Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2009, 22:20   #43
Mivnova
 
Mivnova's Avatar
 
Reputacja: 1 Mivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemu
Tak, to ewidentny offtop. Ale, skoro nie ma mistrza gry...

A, że pan przytacza porządne argumenty, szkoda urywać w połowie.

Cytat:
Inną sprawą jest to, iż trzeba postawić sztywną granicę pomiędzy fantasy, a nauką. Zagadnień magicznych nie możesz rozpatrywać jako rozwinięć pseudoanukowych teorii (przynajmniej nie wszystkich), ponieważ w ten sposób można objąć wszystko. To zaś mija się z celem.
Magia w klasycznym fantasy jest rozumiana jako "mistyczna siła". Jako siła nie zrozumiana, obca,niewytłumaczalna lecz dostępna. W sadze niewiele ma wspólnego z mistycyzmem, została rozebrana na czynniki pierwsze, poddana pewnym klasyfikacjom naukowym. W "wiedźminie", cytując za Yennefer, magia to także nauka. Istnieją algorytmy zaklęć, matryce wzorów. Same skojarzenia terminologii też się nasuwają. Skanowanie, sondowanie... oczywiście, to kwestie ledwie językowe, które w literaturze fantastycznej mogą być traktowane luźno. Ale punkt zaczepienia jest.

Spójrzmy na sprawę religii i magii kapłańskiej na kontynencie. Kapłanki, według magów ( zazwyczaj ateistów) są w stanie korzystać z Mocy, a więc jednej z fizycznych, sklasyfikowanych sił ( takich, jak siła grawitacji) poprzez wprowadzenie się w autotrans. ( Tak twierdziła bodaj Tissaia) Nawet Nenneke przyznaje się do faktu, że większe znaczenie ma dla niej personifikacja Melitele, niż obiektywne istnienie bogini. Trudno zaprzeczyć, że są to podejścia bliższe naukowym, niż fantasy.

O tym, że Yennefer robiła Ciri testy psychologiczne rodem wzięte ze współczesnych testów pamiętamy.

Magia na Kontynencie jest niby technologia w prawdziwym SF. I muszę przyznać, że jest wystarczająca ilośc powodów, by patrzeć na nią jak na zwykłą siłę, energię pod nazwą " magia", a nie definicyjną magię.
Bo kiedy magia jest magią? Kiedy jest zdolna do działania wbrew prawom fizyki. Jest katalizatorem zjawisk nienaturalnych. W świecie Kontynentu magia jest po prostu energią. Poznaną, zbadaną, ujarzmioną. Jest jak elektryczność, a wynalazki na bazie elektryczności są bliższe SF, niż fantasy.
Jest tym, co pozwoliło na skok społeczny, kulturowy etc. Napędza gospodarkę, medycynę, większość sfer życia. Istredd badał tajemnicę bezpłodności, Vilgefortz potrafił dokonać sztucznego zapłodnienia....


Kolejnymi silnymi argumentami zwolenników postawy SF jest obecność Aen Elle. Auberon, niby Volcanin, tłumaczył Ciri, że natura nie pofałdowała jej jeszcze wystarczająco mózgu, by ta mogła zrozumieć tok myślenia elfów.


I wreszcie najtwardszy argument, który przekonuje w pewnym stopniu nawet mnie. Joanna Selbourne. Kenna. Ona miała "czystą Pe Pe Es, czyli Psi pierwszego typu." Nilfgaardczycy sklasyfikowali umiejętności psioniczne, nazwali je, musieli je również badać. Operowali takimi terminami jak prekognicja, psychokineza, teleempatia. Jak dla mnie akurat ten aspekt uniwersum podchodzi zdecydowanie pod SF. Innymi słowy Nilfgaard wiedział więcej o zdolnościach ludzkiego umysłu od nas. ( Umiejętności psioniczne są w sadze zdecydowanie odróżnione od magii).

A sami wiedźmini? Przypomnijmy sobie scenę, w której Rusty dostaje na stół chirurgiczny Coena. Dokładnie wymienia, co Coen ma w środki. Mutacje wiedźmińskie musiały być oparte o ścisłą wiedzę biologiczną, czyli naukową.


Mi, gdy tak sobie całość składam, daje to do myślenia.

Cytat:
Ja bym polecił rozszerzenie gatunków i określenie ich sztywnych ram. To co zawiera się w jednym i drugim, jest po części jednym, po części drugim.
I tu jesteśmy jednomyślni. Albo... w ogóle zrezygnujmy z teorii literatury
 

Ostatnio edytowane przez Mivnova : 08-09-2009 o 22:24.
Mivnova jest offline