To było ze wszech miar nieprzyjemne uczucie, dostać w bebechy demoniczną energią. Berith nawet nie musiał kiwnąć palcem, jego moc uderzyła w elfkę jak zawał serca. Jęknęła i zwaliła się na podłogę, tracąc przytomność na kilka sekund. Ocknęła się cała sparaliżowana bólem, z krwią w przełyku i zawrotami głowy. Słyszała szepty Mgieł Chaosu i nie był to dobry znak. Nie mogła pozbierać myśli. Dusiło ją w żołądku i płucach. Kiedy próbowała wstać odkryła, ze nie pamięta jak to zrobić. Nogi i ramiona plątały się jej bezwładnie, nie mogła znaleźć na nich oparcia. Myślała, że zaraz umrze i mało obchodził ją Berith w tej chwili. Nie mogła wyjść z Mgieł, nie mogła znaleźć celu ataku. Uderzyła głową o kant łóżka, ale i to jej nie otrzeźwiło. Chaos pożerał ją i otumaniał, usypiał, a ona szukała tylko ukojenia. Wymacała łóżko, wsparła się i chwiejnie wstała, po czym natychmiast upadła.
- To nie jest fajne, Berith - wysapała. - Ale nie bój się o mnie...
Wstała ponownie, tym razem zachwiała się i uderzyła o ścianę, ale przynajmniej wsparła się o nią tym sposobem. Dyszała ciężko, z nosa i ust kapała jej krew.
- Szepcie Chaosu, głuchy na prośby słabych...
Ofiarowuję ci to cierpienie, weź je,
wesprzyj mnie w walce,
by nieść jeszcze większe!
__________________ "Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D |