Vasilij nie był uradowany. Kolejny plan, kolejne problemy, kolejna ucieczka. Sam miał już dość problemów, a do tego jeszcze jakiś szaleniec. Złapał za zegarek i schował go. Założył kamizelkę i przy pasie przymocował rewolwer. Nie różnił się on zbytnio od tych co widział w świecie macierzystym.
Myśli miał wciąż chaotyczne, nic nie mówił. Był zagubiony, przestraszony. Zbyt duży ciężar na jego barkach spoczął. Wnet zaraz po wyjściu z mieszkania rzucił się na podłogę łapiąc się za głowę. Głosy powróciły, były mocniejsze, groźniejsze, silniejsze, agresywniejsze. Ból, potworny ból w czaszce. Vasilij zwijał się z bólu. Po kilku chwilach głosy trochę ucichły. Natychmiast wytłumaczył porywaczowi o co chodzi:
- Muszę medytować! Ten ból, zniszczy mnie. Muszę szybko się gdzieś skryć i medytować! To jedyne rozwiązanie jakie znam. Pomóż! Porwałeś to pomóż! - nic więcej nie powiedział. Nie chciał też zbyt dużo mówić o sobie. Czekał na reakcję... |