Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2009, 20:56   #439
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Karol wstał z ziemi i zanim przemówił, zabrał się za czyszczenie zabłoconego ubrania, próbując zyskać dzięki tempu nieco więcej cennego czasu potrzebnego do szybkiej analizy patowej sytuacji, w której się znaleźli.

- Nie, to nie będzie ciekawe. – rzekł w końcu niezwykle oschle. – Zawiodłem się na tobie Marry i popełniłem najwyraźniej błąd próbując cię ocalić z rąk twojego obecnego…partnera. Choć to ty ostatecznie zadecydujesz czy było to błędem. – puścił jej oczko, po czym zwrócił się do przedstawiciela klanu Tzimisce. - Tak się składa, że jestem cholernie ciekaw co się stanie po połączeniu czterech kamieni, jednakże stawianie mnie przed wyborem, jesteście z nami bądź przeciw nam, wywołuje u mnie wielce oportunistyczne zapędy. Ahh i chciałem dodać jeszcze jedną rzecz. Po raz pierwszy ktoś w moim towarzystwie jest brzydszy ode mnie. Brawo panie Vykos, to nie lada wyczyn.

Uśmiechnął się szeroko ukazując dwa rzędy paskudnych, rekinowatych zębów. Czuł kamień lekko wibrujący w jego wewnętrznej kieszeni i czuł jednocześnie, iż musiał tamtych załatwić niezwykle szybko. Nie kontrolował perfekcyjnie jeszcze żywiołu wody, nie na tyle żeby być pewnym wygranej. Może jednak powinien pójść na ugodę?

„Nikt nie będzie mną kierował.”

„Nikt nie będzie narzucał mi swojego rytmu.”

„Ja jestem dyrygentem i panem sytuacji.”


- Mamy przewagę żywiołów. – szepnął do Ortegi odrzucając definitywnie możliwość, w której wampirzyca przyłączyłaby się do Vykosa. – Woda i ziemia biją powietrze oraz ogień, poza tym mamy wsparcie. – odwrócił się do młodych wampirów. – Arturze, jeśli będę przegrywał zrobię wszystko żeby przekazać ci kamień. Bądź gotów.

- Nie macie szans! – krzyknął donośnym, potężnym głosem, który odbił się głośnym echem. – Wycofajcie się bądź poddajcie, a zachowacie swój żywot!

Nie łudził się, że jego durny wybuch męstwa cokolwiek zmieni. Chciał dać czas tej wrednej kobiecie na zastanowienie. Wciąż miał nadzieję, iż tamta zapomni, choć na chwile o nienawiści, jaka trawiła jej umysł. Dostała ostatnią szansę. Oby była na tyle mądra żeby z niej skorzystać.

- Ja biorę Vykosa. – stwierdził, a następnie w oka mgnieniu tak po prostu rozpłynął się w powietrzu[Niewidoczność]. Nie dał tym samym wielkiego wyboru Mercedes, która musiała błyskawicznie decydować. Jego plan był niezwykle prosty i tym samym skuteczny – przynajmniej w jego rozumowaniu. Chciał użyć kamienia wody, aby wysuszyć ciało Vykosa i w ten sposób pozbyć się go bez większych komplikacji.
 
mataichi jest offline