Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-09-2009, 19:34   #31
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Klocki w głowie Thersy powoli zaczęły układać się na swoich miejscach, jednak szczeliny, które w ten sposób się tworzyły, stwarzały tylko nowe pytania. Pytania, które nie ona zadać powinna...

„Pamiętaj, że nie jesteś tu po to, aby myśleć, kobieto.” – zganiła się w myślach, patrząc wyniośle na pozostałych zebranych.

- Wspaniała oferta, zaiste. – rzekła na głos, kiedy wszyscy inni umilkli na chwilę – Ofiarować swój honor i miecz dla jakiejś śmierdzącej sprawy, a jako motywację mieć kilka złociszy. Nie wiem, jak państwo tu zebrani – potoczyła wymownie wzrokiem po twarzach kobiet, by zatrzymać wzrok na strzelistej sylwetce elfa – ale mi jeszcze udanie się na żebry nie grozi...

Jak to brzmiało? Zupełnie jakby to nie ona kilka dni temu siedziała u stóp świątyni i tam prosiła o choćby zgniłą pajdę chleba. Cóż za zrządzenie losu! I pomyśleć, gdyby prawdziwa Anna nie przechodziła tamtędy tego dnia, gdyby nie zatrzymała się oraz nie ujrzała w żebraczce człowieka... Thersa nigdy nie byłaby słuchana przez tych oto wielkich państwa jako równa im istota. To dlatego musiała zrobić wszystko, o co panienka ją prosiła...

- A skorom żebractwem nie jest zagrożona – kontynuowała swój wywód, który wyraźnie wbijał podkomorzego w siedzenie – Nie mam zamiaru narażać swego zdrowia dla tak błahego interesu, który nawet nie jest dokładnie sprecyzowany, przez co wymaga ode mnie domniemywania, kalkulowania, śledzenia, smędzenia i bogowie jedni wiedzą, czego jeszcze. Dopiero co złożono mi dużo prostsze i lepiej płatne zlecenie, kierując się więc zasadą kupiecką, muszę odmówić tutaj. Żegnam państwa i życzę pozostałym kandydatom rozumu, bo ten, jak widać, przyda się państwu, gdy wyrażą chęć wzięcia udziału w tak niedorzecznym przedsięwzięciu. Kłaniam się, proszę nie wstawać! – zwróciła się do podkomorzego w sposób, jakby formułowała rozkaz dla psa.

Po chwili kobieta zniknęła za drzwiami, przez chwile jeszcze dało się słyszeć odgłos jej szybkich kroków przy wtórze szelestu długiej spódnicy.

„To dla ciebie, panienko...”
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 08-09-2009, 10:03   #32
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Opowieści starego rybałta

Stary rybałt przerwał na chwilę swoją opowieść. Popatrzył w okno, które mimo że mocno zaśnieżone dawało nieco światła. Po chwili rybałt odnalazł kawałek okna wolny od śniegu – spojrzał weń mocno wytężając starcze oczy. Na dworze nadal sypał się biały puch – całkiem jakby ktoś dla draki wysypywał pierze z wielkich poduch.

W tym czasie w karczmie trwała cisza – wszyscy byli tak zasłuchani w opowieść rybałta, że ledwo zauważyli, że ją przerwał. Być może niektórzy sami brali w udział w tamtych sprawach? Być może byli jednymi z kancelistów, wywołańców czy inszych duchów niespokojnych. Kto to wie? Pewnikiem jeno Verena.

Rybałt milczał dalej, wydawał się o wiele bardziej zaciekawiony pianą w piwie i polewką niźli zaciekawionymi spojrzeniami współbiesiadników. Trzeba tu dodać, że nie tylko goście karczmy, ale i cała obsługa słuchała z pełną uwagą opowieści.
– I cóż było dalej? zapytała młoda karczmarka, z pewnością nie pamiętająca tamtych spraw,a może i samego rokoszu?
– No właśnie mości minstrelu? Cóż było dalej? Ciekawyśmi … dorzucił jeden z gości siedzący nieco dalej, w głębi karczmy, w największym cieniu.
Rybałt wydał się wyrwany z zadumy, spojrzał na karczmarkę i w ów cień. Uśmiechnął się pod nosem, co zauważył każdy kto siedział nie dalej niż dwa łokcie od rybałta.
– Minstrel? … Ech panie … A propos Waszmościowie wybaczcie starcowi, że zaniki pamięci się go imają … zaśpiewam acanom i acankom coś a później opowiem co było dalej w rzeczonej sprawie... bard wyraźnie żachnął się na miano minstrela, lecz ów który go tak nazwał nie odpowiedział. Widocznie był ciekaw pieśni.

Rybałt rozprostował palce z wyraźnie słyszalnym trzaskiem kości, wielu w karczmie wzdrygnęło się na ten dźwięk. Brzmiało to bowiem, jakby sam śmierć prostował swe gnaty. Chwilę później rybałt sprawdził naciąg strun liry korbowej, zakręcił delikatnie. Lira zaśpiewała z lekka bekliwie, lecz po chwili wprawna ręka starego barda wydobyła z niej czyste dźwięki.

Przynoszę przypowieść potworną prawdziwie,
Zaczęta od plotki, urosła straszliwie.
Człek, rumak i krąg są zaś jej tematem,
Ruszajmy więc dalej z naszym poematem...

Opowieść o losach „bardzo odważnego i wielce dzielnego” barda opowiedziana słowami pieśni nie ciągnęła się zbyt długo, a do tego miała w sobie wiele humorystycznych i śmiesznych akcentów. Po jej zakończeniu wszyscy w karczmie śmiali się do rozpuku. Najwięcej i najmocniej śmiała się młoda karczmarka. Po pieśni patrzyła jakby łaskawszym okiem na starego rybałta. Ten nie odkładał instrumentu … Po chwili ktoś z sali zapytał – A Dzwon znasz?.
– A jużci Panie, grajmy zatem w dzwon, oj podwówczas winny dzwony bić w całym Imperium, zwłaszcza Objawiciel. Ha, nie wiem czy wiecie, ale drzewiej mawiano „Kiedy zadzwoni Objawiciel”, tudzież „W dniu Objawiciela” … rybałt poprawił lirę i zagrał.

Znowu dziś widzę zachód słońca
Znowu udało się doczekać końca
Mniej szczęścia mieli, ilu ich było
Wielu, nawet ich nie liczyłem …

A po chwili podjął swoją opowieść …
– Cne panny, panie, panowie i panicze … wówczas w Kancelarii van Eickmar...
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 08-09-2009, 17:26   #33
 
Puzzelini's Avatar
 
Reputacja: 1 Puzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwu
Gdy Dunbar syn Gnorsta ze Szarych Wzgórz zapytał Ushi czy widziała
sprawcę, ta w pierwszej chwili zmieszana nie wiedziała co powiedzieć, lecz gdy
usłyszała zarzuty jakie ów krasnal niziołkowi stawia opisała go na tyle ile
zapamiętała.
Oczywiście nie dla kilku świecących krążków, które jak każdy ceniła.
Zrobiła to z myślą iż jeśli go pojmają, będzie o jednego oprycha mniej...
Po rozmowie ruszyła szybszym krokiem w stronę Kancelarii.
- Eh, jestem już spóźniona...


Gdy dotarła do budynku było już prawie południe.
Weszła do środka – w wielkim prawie pustym holu za dużym dębowym
biurkiem siedział kancelista wypełniający coś w papierach.
Co jakiś czas między różnymi drzwiami przebiegali lub przechodzili
różni urzędnicy.
Ushi śmiało podeszła do biurka i powiedział dość głośno:
– Witam, nazywam się Ushi Ysabel Shivarr jegomość podkanclerz
van Eickmar mnie oczekuje.

początkowo kancelista nie wydawał się zwracać na nią uwagi,
lecz nazwisko podkanclerza zadziałało niczym magiczne zaklęcie.
Kancelista spojrzał na elfkę i odparł:
– Podkanclerz jest dzisiaj zajęty ma ważne spotkanie, proszę
wpisać się do księgi oczekujących na spotkanie lub zostawić wiadomość.
– A wiem, że ma spotkanie i domyślam się w jakiej sprawie. Zapewne
omawia sprawy związane z Hirshenstein. Ja również jestem tutaj w tej sprawie.

Odpowiedź Uhsi była nieco buńczuczna, mówiła niby spokojnie
ale zaakcentowała silniej zdanie o mieście dając do zrozumienia
że wie sporo w tej sprawie.
Urzędnik spojrzał na nią nieco uważniej, odłożył pióro i wyciągnął niewielki dzwonek. Zadzwonił niby nie za głośno,
lecz po chwili obok Ushi pojawił się młody elf, który po wysłuchaniu Urzędnika, pośpieszył do drzwi przed
którymi stał ochroniarz. Po chwili do Ushi przyszedł inny, starszy kancelista, który wyszedł z pokoju. Przedstawił się jako Sebastian.
Udali się razem do innego pomieszczenia gdzie ów Sebastian mógł przedstawić elfce przebieg rozmów.
Rozmowa trwała około dwudziestu minut.
Gdy Sebastian skończył opowiadać, Ushi popatrzyła zamyślona na sufit, powoli delikatnie przechyliła głowę
w prawo, później w lewo, jakby układała klocki w głowie które właśnie jej zostały podarowane, po czym szepnęła jak by sama do siebie - Rozumiem...
Po chwili ciszy Sebastian powiedział:
– Przejdźmy do pokoju obok, podkanclerz van Eickmar odpowie na wszelkie pytania.


Gdy Ushi została przedstawiona, weszła do pomieszczenia.
– Tuszę, że Sebastian zdał Pani sprawę z naszych rozmów?. Sebastianie – krzesło dla Pani.
- Ależ oczywiście. -odpowiedziała skłaniając leciutko głowę.
Po krótkiej chwili kancelista Sebastian podstawił jej krzesło obok Anny i wrócił na swoje miejsce.
Podkanclerz przedstawił pozostałą trójkę Ushi, a Jej wzrok po kolei spoczywał na każdej z wymienianych osób. :
– To są Anna Laheks z Altdorfu, Helga van Förster oraz Faethor Laure.
- Selli, Krewniaczko, miło mi Cię poznać - powiedział elf w rodzimym języku.
- Mnie również - powiedziała gdy jej oczy zwęziły się nieco a usta wygięły tworząc uśmiech.
Ruszyła na wskazane miejsce. Podchodząc do krzesła zauważyła iż Feathor
przygląda się jej zdecydowanie nad czymś się zastanawiając.
Z uniesioną brwią i ledwo widocznym rozbawieniem na twarzy usiadła na przyniesionym krześle, po czym wsłuchała się w przebieg rozmowy.
Wiedziała już wiele. Żadne nowe pytanie nie przychodziło jej do głowy.
- Może to i dobrze bo podkanclerz lada moment połknie ziewając swoją dłoń... -pomyślała
 
__________________
Marihuana to jedyna trawa, która może skosić ogrodnika ;]

Ostatnio edytowane przez Puzzelini : 08-09-2009 o 18:17.
Puzzelini jest offline  
Stary 11-09-2009, 17:17   #34
 
Charlotte's Avatar
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Helga z ciekawością słuchała wyjaśnień podkanclerza Eickmara. Jej uwadze nie umknął żaden gest, ni słowo. Dokładnie słyszała wszelakie „nieczyste” dźwięki w pozornie gładkiej mowie. Niemniej jednakże zamierzała podjąć się zadania Kancelarii – bo cóż innego mogła począć, gdy jej ukochany miał inne sprawy?

Odpowiedzi Eickmara zadowalały ją o tyle o ile. Czuła gdzieś w środku, że jegomość podkanclerz stara się mówić tyle ile trzeba ni słowa więcej ni mniej. Być może sprawiał to fakt, że nie byli jednymi z kancelistów lub poddanych woli Kanclerza? Być może zażąda od nich jakiejś przysięgi czy roty? Kto zrozumie gryzipiórka?

Dzieckiem w kolebce, kto łeb parszywej urwał biurokracyi niczym hydrze,
Ten młody zniesie durne prawa,
I choćby z piekieł czeluści prawdę wydrze,
W całem Imperium wzniosą mu laury i brawa …

przez pamięć Helgi przewinęła się starawa pieśń. Helga mimo chwili zastanowienia się, nijak nie mogła przypomnieć sobie autora. Pewnikiem słyszała ją u jednego z rybałtów. Chwilę zadumy przerwało jej Sebastian, który właśnie otwierał drzwi. Jej ludzkie oczy nijak nie mogły dostrzec z kim rozmawia kancelista. Po chwili mocnego skupienia jej oczy mało przypominały ludzkie, stały się oczami kota o wielkich źrenicach. Mimo sporej odległości dokładnie widziała rozmówcę Sebastiana, a nawet słyszała strzępki zdań.
Sic gorgiamus allos subjectatos nunc … odezwało się coś w jej jestestwie. Helga wiedziała co należy zrobić. Szybko wyprowadziła się ze stanu koncentracji. Miała tylko nadzieję, że nikt nie zauważył zmiany. Spojrzała ostrożnie po wszystkich – Anna wydawała się nieobecna, podkanclerz znużony, a Faethor? Któż wie elfa? Może co widział, a może i nie?

Po chwili do środka weszła elfka. Helgę mało szlag nie trafił. W jej mniemaniu owa przestawiana właśnie Ushi jakaś tam była jej główną konkurentką na drodze do …, ekhem, ekhem cholera jedna, myśli nieuczesane, jedyną która mogła zaintrygować Faethora. W Heldze zagotowało się coś, amulet zaczął grzać niemiłosiernie – prawdę mówiąc prawie parzył – ale to jedynie jego moc powstrzymywała Helgę, a właściwie … sic! Przed zamianą i atakiem na elfkę. Znów wyszkolenie dane jej przez ukochanego pozwoliło jej powstrzymać gonitwę myśli i wszelkie zapędy.

Spokojniejszym okiem, choć nie bez cienia złości i zawiści, otaksowała nowo przybyłą. No tak – elfka w pełnej krasie, ech gdyby Helga miała inne skłonności, kto to wie … ale ostawmy gdybanie.
Helga wykonała ukłon w powitalny, dość sztywny i nieco sztuczny, co z pewnością zauważył Faethor i Anna. Podkanclerzowi ów fakt umknął. Oczywiście w pamięci Helgi utkwiły słowa powitalne Faethora do Ushi nie uroniła ni zdania ni kropki. Dokładnie obejrzała sobie strój nowo przybyłej – i podobnie jak Faethor nie zauważyła żadnej broni czy czegoś co mogło ją zastąpić. Pomyślała sobie, że może być magiem, uczonym czy nowicjuszką. Co prawda sprzączka w kształcie harfy tu nie pasowała – ale któż pojmie elfkę?

Po chwili nowo przybyła usiadła koło Anny. Porzućcie Wszelką Nadzieję, Wy Którzy Tu Wchodzicie starosylvańskie powiedzenie było tu jak znalazł … Helga wyciszyła emocje, skupiając się na Fathorze, który coś mówił do podkanclerza.

Elf przemawiał, zdaniem Hwelgi, dobrze. Wiele pytań które on zadał, Helga chciała zadać sama. Uśmiechnęła się pod nosem, puściła oko do elfa. W duchu postanowiła sprawdzić go na placu u Gormana Trzy-Paluchy – sam na sam. Ciekawa była ile jest wart. Miała nadzieję, że zdoła go zaskoczyć …

Ku zdziwieniu wszystkich Anna pożegnała wszystkich dość obcesowo i wyszła. Zdziwienie i konsternacja było tym większe, że na odchodnym nie kazała się pożegnać.

Van Eickmar po chwili zdziwienia powrócił do rozmowy z pozostałymi, ciągle zdawał się być znużony pytaniami i całą rozmową. Mało ręki nie połknął przy ostatnim ziewnięciu.

Znudzonej Heldze przewinęła się w myślach sytuacja. Ona z ukochanym stoją przy pradawnych ruinach. Na jednej z bram widnieje napis w starodawnym języku. Jej ukochany mimo że nie akademik, dzięki zaklęciom odczytał jego znaczenie.


Przeze mnie droga w miasto utrapienia,
Przeze mnie droga w wiekuiste męki,
Przeze mnie droga w naród zatracenia.
Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki.

Wzniosła mię z gruntu Potęga wszechwładna,
Mądrość najwyższa, Miłość pierworodna;
Starsze ode mnie twory nie istnieją,
Chyba wieczyste - a jam niepożyta!
Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją.

słowa napisu powstrzymały ich przed wejściem w dalszą część ruin. Wiele lat później Helga usłyszała od ukochanego, że niejaki Carnavon z uniwersytetu w Altodrfie zbadał te ruiny, a kilka miesięcy później zmarł w dziwnych okolicznościach. Wiele było na ten temat spekulacji i plotek. Helga wierzyła tylko w jedną – pradawną klątwę.

Z zadumy wyrwały ją dalsze pytania Faethora i odpowiedzi podkanclerza. Słuchała uważnie dokładnie analizując każde zdanie i słowo. A zwłaszcza te które wyszły z ust owej Ushi ..
 
__________________
Dla każdego żywego bytu istnieje broń, przed którą nie może się on uchronić. Czas. Choroba. Żelazo. Wina...
Charlotte jest offline  
Stary 14-09-2009, 15:11   #35
 
Puzzelini's Avatar
 
Reputacja: 1 Puzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwu
Ushi z zainteresowaniem słuchała Faethora. Jej oczy stały się jeszcze większe po zdaniu w którym ów elf podbija stawkę. Tym razem z podniesionymi brwiami czekała na reakcję Eickmara...
Po tak śmiałych słowach powinien wybuchnąć...zaśmiała się w duszy.
- Myślę iż w sprawie finansowej Faethor ma rację. Powiedziała uśmiechając się w zamyśleniu do elfa po czym odwróciła się do Eickmara.
- Możemy potrzebować dodatkowej gotówki na niespodziewane wydatki. A i myślę iż każda z osób tutaj siedzących ceni swoje życie na minimum łuk z kołczanem strzał, gdyż sam drzewiec z cięciwą faktycznie na wiele się nie zda.
Miała wrażenie iż Faethor próbuje coś udowodnić lecz nie doszła jeszcze do tego. Jego zawziętość, pewność siebie i upór zainteresowały Ushi.
Zaskoczyła ją Pani z Altdorfu swym wystąpieniem.
Po słowach Anny zaczęła mieć dziwne wrażenie że jest tu coś jeszcze pochowane po kątach. Zdecydowanie się zaniepokoiła. Może Anna dostrzegła tu coś czego Ushi, Helga i Faethor nie widzieli? Jakiś ukryty zarys...
Co do Helgi - Ushi miała dziwne wrażenie iż jej przeszkadza. Mam nadzieję że się uspokoi...pomyślała.
 
