Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2009, 21:41   #544
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Alexandra patrzyła błyszczącymi od powstrzymywanych łez, fioletowymi tęczówkami, na wyprostowane plecy odchodzącej paladynki. Wiedziała, że wypowiedziane przez nią słowa zraniły dziewczynę boleśnie, i choć zrobiła to całkowicie z premedytacją, jakaś część jej duszy pragnęła pobiec, przytulić przyjaciółkę i mocno ucałować. Zacisnęła jednak boleśnie dłonie, wbijając sobie paznokcie głęboko w ciało. Ból przypomniał jej dlaczego zdecydowała się postąpić w ten sposób. Nadal uważała, że miała racje, iż dla prostodusznej Lili zwyczajny związek, ze zwykłym chłopcem, będzie o wiele lepszy. Zwłaszcza teraz gdy została paladynem Tyra. Jej własna postawa powinna być nieposzlakowana, a Alexa miała świadomość, iż były miejsca gdzie związki osób tej samej płci nie były akceptowane, a nawet jeśli akceptowane były przez prawo, ogólna opinia ludzi nie potrafiła ich zaakceptować. Paladyn reprezentujący prawo i sprawiedliwość nie powinien być narażony na ostracyzm z powodu swych odmiennych od przyjętych norm, zainteresowań seksualnych.
Lila powinna wieść normalne życie. Zasługiwała na to i Alexa bardzo żałowała, że zaczęła z nią cokolwiek, tak samo jak żałowała swego zainteresowania Aldymem. Może gdyby od początku okazywała mu obojętność, chłopak nadal byłby wśród nich cały i żywy?

Nie chciała o tym myśleć, więc dała się porwać do tańca Alexowi. To był miły taniec, ale choć usta psioniczki uśmiechały się do chłopaka nie sięgał on zupełnie jej oczu. Kiedy skończyli wyszła na zewnątrz w drzwiach mijając się z Albertem.
Nie miała ochoty wracać do gwarnej gospody. Usiadła na ziemi i oddała się myślom. Przypomniały jej się słowa myśliwego:
- Ludzie, przywitajcie odpowiednio naszych gości! Niech się zabawią przed śmiercią!
Czy rzeczywiście w lesie czekała na nich śmierć? Dziewczyna zdała sobie, ze nie ma ochoty umierać, że najchętniej uciekłaby stąd jak najdalej. Że nie ma ochoty wchodzić do Cienistej Kniei. Czuła strach! Tak prosto byłoby powiedzieć reszcie: Nie idę z wami. Chcę tu zostać... czy na pewno? Znała kogoś kto nie byłby zadowolony z takiej jej postawy, i kto nie zawahałby się tego niezadowolenia zaraz okazać. Choć psioniczka nie miała pojęcia do jakiego stopnia Kallor jest w stanie przenikać przestrzeń i czas, wiedziała że raczej nie odważy się mu sprzeciwiać.
Doszła w końcu do wniosku, że i tak niczego nie zmieni. Pójdzie jutro za resztę, choćby wszystkie komórki jej ciała wołały przeciw temu w zgodnym proteście. Pójdzie i zrobi wszystko by jak najwięcej z nich uratować od śmierci, przede wszystkim zaś zrobi wszystko by ochronić paladynkę. Może nowe umiejętności, które ostatnio przećwiczyła pozwolą jej tego dokonać? Z tymi myślami udała się na spoczynek, by nabrać sił przed nadchodzącym dniem próby.

***

Rano Alexandra widziała jak Lila unika jej wzroku i ogólnie stara się trzymać z daleka. Z bólem w sercu wspominała podobną postawę u Aldyma i w tym momencie przyrzekła sobie już więcej nie angażować się w głębsze relacje międzyludzkie. Najwyraźniej potrafiła tylko ranić innych, sprawiać im ból i... zabijać!
Poszła na śniadanie zastanawiając się co powinna zabrać ze sobą w głąb kniei. Wstyd było przyznać, ale choć mieszkała przez większość życia przy lesie nie wchodziła do niego nigdy głębiej niż na kilka metrów. Kiedyś po prostu zapytałaby Jensa, ale teraz starała się unikać rozmowy z tropicielem. Na szczęście rozwiązanie problemu nadeszło w postaci myśliwego i jego przywitania.

- Skoro uważasz że nie jesteśmy gotowi powiedz co powinniśmy ze sobą zabrać do lasu, by móc bezpiecznie przez niego przejść i żywo wrócić? - Zapytała.
- Słyszałem o czymś takim! To się nazywało... zaraz... wiem! Armia!
Alexa, która właśnie przełykała łyk świeżej maślanki parsknęła z powrotem do kubka.
- A coś powiedzmy co byłabym w stanie zmieścić do plecaka? - spróbowała doprecyzować swoje pytanie.
- No to nie wiem... niektórzy bogowie chyba są mali...
- A jakieś pożyteczne przedmioty? - Podsunęła dziewczyna skwapliwie.
- Przyprawy. I coś do rozpalenia ognia. Wtedy mięso jest pyyyyszne!
- No to już coś do pieczenia, a by dotrzeć do pieczeni w jednym kawałku?
- To wystarczy trochę za znaki i już. Są tam polany, można rozpalić ogień! Już mi ślinka cieknie.
- Czyli pójdziesz jednak z nami za znaki?
-Oj nie, polany są przed znakami. Mięso można tam przynieść.
- wyszczerzył się
~Cierpliwości moja droga. Twój umysł potrafi panować nad odruchami ciała~ Alexa przekonała samą siebie, że roztrzaskanie kubka z maślanką na czyjejś łepetynie nie przyniesie raczej pozytywnych skutków.
- A co ty zabierasz ze sobą jak idziesz do lasu? - Zapytała słodkim głosem
- Kuszę, nóż i linkę do ciągnięcia mięsa – Myśliwy oblizał tłuszcz spływający mu po brodzie.
- Czy tym polujesz na ICH mięso?
- Nie, ile razy można powtarzać, że nie wychodzę za znaki. Nudni jesteście.

Dziewczyna westchnęła. Chyba dalsza rozmowa nie miała wielkiego sensu. Albo nie potrafiła zadawać odpowiednich pytań, albo umysł myśliwego był na tyle pokręcony, że nie miała szans na uzyskanie właściwych odpowiedzi. Myśl o przejrzeniu jego umysłu odrzuciła od razu. Bała się zagłębiać w umysł szaleńca. Westchnęła tylko i nie pytała o nic więcej.

Słysząc pytanie Elisabethy zastanowiła się chwilę, a potem odpowiedziała ostrożnie:
- Jeśli wskażecie mi miejsce, które powinnam sprawdzić. Mogę wam wtedy powiedzieć czy w odległości około sześćdziesięciu męskich stóp znajdują się jakieś istoty inteligentne. Mogę wam powiedzieć czy są do nas nastawione wrogo – Obrzuciła uważnym spojrzeniem wszystkich przy stole - Jeśli skupie się na nich dokładnie jestem może w stanie odczytać powierzchowne myśli.
Potem odpowiedziała Silii:
- Mam nową lampę i butelkę oliwy, oraz dwie pochodnie. Może mają jednak więcej we wsi? Pomysł z czymś do rozpalania ognia nie jest zły. Mam od Simmusa hubkę i krzesiwo w nasączonym skórzanym woreczku, więc nie grozi im zamoczenie nawet w razie silnych opadów, lub gdybym wpadła z nimi do wody – Uśmiechnęła się lekko – Moje umiejętności strzelania są raczej nędzne, ale zabiorę kusze i bełty, może się przydadzą.
Po śniadaniu podeszła jeszcze do karczmarza i tak jak Silia poprosiła o racje żywności na kilka dni, oraz metalowe naczynie i drewnianą łyżkę. Bukłaki napełniła wodą. Alexa nie miała wielkiego dobytku i większość z niego spakowała do plecaka. Postanowiła nie zabierać z sobą jedynie balowej sukni i pantofelków. Te z pewnością w głębi lasu na nic jej się nie przydadzą. Jeszcze w twierdzy krasnoludów, zapakowana je w zgrabną paczkę i teraz w całości powierzyła karczmarzowi ze smutnym uśmiechem i słowami:
- Jeśli nie wrócę po nią przez miesiąc, proszę to ofiarować swojej żonie, córce albo jakieś innej kobiecie.

Na koniec pożegnała się z odchodzącymi gnomami. Była gotowa do drogi.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 10-09-2009 o 14:38. Powód: słusznie wypomniana przez Liliel ignorancja anatomiczna :D
Eleanor jest offline