarzyszką. Kiedy już ją dogonił, chwycił Wróżkę za rękę, wskakując przed nią.
Tu jednak zabrakło mu śmiałości, więc jedynie spojrzał na własne stopy, szybko jednak podnosząc głowę, by spojrzeć w oczy kobiety.

- Nie jestem pewien czy ktoś już ci to mówił, ale istnieje legenda o Wysokim Elfie, który oddał niewolnikowi złoty sygnet, który jego rodzina dostała, kiedy to stała po drugiej stronie, przyjmując dar. Dwa razy pod rząd została dopełniona ceremonia krwi.
Okazało się, iż ów pierścień zyskał jakąś dziwną siłę, której magowie nie potrafili określić. Według legendy dar został przekazany w podobny sposób jeszcze raz, dzięki czemu zyskał na sile, by w końcu... zniknąć wraz z właścicielem. Zniknął na środku placu, nagle i już nigdy go nie widziano. Uważaj
-ostrzegł.

Sily'a przystanela.

- Na srodku placu? Chodzi ci o miejsce gdzie jest fontanna?


Zaskoczona i zaciekawiona ponownie przyjzala sie darowi Alvaiena.
Szabla nie wyróżniała się zbytnio spośród broni wyższych sfer. Na zdobionym ostrzu znajdowały się wygrawerowane złote smoki. Rękojeść miała otwarta, owinięta czerwoną skórą, natomiast jelec od strony ostrza lekko zakrzywiał się w kierunku dłoni. Po drugiej stronie odchylał się od niej.
Ot bron jakich wiele, ale slowa elfa wzbudzily w niej lekki niepokoj.

- Ale przeciez... Alvaien nie podarowalby mi niczego co mogloby stanowic dla mnie niebezpieczenstwo... Dba o mnie...


Wyszeptala nadal wpatrzona w bron. Nagle uniosla wysoko glowe spogladajac mlodziencowi w oczy z jawnym wyzwaniem.

- Przekonajmy sie.

Po czym stanowczym krokiem ruszyla w droge powrotna. Udowodni, ze to tylko ceremonialna zabawka, ze nie ma nic wspolnego z ta dziwna legenda.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline