Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2009, 00:00   #33
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Ragath trzymając się za krwawiące ramię dotarł do reszty oddziału już po całej rzezi, jaką mieszkańcom wioski zafundował paladyn. "Paladyn. Też coś. Zwykły barbarzyńca.". Byli towarzysze najemnika również dokonywali potwornych czynów, jednak nigdy na bezbronnych cywilach. Dralsen był honorowym człowiekiem i starał się wpoić to pojęcie również w swoich ludzi. Ci, którzy byli kiepskimi uczniami kończyli smutno. Młody Ragath, który był wręcz zapatrzony w swego wybawcę, starał się być dokładnie takim jak on. Dzisiaj wiedział, że tak nie jest, ale przynajmniej starał się by staruszek nie przeklinał go z tamtego świata.

Wojownik nie mógł się nadziwić postawy paladyna. Przecież to zawsze tacy ludzie jak on walczyli o sprawiedliwość przeciwko takim jak najemnik. Tymczasem teraz sytuacja zdawała się zupełnie odwrotna. Nawet Gorginth był niezadowolony z takiego postępowania.

Jeden z żołnierzy, który w cywilu musiał być kimś w rodzaju lekarza, zawiązywał właśnie bandaż na ramieniu Ragatha, kiedy z jednej chaty wywleczono jakąś dziewczynę. Nie krzyczała, nie szarpała się, nie broniła się. Wydawała sie być ponad tym wszystkim. Ci, którzy ją przyprowadzili oznajmili, że to czarodziejka.

- Wiedźmo, gdzie jest reszta wojsk? - spytał groźnie Brunschwick.

Na dziewczynie nie zrobiło to żadnego wrażenia. Po przetłumaczeniu słów paladyna przez dziadunia w zbroi tylko się zaśmiała i splunęła rycerzowi w twarz. Ten zareagował dziwnie spokojnie.

- Nienawidzę tego - powiedział tylko, ale po chwili wyciągnął swój miecz i przykładając do gardła rzekomej czarodziejce powiedział - No to teraz zapłacisz za tę zniewagę.

Ragath podszedł bliżej i obserwował całą sytuację. Mała, bezbronna dziewczynka siedziała na ziemi i mocno krwawiła, a wielki, umięśniony rycerz, stojący w lśniącej zbroi chce ją po prostu zabić. Gdzie tu honor? Gdzie tu droga rycerza? A przede wszystkim, gdzie tu sens?

Najemnik nie zastanawiał się. W momencie gdy miecz paladyna zmierzał już ze sporą siłą w kierunku głowy "wiedźmy", swoją klingą zablokował ten cios.

- Wystarczy tego - oświadczył.

- Co ty wyprawiasz?! - krzyknął Brunschwick.

- Wystarczy tego zabijania.

- Mylisz się! To dopiero początek!

Paladyn zadał kolejny cios, tym razem wymierzony w Ragatha. Ten ze zranionym ramieniem miał spore problemy z parowaniem ciosów, ale jakoś dawał radę. Sam wymierzył nawet kilka ataków, ale dla rycerza nie były one żadnym problemem. Z ogromną łatwością odbijał miecz swojego przeciwnika i kontratakował.

Obu wojowników walka pochłonęła kompletnie. Od samego początku za sobą nie przepadali, ale jakoś się tolerowali. Teraz oboje czuli, że szala goryczy sie przelała i należy z tym skończyć. Najemnik chciał powstrzymać to bezsensowne odbieranie życia bezbronnym, a paladyn zmyć zniewagę.

Ten drugi był szybszy. Teraz Ragath przekonał się, że jego przechwałki nie były wymyślone. Rzeczywiście był bardzo dobry. Lepszy od niego samego, tym bardziej rannego. W końcu miecz wyleciał z rąk najemnika i poleciał kilka metrów w bok.

- Teraz nasze drogi rozejdą się na zawsze - stwierdził Brunschwick.

Gdy zamachnął się do tyłu niespodziewanie klinga przebiła mu tułów. Ragath leżący na ziemi wpatrywał się w miecz, który wystawał z klatki piersiowej jego niedoszłego zabójcy. Ten również spoglądał w to miejsce. Wypuścił swój miecz z rąk i z cichym jękiem upadł na ziemię. Za nim stał Gorginth.

- Miałem już dość tego śmiecia - oznajmił.

- Chyba jestem ci winny podziękowania.

- Chyba jesteś. Co zrobimy z nią? - wojownik wskazał na dziewczynę.

- Niech ją ktoś opatrzy, a potem niech robi co chce - uśmiechnął się w jej kierunku na znak, że nic już jej nie grozi.

Ragath nie zastanawiał się co teraz z nim będzie. Co stanie się z nim i Potężnym za zabicie Brunschwicka. Cieszył się, że ten śmieć jest już na tamtym świecie.
 
Col Frost jest offline