@ Alaron: dwójzębne, trójzębne, do wyboru do koloru
W kwestii wiedźmiństwa... no wiedźmini to tacy Jedi w SW. Nie ukrywajmy, że są dużo potężniejsi od innych śmiertelnych, ale idąc tym tropem to czarodzieje w uniwersum Kontynentu są półbogami.
Konwencja fantastyki Sapkowskiego w sadze jednak jasno pokazuje, że tu nie ma miejsca dla nieśmiertelnych, więc wyrzucony przez okno metalowy nocnik zabije każdego, komu spadnie na łeb. Wiedźmina, elfa, a pewnie i Vilgefortza.
Kwestia Leo Bonharta mnie zawsze zastanawiała, bo z jednej strony chłopak nosił się z trzema medalionami- trofeami, był przedstawiony jako zabijaka i przedni szermierz o sławie światowej, a z drugiej rozwaliła go ( co prawda siłą scenariusza) podfruwajka z akrobatyczną sztuczką. Bonhart musiał mieć do czynienia z wiedźminami, bo znał ich styl walki ( poznał go u Ciri). Sam rozwalił sześć Szczurów na raz, a to już wyczyn typowo literacki, by poradzić sobie białą bronią z sześcioma mieczami.
Szkoda, że nigdy nie doszło do starcia Geralt vs Bonhart
(
Anyway: wiedźmin to paker o przyspieszonym czasie reakcji, mutant i maszyna do zabijania szkolona od dziecka, w dodatku potrafiąca składać znaki. Moją postać, przyznaję, dowolny wiedźmin rozłożyłby na ubitej ziemi jednym cięciem ( oczywiście, jeśli nie miałbym wideł). Ale do rzeczy: co wiedźmin robi w gildii zabójców w Nilfgaardzie? XD ( nie czepialstwo, ciekawość)