Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2009, 13:00   #76
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Taki wszedł uważnie przyglądając się całej ferajnie. Zieloni, szarzy, czerwoni i bladzi. Wszystkiego było pełno. Wszystko było zachlane. Ghardul odszedł z Orkiem zwącym się synem Zerat'hul'a. Nie chciał wyciągać daleko idących wniosków, ale słyszał już te imię z ust Ślepca. Jednak w tej chwili nie mógł se przypomnieć kim ów Zerat'hul był.

Oczy Takiego próbowały zlokalizować szynkwas. Niestety najwidoczniej był tak zatłoczony, że nie było go widać. Chociaż... nie, jest coś. Podszedł powoli. W pobliżu chyba jedynej wyrwy w murze okupantów szynkwasu, stał jakiś ork. Dostojny, z twarzą ważniaka, dobrze uzbrojony, w zbroi. I pijanego w sztos. Podszedł po jego lewej, tam gdzie była jeszcze luka.



- Witam, ależ ciężko było z tą Hydrą. ehhh - Taki wzdychnął jakby całą noc nie przespał i do roboty szedł. - Ty mości woju, pewnie rach ciach byś się tym zajął, nie mylę się?

- Co dobrego wypić tu można? A tak poza tym, to w jakim mieście my jesteśmy? I jaki klan tu rządzi?

Taki zamierzał zasięgnąć informacji. Ale po krótkiej wymianie zdań jego uwagę przyciągnął harmider, który zapanował za jego plecami. Przyszedł ten wyfiokowany elf z innymi orkami.

Pierw przemówił gospodarz, Szary Ork, Heinrich. Następnie Vireless. Sprawa wydała się banalna. Zrobić coś, komuś, bo jak nie to kuku, a jak tak to świecidełka.To on z Ghardulem pili se w najlepsze opijając przekręt jakiego się dopuścili, a oni tylko po jakąś sztabki ich wysyłają? Nie mogli, zamiast ich porywać, przysłać zaproszenia i podarunku w formie jakiegoś gnoma?
Sprawa nie trzymała się łajna... kupy znaczy.

Na stół grzmotnęła sakiewka. Pełna haju, zapewne.Taki spojrzał uważnie co się stanie. A stało się to, że ork, z którym był na arenie podniósł się, wziął ją i wyszedł. No to narobił sobie wrogów, pomyślał Taki. Po czym odwrócił się do całego zajścia plecami i oddał się rozmowie z nieznajomym znajomym.

- Na czym my tu?... a tak. To co za Klan tutaj rządzi? Znaczy pewnie ten Heinry czy jak mu tam... - zastanowił się. - Heinrich, tak? Daleko ta granica Zielonych Ziem i Arkani? My jesteśmy na Zielonych, tak? A co ciekawego jest w Arkani? Czyje to ziemię?

Pogaworzył chwilkę cały czas nie spuszczając z oka drzwi, za którymi zniknęła ich sakiewka.

- Dużo was wojaków tutaj, jakaś większa bitka była lub będzie? A może wiesz co to są te adamanty? I czemu ten cały mr. H się tym interesuję? Zresztą po co ja pytam, taki wojownik jak ty wie wszystko. Ja mizerny tylko wiedzą mogę się podzielić. Bić się nie potrafię. Na przykład, ten co właśnie wyszedł. To strasznie powolny jest i do tego sakwę pełną pieniędzy ma. O taka...- rozłożył ręce na dystansie 20-30 centymetrów.. - może większa. Nawet nikt by nie zauważył jakby oberwał a pieniądze zniknęłyby w dziwny sposób.. Rozumiesz..?!

Taki
zamierza pogadać z napotkanym orkiem i namówić go do napaści na Uthgora. Oczywiście nie będzie nalegał. Ale zważywszy, że ork bitny i pijany liczy na to, że się uda. Sam ma zamiar z daleka zobaczyć jak mu pójdzie. Chyba, że się nie zdecyduje to wtedy będzie se rozmawiał i coś zamówi.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline