Nizzre; Berith zaatakował ponownie, a odzew Mgieł był natychmiastowy i brutalny. Niczym odbita zwierciadłem Astarotha, negatywna energia wróciła do agresora, tyle, ze wzmocniona i obca, nie do pochłonięcia, nie do pokonania. Chaos uderzył w jestestwo demona z taką siłą, ze zachwiał aż jego centrum, a Berith w chwili bólu i przerażenia ujrzawszy, jak rozkładają się przed nim skrzydła upadłego anioła, był pewien, że wśród pochłaniających wszystko kłębów Mgieł widział teraz nie Nizzre, a samą Mistress, z jej psem, Verionem u boku.
DW IV Final Illustration by ~kidkidkidkid on deviantART
Były to widok i uczucie, które wstrząsnęły Berithem na tyle, by skutecznie wyzerować jego wolę dalszej walki. Kiedy Mistress była w trybie pissed off, wszystko co miało chociaż jeden działający neuron i chociaż jedną nogę rzucało się do ucieczki, i demon nie kłopotał się rozpatrywaniem, czy widział iluzję, Mistress, czy swoją marną przyszłość. Była zła i wiedział o tym. Mgły odpowiedziały i były po stronie elfki. Cholerny drow. Berith mógł walczyć z Nizzre, ale nie z Mistress. Stawianie oporu mocy Czarnej Zorzy było dla demona jego rangi tak bezsensowne i bezcelowe, że Berith nie próbował nawet o tym pomyśleć. Nieważne było jaką przyszłość mógł teraz zobaczyć, dla demona takiego jak Berithi nie było rzeczy ważniejszej od jego własnej egzystencji, a tę mógł teraz ratować w jeden tylko sposób. Zbolały, raniony i spłoszony, natychmiast poddał się przytłaczającej woli Mgieł i opuścił pokój z Ray`gim i wzywającą wsparcia elfką. Bezkrwawo, bezkonfliktowo i dyplomatycznie zniknął, pozostawiając miecz Samaela, który mógł sprowadzić na niego pogoń i zagładę. Miecz z hukiem upadł na podłogę, a demon wyparował, z nadzieją, że demon-strując tak swoją uległość uspokoi mgły na tyle, aby nie ścigały go poza zasięgiem, gdzie nie mógł niepokoić obu drowów ani elfki.
* * *
Nadszedł wieczór. Nadciągały chmury, słońce zniknęło za nimi, ale do zachodu zostało jeszcze kilka godzin.
Mimo że się ściemniało, miasto tętniło życiem.
Życie po prostu zmieniło się nieco. Mieszczanie, chłopi i niektórzy handlarze zbierali się, na ulicach najwięcej było teraz Takich Jak Wy.
Samael, Kall`eh;
Kalle`h wyskakując z okna wzbudził sensację [i traumę wśród panienek]. Wyobraź sobie dwarfa całego w pianie, który naraz spada z nieba prosto na twój stragan z owocami... Straszne, prawda? Tauren też był zszokowany tym fenomenem. Na widok dwarfa-mydlinki ryknął śmiechem zlał takiego przeciwnika. Przeciwnik zaś sięgnął po ciężką artylerię – mydło! Tauren nie zauważył nawet kiedy kostka wśliznęła się przed jego kopyta, i gdy ruszył by zetrzeć Mydlinkę, pojechał lepiej niż Zabłocki. To dopiero była sensacja, tauren na mydle jadący w dół ulicy! Na spotkanie dwarfowego topora.
Szamil jednak nie czekał i jeszcze kiedy tauren poruszał się z prędkością ponaddźwiękową na mydle, zaatakował, ze zwinnością i gracją elfa, z precyzją i zabójczością demona. Nóż rozciął gardło taurena i gdy ten dojechał do toporka Kall`eha nie było praktycznie co zbierać.
Tauren leżał zakrwawiony na bruku, kaszląc i dławiąc się. Nic wam nie powiedział, z oczywistej przyczyny, że z rozciętego gardła to i owo mu się wylewało. Po chwili krwawienia i drgawek kipnął.
- Tamoj dobrze! – cieszył się wasz dwarfi towarzysz. – Ino nie przesadzasz? – spytał Kall`eha, zerkając na pianę i wciągając głośno do nozdrzy lawendowy zapaszek.
Przeszukujecie ciało taurena. Sakiewka jest, ale dwarf twierdzi, że to nie jego! W środku jest 400 złotych monet.
- Może te inne drugie mają moją! Toci dziady!!!
Nadszedł wieczór. W uliczce obok słychać jakiś gwar i poruszenie ludności. Zaglądacie z ciekawości. Uliczką przetacza się jakaś mała imprezka, jakby lokalny festiwal. Panie... khym paaanie w kolorowych i wyzywających strojach krążą wokół, tańcząc i kręcąc biodrami, grajkowie z fujarkami khym fletami, lutniami, akordeonami [uh] i innymi takimi brzdękolą po kątach! Roztańczone panie przypadają do wojowników i magów, odciągając ich od murów, próbując porwać ich w tany, pojedynczo, lub też grupowo obłażą oblubieńców. Niektórzy dają się porwać w zabawę, inni usiłują się wymknąć i zniknąć. Imprezka-festiwalik przesuwa się powoli ulicą, zbliżając się do was!
W tłumie i wąskich uliczkach ciężko przed tym uciec! Roztańczone krągłe panie, czasem bardziej rozebrane niż ubrane, atakują zajadle każdy ciekawszy męski cel w zasięgu, a muzyka zagłusza ewentualne protesty.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=RwbJMNwxt1g&feature=related[/media]
Zresztą kto chce uciekać i protestować...? Kilka ładnych panienek wyraźnie się wam przygląda. Jedna z nich w tanecznym szaleństwie wyraźnie zaczepia Kall`eha!
Abstract Babe by ~Dazrulez on deviantART
Szamil; WTF?! Taka laska dla dwarfa?! Toż to...?! ...wzrostowo jakoś niepoprawnie!...
- Haaaj bejbi...! – usłyszałeś zza pleców.
Oglądasz się. Ożesz! Pod kamienicą, na ławce, nimfa jak malowana!
- Zatańczymy, gorący chłopcze...?
Original image - Hot Girls - Picture For Me Isendir; Melisa każdego elfa stawia na nogi! Od razu lepiej!
Alchemik spojrzał na ciebie krzywo kiedy spytałeś o pracę. Zerknął gdzieś za ciebie i machnął odpędzająco ręką. Obejrzałeś się – przez okno zobaczyłeś dwa elfy w czerwono-białych strojach, zalane jakieś, odchodzące właśnie i radośnie salutujące alchemikowi przez szybę. Alchemik westchnął, spoglądając znów na ciebie.
- Nie potrzeba mi pomocy – mruknął, nadal nie w humorze. – Ale... cóż... może warto by było... – zamyślił się. – Jesteś elfem. Zakładam zatem, że wiesz coś o roślinach i nie boisz się chodzić nocą do lasu?
Wszedł za ladę i z szuflady wyjął kartkę papieru.
- Potrzebuję kilku ziół na jutro z rana, to pilne. Właściwie na dzisiaj jakby się dało.
Podał ci kartkę.
- 3 kwiaty zawilca gajowego
- liście dziurawca skąpolistnego
- 1 kwiat dzwonka szerokolistnego
- 3 kwiaty pajęcznicy gałęzistej
- 4 kwiaty jastrzębca kosmaczka
- Czujesz się na siłach, by iść po to do okolicznego lasu? – spytał. – Interesuje mnie tylko towar najwyższej jakości. Żadnych zwiędłych kwiatów, pogryzionych przez robaki liści, opadłych płatków, rozumiesz? Oczywiście znaleźć zioła po pół biedy. W lesie łatwo zarobić guza – spojrzał na ciebie pilnie. – Więc to nie będzie miła wycieczka. 100 sztuk złota, ani grosza więcej. Bierzesz?