Hektor szklistym od narkotyków wzrokiem obserwował jak Seamus wyszedł pospiesznie z pokoju. „No i kolejny ucieka.” – pomyślał rozbawiony z uśmiechem na twarzy. „Od razu widać kto na tym statku jest szczurem… a kto Kapitanem.” – kontynuował rozmyślanie z odrobiną goryczy.
Uśmiech powrócił w momencie gdy dosiedli się nowi gracze.
Jesus zadawał jakieś pytania o plany i mówił coś o asie w rękawie. - No przy sobie to mam akurat jednego z tyłu w spodniach.- odrzekł od niechcenia wyginając uroczo usta w uśmiechu. – Ale ty znasz już przecież moje Asy… nie wierzę, że zapomniałeś.- dodał pokazując śliczne, bialutkie ząbki.
Chociaż ta partia nie należała do niego to wciąż Hektor czuł się jak zwycięzca. Choć De la Mesas mówił dalej: – Dam ci dobrą radę, wiesz, jako znawca tematu – puścił oko do swojego rozmówcy. Hektor w ułamku sekundy odpowiedział na jego mrugnięcie tym samym ale bardziej komicznym, kokieteryjnym wręcz gestem i uśmiechem. Słuchał jednak dalej słów starszego. – Uważaj na swoje plecy. Zresztą... na inne kawałki swojego ciała też. Książę jest często celem ataków. – po tych słowach młody Książe zrobił minę przerażonego dzieciaka. Zupełnie jakby dopiero teraz dowiedział się w jakim niebezpieczeństwie się znajduje. - Do prawdy niezwykle odkrywcze to co mówisz. Już ty się o mnie nie martw tak bardzo mój ty drogi przyjacielu. Nie jestem na tyle naiwny aby rozmawiać o moich planach z tobą… zresztą ułatwię ci twoje nie-życie. Nie ma żadnego planu, bo i poco? Jak jest plan to zawsze istnieje ryzyko, że ktoś go odkryje, prawda?- patrzył mu prosto w oczy swym obłąkańczym, nieco zaćpanym spojrzeniem.
Po chwili pozostał wraz z Nico sam na sam. „No i stało się, brawo Hektorze! Wypłoszyłeś już prawie wszystkich.” Mówił w myślach do siebie. Dłuższą chwilę jeszcze siedział, zupełnie nieruchomy, wpatrzony w sobie tylko znany punkt. Miał minę trochę jak człowiek z depresją, siedzący na bombie z detonatorem w ręku. Po chwili powstał zagarnął swoją wygraną pulę i zabrał się za obszukiwanie pozostałości Księcia i innych wampirów, szczególną uwagę poświęcił kieszeniom ich ubrań. Z jednej z koszul zrobił worek wytrzepując z niej jej poprzedniego właściciela z obrzydzeniem odwracając głowę. Wrzucał tam wszystkie telefony komórkowe, portfele, notesy, klucze. Dobytek księcia schował w swoich kieszeniach. Zabrał się za pokój i biuro. Szukał za obrazami i po szufladach, szczególną uwagę poświęcił biurku.
Działał powoli ale systematycznie, grzecznie w swoim mniemaniu wyprosił Nico z pokoju. - Jeszcze tu jesteś? Nie masz jakiś spraw do załatwienia? A może chcesz mi pomóc?
Nie czekając ni zważając na jego reakcje zadzwonił do recepcji i upewnił się, że nikt nie będzie tutaj zaglądał przez kolejnych kilka dni. Zamknął drzwi na wszystkie spusty i zablokował klamkę oparciem ciężkiego krzesła. Następnie pozamykał i pozasłaniał szczelnie wszystkie okna. W spokoju zabrał się za oględziny swoich zdobyczy…
__________________ D&D is a Heroic Fantasy.
Not a Peasant-oic Fantasy.
Know the difference.
Feel the difference.
Ostatnio edytowane przez madman : 10-09-2009 o 22:49.
|