Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2009, 18:42   #39
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Cała sytuacja zaskoczyła Serba jednak ten szybko się opanował. Powoli upuścił zapalniczkę i latarkę. Zippo upadła na bok ale płomień bynajmniej nie zgasł, również latarka dalej świeciła, promień światła padał prosto na buty żołnierza. Mechanik chwilę mierzył wzrokiem żołnierza. Był lekko blady na twarzy, wzrok miał utkwiony w lufie pistoletu. Nie podniósł od razu rąk do góry, powoli, dwoma palcami wyciągnął nóż z pochwy i upuścił go na ziemię dopiero wtedy podniósł dłonie nad głowę.
-Co zamierzasz?
Dłonie mu lekko drżały ale głos miał w miarę spokojny.
-Miałem znaleźć dowód. Znalazłem więc wracam. Wy natomiast nie możecie.
Nikołaj ciągle wzrok miał utkwiony w lufie, czarny tunel zdawał się go hipnotyzować. Broń zdawała się wszystkim, towarzysze i otoczenie stracili na znaczeniu.

-Nie wierze Ci. Mogłeś nas zabić zamiast zwracać naszą uwagę. To co innego prawda? Gdy patrzysz nam w twarz. Gdy widzisz każdy nas grymas, gdy czujesz strach. To co innego niż zabić kogoś kto próbuje zabić i Ciebie.
-Nie powiedziałem, że was zabiję. No... chyba, że będę musiał. Ale fakt jest faktem. Teraz gra jest o większą świeczkę. A wy już nie jesteście potrzebni. Ale możecie być. Dostałem rozkaz dostarczenia was po wszystkim z powrotem. Nie wiem czy Benz się zorientował czy nie i czemu ten Brown zwiał, ale to bez różnicy. Niedługo zaroi się od ludzi. Sami wyjdą.
-Czego od nas oczekujesz?
Mechanik postanowił najpierw wybadać człowieka Willsa.
-Że ładnie rzucicie wszystko co macie i ruszycie przodem do wyjścia. I że Benza i Browna znajdziemy po drodze. Co was czeka potem? - wzruszył lekko ramionami. Pistolet jednak mierzył sztywno cel. -Nic mnie to nie obchodzi.
Nikołaj powolnym ruchem zdjął plecak. Ekwipunek ciężko opadł na ziemię, hałas zdawał się być czymś nienaturalnym w ciszy. Ręce jednak nie powędrowały na powrót ku górze, trzymał je w pewnym oddaleniu od ciała tak by francuz nie uznał tego za próbę ataku. Ciało było rozluźnione, organizm pompował do krwi adrenalinę a umysł „przypomniał” sobie jak zachowywać się w sytuacjach wybitnie niebezpiecznych.
-Obaj byliśmy na wojnie i wiemy pewną rzecz, ten kto ma broń ten dyktuje warunki. Rzuciłem wszystko, możesz we mnie nie celować? Patrzenie w dziewięciomilimetrową lufę nie jest czymś fajnym.
-Nie jest. Następny.

Żołnierz obniżył lufę tak, by Serb nie widział wylotu lufy, co prawda broń dalej była wycelowana w mechanika tylko, że mierzyła na wysokości kolan.
-Służyłeś w Afganie? Ja walczyłem w Jugosławii, tylko, że po drugiej stronie. Wiesz czego się nauczyłem?
-Służyłem. I czego się tam nauczyłeś? Nie graj tylko ze mną!

Lekko podirytowany głos wojskowego był stanowczy. Nikołaj wyrobił sobie już opinię o saperze, jego przeciwnik był osobą stanowczą i gotową na wszystko jednak nie był seryjnym mordercą i zabijanie uważał za ostateczny środek do tego cała sytuacja była dla niego wybitnie niecodzienna.
-Że zawsze warto mieć drugi nóż.
Nikołaj powoli sięgnął za kurtkę wyciągnął swój nóż i upuścił go pod nogi.
-I że rzucenie się z nożem na kogoś kto ma pistolet jest głupie. Mogę zadać pytanie osobiste? Nurtuje mnie ono od dawna. Jesteś z tych Leblanców??
- Z jakich? Nie wydaje mi się...

Jacques ciągle patrzył na niego uważnie.
-Przyjaciół nie oglądałeś? No wiesz, Joei. Kojarzysz? Podajże Mark Leblanc.
Milczał, typowy żołnierz i służbista. Na jego twarzy nie zakwitła nawet namiastka uśmiechu.
-Skończyłeś? To ruszajcie się!
Nikołaj skinął głową nie zagadując więcej. Osiągnął już co chciał, znał wstępny rys psychologiczny napastnika jak i pozbył się krępującego ruchy plecaka. Był gotów działać musiały tylko do tego zajść dogodne warunki. W Jugosławii nauczył się czegoś jeszcze, zawsze warto mieć trzecią a nawet i czwartą broń.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline