Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2009, 17:17   #34
Charlotte
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Helga z ciekawością słuchała wyjaśnień podkanclerza Eickmara. Jej uwadze nie umknął żaden gest, ni słowo. Dokładnie słyszała wszelakie „nieczyste” dźwięki w pozornie gładkiej mowie. Niemniej jednakże zamierzała podjąć się zadania Kancelarii – bo cóż innego mogła począć, gdy jej ukochany miał inne sprawy?

Odpowiedzi Eickmara zadowalały ją o tyle o ile. Czuła gdzieś w środku, że jegomość podkanclerz stara się mówić tyle ile trzeba ni słowa więcej ni mniej. Być może sprawiał to fakt, że nie byli jednymi z kancelistów lub poddanych woli Kanclerza? Być może zażąda od nich jakiejś przysięgi czy roty? Kto zrozumie gryzipiórka?

Dzieckiem w kolebce, kto łeb parszywej urwał biurokracyi niczym hydrze,
Ten młody zniesie durne prawa,
I choćby z piekieł czeluści prawdę wydrze,
W całem Imperium wzniosą mu laury i brawa …

przez pamięć Helgi przewinęła się starawa pieśń. Helga mimo chwili zastanowienia się, nijak nie mogła przypomnieć sobie autora. Pewnikiem słyszała ją u jednego z rybałtów. Chwilę zadumy przerwało jej Sebastian, który właśnie otwierał drzwi. Jej ludzkie oczy nijak nie mogły dostrzec z kim rozmawia kancelista. Po chwili mocnego skupienia jej oczy mało przypominały ludzkie, stały się oczami kota o wielkich źrenicach. Mimo sporej odległości dokładnie widziała rozmówcę Sebastiana, a nawet słyszała strzępki zdań.
Sic gorgiamus allos subjectatos nunc … odezwało się coś w jej jestestwie. Helga wiedziała co należy zrobić. Szybko wyprowadziła się ze stanu koncentracji. Miała tylko nadzieję, że nikt nie zauważył zmiany. Spojrzała ostrożnie po wszystkich – Anna wydawała się nieobecna, podkanclerz znużony, a Faethor? Któż wie elfa? Może co widział, a może i nie?

Po chwili do środka weszła elfka. Helgę mało szlag nie trafił. W jej mniemaniu owa przestawiana właśnie Ushi jakaś tam była jej główną konkurentką na drodze do …, ekhem, ekhem cholera jedna, myśli nieuczesane, jedyną która mogła zaintrygować Faethora. W Heldze zagotowało się coś, amulet zaczął grzać niemiłosiernie – prawdę mówiąc prawie parzył – ale to jedynie jego moc powstrzymywała Helgę, a właściwie … sic! Przed zamianą i atakiem na elfkę. Znów wyszkolenie dane jej przez ukochanego pozwoliło jej powstrzymać gonitwę myśli i wszelkie zapędy.

Spokojniejszym okiem, choć nie bez cienia złości i zawiści, otaksowała nowo przybyłą. No tak – elfka w pełnej krasie, ech gdyby Helga miała inne skłonności, kto to wie … ale ostawmy gdybanie.
Helga wykonała ukłon w powitalny, dość sztywny i nieco sztuczny, co z pewnością zauważył Faethor i Anna. Podkanclerzowi ów fakt umknął. Oczywiście w pamięci Helgi utkwiły słowa powitalne Faethora do Ushi nie uroniła ni zdania ni kropki. Dokładnie obejrzała sobie strój nowo przybyłej – i podobnie jak Faethor nie zauważyła żadnej broni czy czegoś co mogło ją zastąpić. Pomyślała sobie, że może być magiem, uczonym czy nowicjuszką. Co prawda sprzączka w kształcie harfy tu nie pasowała – ale któż pojmie elfkę?

Po chwili nowo przybyła usiadła koło Anny. Porzućcie Wszelką Nadzieję, Wy Którzy Tu Wchodzicie starosylvańskie powiedzenie było tu jak znalazł … Helga wyciszyła emocje, skupiając się na Fathorze, który coś mówił do podkanclerza.

Elf przemawiał, zdaniem Hwelgi, dobrze. Wiele pytań które on zadał, Helga chciała zadać sama. Uśmiechnęła się pod nosem, puściła oko do elfa. W duchu postanowiła sprawdzić go na placu u Gormana Trzy-Paluchy – sam na sam. Ciekawa była ile jest wart. Miała nadzieję, że zdoła go zaskoczyć …

Ku zdziwieniu wszystkich Anna pożegnała wszystkich dość obcesowo i wyszła. Zdziwienie i konsternacja było tym większe, że na odchodnym nie kazała się pożegnać.

Van Eickmar po chwili zdziwienia powrócił do rozmowy z pozostałymi, ciągle zdawał się być znużony pytaniami i całą rozmową. Mało ręki nie połknął przy ostatnim ziewnięciu.

Znudzonej Heldze przewinęła się w myślach sytuacja. Ona z ukochanym stoją przy pradawnych ruinach. Na jednej z bram widnieje napis w starodawnym języku. Jej ukochany mimo że nie akademik, dzięki zaklęciom odczytał jego znaczenie.


Przeze mnie droga w miasto utrapienia,
Przeze mnie droga w wiekuiste męki,
Przeze mnie droga w naród zatracenia.
Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki.

Wzniosła mię z gruntu Potęga wszechwładna,
Mądrość najwyższa, Miłość pierworodna;
Starsze ode mnie twory nie istnieją,
Chyba wieczyste - a jam niepożyta!
Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją.

słowa napisu powstrzymały ich przed wejściem w dalszą część ruin. Wiele lat później Helga usłyszała od ukochanego, że niejaki Carnavon z uniwersytetu w Altodrfie zbadał te ruiny, a kilka miesięcy później zmarł w dziwnych okolicznościach. Wiele było na ten temat spekulacji i plotek. Helga wierzyła tylko w jedną – pradawną klątwę.

Z zadumy wyrwały ją dalsze pytania Faethora i odpowiedzi podkanclerza. Słuchała uważnie dokładnie analizując każde zdanie i słowo. A zwłaszcza te które wyszły z ust owej Ushi ..
 
__________________
Dla każdego żywego bytu istnieje broń, przed którą nie może się on uchronić. Czas. Choroba. Żelazo. Wina...
Charlotte jest offline