Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2009, 20:07   #541
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Nieprzerwany strumień mijającego czasu przepływał swobodnie obok niego, omijając jego dom szerokim łukiem. Jego dobrowolne więzienie, miejsce odosobnienia na które sam się zgodził było bowiem nietknięte nawet przez tak wielką potęgę, jaką był czas. We wszystkich światach rodzili się, żyli i umierali ludzie. Powstawały i rozpadały się w pył imperia. Nowe idee, które tak naprawdę były tylko nieświadomymi kopiami wcześniejszych, nadchodziły i zmieniały schematy myślenia i zachowania. Wszystko się zmieniało, poza ludzką naturą. Wciąż widział w ludziach tą samą złość, nienawiść i żądze. Widział, jak dążą do swoich malutkich celów, przekonani o własnej wspaniałości. Widział, jak krzywdzą innych ludzi, czy to w drodze do własnych celów, czy po prostu dla swojej własnej, chorej satysfakcji. Widział ich głupotę, tchórzostwo i dwulicowość. Zauważał w nich także nieśmiałe przejawy dobra, jednak szybko były one tłumione przez wszechobecne zepsucie, niczym małe iskierki w oceanie ciemności. Nie wszyscy byli źli, to prawda jednak większość nie zasługiwała na swoje życia, których tak kurczowo się trzymali. Doskonale zdawał sobie sprawę, że kiedyś on sam był być może nawet gorszy od nich, jednak zrozumiał swoje błędy i zrobił wszystko co było w ludzkiej mocy, by zminimalizować ich skutki. Na dodatek w przeciwieństwie do większości żywych istot mógł o sobie powiedzieć, że bezinteresownie zrobił coś dobrego. Niestety, jak większość przejawów dobra zostało to szybko zapomniane, a życie które podarował innym za cenę własnego zostało zapszepaszczone

Często zdarzało mu się wyławiać z nieskończonego tłumu ludzkich istnień przewijających się przez historię kogoś, kto był w stanie go zainteresować. Zwykle obserwował takich ludzi, czasami delikatnie ingerując w ich życie by zobaczyć, jakich wyborów dokonają. Niektórzy poddawali się jego wpływowi, inni zawzięcie się przed nim bronili. Jedno i drugie bywało zabawne, jednak stanowczo wolał tych, którzy mu się opierali. Cóż, ktoś kiedyś powiedział, że demony lubią tylko takich, którzy się bronią, bo ci którzy poddają się od razu nie są w stanie zapewnić im rozrywki. Tak samo było i w jego przypadku. Choć jego istota była całym wymiarem, choć każda umarła dusza stawała się jego częścią to dzięki doświadczeniu zdobytemu za życiu nie pozwolił roztopić się swojej świadomości wśród milionów istnień. Zdawał sobie sprawę, że taki stan nie utrzyma się wiecznie i że coraz mniej zostawało w nim z tego, kim był dawniej. Zyskiwał siłę przechodzącą wszelkie wyobrażenie, jednak płacił za to najwyższą cenę.

Nie byłby jednak sobą, gdyby zamierzał się poddać. Przewidział to, że nie będzie tak łatwo, jak to było z Legionem. Tym razem jego umysł był zalewany stałym strumieniem dusz, które zwabione szansą istnienia po śmierci przybywały do tego wymiaru. Dusze te zyskiwały ponowne szczęście jego kosztem. Traktował to jako cenę za to wspaniałe, drugie życie które zostało mu podarowane przez chaos, a także za możliwość stworzenia własnych mgieł i najwspanialszego swojego dzieła, Azmaera. Dzięki temu ufał, że nie zostanie zapomniany. Dodatkowo, za czasów gdy jeszcze nosił w sobie energię amuletu stworzył osobną płaszczyznę astralną, Wymiar Snu. Jego przyjaciele, choć wtedy nie zdawali sobie sprawy że wszystkich ich w duchu określał tym mianem odzyskali z groty życia jego szczątki, dzięki czemu miał wreszcie do nich dostęp. Wtedy to z pomocą energii fioletu odtworzył swoje śmiertelne ciało, po czym zapieczętował je na zawsze w tym wymiarze, wraz z odrobiną swojego fioletu służącego jako przetrwalnik. Dlatego też wiedział, że gdy będzie gotów porzuci to istnienie zostawiając Piąty Wymiar jako miejsce ostatecznego szczęścia, a sam po odbyciu swojej pokuty uda się do wymiaru snu, by już na zawsze znaleźć zapomnienie w śnie

Nie będzie to bynajmniej oznaczało jego końca w tym świecie. Wręcz przeciwnie - będzie to dla niego nowy początek

Był to właśnie jeden z głównych powodów, dla których ostatnio tak szczególnie interesował się pewnymi śmiertelnymi, a także jeden z głównych powodów, dla których pozwolił Azmaerowi na urządzenie im tej małej gry.

***

Biegi nigdy nie były najmocniejszą stroną Uzjela. Zwykle zamiast ćwiczyć fizycznie wolał się zaszyć w zacisznym miejscu z dobrą książką i ignorując wołania jego nauczyciela szermierki czy jazdy konnej spędzić kilka godzin na czytaniu. Choć dość często wiedza, którą nabywał w trakcie takich lektur przydawała się, to jednak równie często brak kondycji i pewna nadwaga skutecznie zamykały mu możliwości długotrwałego biegu. Teraz, gdy stracił ograniczenie swojego ciała teoretycznie powinno mu być łatwiej, jednak ograniczenia prędkości pozostały. Już po chwili człowiek uciekający z jego halabardą zniknął mu w tłumie

Na szczęście towarzyszyła mu Flafie, po raz kolejny dowodząc że bez jej towarzystwa nie raz miałby poważne problemy. Jakby mało było jej niesamowitych zdolności leczniczych, to niewielu miała sobie równych w walce. Teraz okazało się dodatkowo, że dysponowała nieprzeciętnymi zdolnościami łowieckimi. Pomimo, że uciekinier biegał szybciej, znał teren i miał tutaj znajomości, to Flafie nawet na moment nie zgubiła jego śladu i już po chwili rycerz zobaczył go ponownie. Najwyraźniej nieprzyzwyczajony do ciężaru i wyważenia halabardy przewrócił się w trakcie panicznej ucieczki. Teraz, gdy Uzjel już dobiegał do niego najwyraźniej zrozumiał, że nie ma szans się ukryć i rzucił się na rycerza z jego własną bronią. Uzjel tylko na to czekał. Jego złość już od dłuższego czasu nie mogła znaleźć ujścia, a najwyraźniej ten głupiec właśnie sam z własnej woli miał zamiar dać mu do tego okazję! Uzjel miał zamiar odpłacić mu za kradzież i za zmuszenie go do biegania śmiercią
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline