Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2009, 13:47   #6
Mizuichi
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Kastar powrócił do świątyni. Wciąż w myślach zadawał sobie jedno pytanie: „Czemu kazano mu wracać” Szedł wolno przez tak dobrze znany sobie korytarz. Wszystko wydawało się takie samo, jednak czegoś brakowało. Wszyscy ci którzy aktualnie przebywali w świątyni byli jacyś przygaszeni, smutni. Kastar wiedział że coś musiało się stać. Gdy kierował się do komnat rady, spotkał swego dawnego mentora. Twi’leck gestem ręki dał mu do zrozumienia że chce by młody Jedi poszedł z nim. Przez całą drogę Asmena nie odezwał się ani razu. Dopiero gdy dotarli do jego kwatery powiedział:
- Hrabia Dooku ujawnił swą prawdziwą naturę – jego głos był tak cichy jak jeszcze nigdy dotąd – zdradził nas, przeszedł na ciemną stronę. Jedi stoczyli bitwę z siłami separatystów, poległo tak wielu, gdyby nie mistrz Yoda nikt nie wróciłby do świątyni
Kastar był w szoku, wiedział że musiało się stać coś poważnego, jednak nie wyobrażał sobie nawet że to może być coś tak potwornego
- Byłeś tam mistrzu?
- Nie, podobnie jak ty, wykonywałem powierzoną mi wcześniej misję
- Co się teraz stanie?
- Po niemalże tysiącu lat pokoju, widmo wojny ponownie zawisło nad republiką. Separatyści pod dowództwem Dooku są groźnym przeciwnikiem, mają do dyspozycji niezliczoną liczbę droidów bojowych
- Mistrzu wspomniałeś że wygraliśmy bitwę dzięki przybyciu Mistrza Yody, nie chcesz mi chyba powiedzieć że sam jeden dokonał tego, czego nie udało się tym wszystkim Jedi
- Ciężko nazwać to wygraną mój dawny uczniu, ponieśliśmy wielką stratę, mistrz Yoda przybył na Geonosis wraz z armią klonów
- Klonów? – Zdziwił się wyraźnie
- Tak, teraz to właśnie one mogą przyczynić się do zwycięstwa republiki.
Po tej rozmowie Kastar udał się do swojej komnaty, Położył się i zamkną oczy. Wszystko wydawało mu się jedynie fikcją. Dooku zdrajcą. Odszedł z zakonu, to prawda, jednak jego intencje wydawały się szlachetne. Jak to w ogóle możliwe by były uczeń samego Yody, przeszedł na ciemną stronę. W bitwie zginęło wielu Jedi, zapewne Kastar znał niektórych z nich. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze informacja o drugim Sith który podobno kontroluje senat, to przecież niemożliwe, rada by go wykryła, co jeśli jednak była to prawda, kto jest tym Sith? Tym podobne myśli wciąż powracały do głowy młodego Jedi. Jednak Jedno nie dawało mu spokoju: „Co teraz będzie, jaką ja w tym odegram rolę” Starał się zasnąć, jednak nic z tego nie wyszło, wizja wojny nie pozwalała mu w spokoju odpocząć. Wszystko się waliło a to za sprawą jednego człowieka, wszystko to wręcz nie mieściło się w głowie. Kastar chciał by to okazało się jedynie sennym koszmarem,
Po paru godzinach spędzonych w samotności, postanowił przejść się po świątyni. Najpierw odwiedził, tak dobrze sobie znaną bibliotekę, spędził w niej wiele godzin, pogrążając się w lekturach. Zwrócił uwagę na grupkę młodzików siedzących przy jednym ze stołów. Nawet oni wydawali się pogrążeni w smutku. Ktoś podszedł do Kastara, był to chłopiec, na oko miał z dziesięć lat.
- Mistrzu...
Jedi dopiero po chwili zrozumiał że te słowa skierowane są do niego, nie przywykł jeszcze do tego że jest Rycerzem.
- W czym mogę ci pomóc?
- Czy to wszystko prawda, czy na Geonosis odbyła się bitwa?
- Obawiam się że tak, poległo wielu wspaniałych Jedi
- Co teraz będzie mistrzu? – W głosie chłopca można było wyczuć niepokój
„Co teraz będzie” Kastar sam nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie. Przypomniał sobie jednak słowa Mistrza
- Spokojnie. Co ma być, to będzie
- Tak Mistrzu
Młodzieniec oddalił się
Po kilku dniach od powrotu Kastara do świątyni, odbyła się ceremonia na cześć poległych na Geonosis Była to chyba najsmutniejsza chwila w życiu Induro. Gdy Mistrz Windu odczytywał kolejno imiona poległych, w sercu Kastara, powiększała się pustka, kolejny przyjaciel którego już nie zobaczy, kolejny wielki Jedi. Nikt ich nie mógł zastąpić. Pustka ta prawdopodobnie nigdy nie zniknie, będzie przypominała o wielkiej stracie. Pod sam koniec uroczystości Mace zrzekł się tytułu Mistrza Zakonu, przekazując go Yodzie. Ceremonia się skończyła. Kastar powrócił do swojej komnaty, czekając na nowe zadanie.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline