Cytat:
Chciałbym, oprócz Leo Bonharta przytoczyć jeszcze jedną postać, która wystąpiła w pojedynczej scenie, po czym zginęła z rąk Geralta. Przypadkiem.
Był ten człowiek podobny do lisa, posługujący się szablami. On był prawdziwym zagrożeniem dla Wiedźmina, choć był tylko człowiekiem.
|
Przykład istotnie dobry. Bodaj w " Wieży Jaskółki" się jegomość pojawił. Taki miły epizodzik, a fani go na części rozbierają. Jednak, jak kojarzę, koleś ten był naszprycowany ( słynne " ...narkotyki zabijają") i teraz trudno powiedzieć, czy to faktycznie jego umiejętności zagroziły Geraltowi, czy fakt, że był na dopingu.
Jeśli chodzi o przykłady, to mi bardziej pasi koleś z " miecza przeznaczenia", którego Geralt załatwił sztuczką ' pod światło'. Wiedźmin ewidentnie miał z nim problem i potrzebował rozpaczliwie jakiejś przewagi.
Nie chciałbym być zrozumiany źle, nie twierdzę, że wiedźmaki są najlepszymi wojownikami kontynentu, ale też trzeba im oddać, iż mogą być śmiało postawieni wśród pierwszych szermierzy. A przynajmniej taka panuje o nich opinia. Ich styl machania mieczem, wymagany na potwory, które przecież z mieczy nie korzystają, potęgowany nieludzką szybkością i tym, że opiera się na unikach sprawia, że wiedźmini są postrzegani jak herosi. Niepokonani w starciu 1 vs 1.
Oczywiście trudno wyciągnąć jakieś dalekosiężne wnioski dotyczące uniwersum z książki, w której autor skupiał się na kreacji bohaterów, a nie na kreacji świata.
Poza tym ( tfu) kwestia interpretacji. Dla mnie wiedźmin ( każdy, nie Geralt) to mimo wszystko koleś, którego bezpieczniej ciachnąć podczas sikania, niż rzucając mu rękawicę w twarz.