__________________
Marihuana to jedyna trawa, która może skosić ogrodnika ;]
Puzzelini jest offline  
Stary 14-09-2009, 22:38   #36
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Elf wpatrywał się w podkanclerza niczym kamienny posąg, skoncentrowany na mimice i ruchach ciała van Eickmara. Jego uwadze umknął wzrost napięcia w pokoju - jest wszak tylko elfem, a nie supermenem. Wyjście pani Anny ucieszyło go - może to zniechęci pozostałe niewiasty do porzucenia tak podejrzanego przedsięwzięcia, choć z drugiej strony może też zachęcić podkanclerza do przyjęcia jego warunków...

Jak bardzo zależy mu, czy też Kancelarii, na tym śledztwie? - zastanawiał się, wpijając się wzrokiem niczym pazurami w twarz podkanclerza. Czuł jak rodowy artefakt subtelnie wpływa na jego zdolność postrzegania emocji arystokraty. Rzucił okiem na Helgę i Ushi - obie z zainteresowaniem czekały na słowa podkanclerza. Zauważył ich aprobatę dla "przesłuchania", co nieco go zdetonowało - wszak jego intencją było zniechęcenie obu dziewcząt... Nie może jednak tego przyznać, tak więc z wdzięcznością skinął głową Ushi gdy ta niespodziewanie poparła go...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 22-09-2009, 07:09   #37
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
2028, Pflugzeit – Altdorf

Siedziba Kancelarii
Faethor, Anna, Helga, Ushi



Pojawienie się Ushi ożywiło nieco senną atmosferę wyjaśnień podkanclerza. Najbardziej jej pojawieniem zaintrygowani zdawali się być Faethor i Helga. Ta druga prawdę mówiąc od samego wejścia głównej konkur.... znaczy się od samego wejścia Ushi sypała iskierkami zazdrości z oczu, niczym kowal skrami z gorącej podkowy, a do tego mało zębami nie zgrzytała. Thersa owszem obejrzała nowy „nabytek” Kancelarii, ale nie była zaciekawiona. Postanowiła wyjść. Jedynie przez grzeczność powitała nowo przybyłą, jednakże jej ukłon, podobnie jak i ukłon Helgi, był nieco sztuczny i wymuszony.
- Selli, Krewniaczko, miło mi Cię poznać - odezwał się do krewniaczki Faethor, a jego nieprzeniknione i kamienne oblicze nieco się rozjaśniło, gdy powitał ją w fan-eltharinie.
– Selli, Krewniaku, nawzajem, miło Cię poznać. odparła zgodnie z konwenansem Ushi.

Po chwili Ushi usiadła koło Anny. Ta postanowiwszy wcześniej, że ma dość tych ceregieli i ceremonii, powiedziała dość twardo i obcesowo:
Wspaniała oferta, zaiste. – rzekła na głos, kiedy wszyscy inni umilkli na chwilę – Ofiarować swój honor i miecz dla jakiejś śmierdzącej sprawy, a jako motywację mieć kilka złociszy. Nie wiem, jak państwo tu zebrani – potoczyła wymownie wzrokiem po twarzach kobiet, by zatrzymać wzrok na strzelistej sylwetce elfa – ale mi jeszcze udanie się na żebry nie grozi...
Podkanclerz wydawał się zaskoczony całym obrotem sprawy i wypowiedzią. W jego oczach zagrały złe ogniki – ale jakoś nikt nie zwrócił na nie wielkiej uwagi – każdy był zaciekawiony do czego zmierza Anna i oczekiwał dalszego ciągu wypowiedzi.

Van Eickmar zapowietrzył się pragnąć coś powiedzieć, lecz Thersa powstrzymała go ucinającym gestem dłoni i dodała:
- A skorom żebractwem nie jest zagrożona. Nie mam zamiaru narażać swego zdrowia dla tak błahego interesu, który nawet nie jest dokładnie sprecyzowany, przez co wymaga ode mnie domniemywania, kalkulowania, śledzenia, smędzenia i bogowie jedni wiedzą, czego jeszcze. Dopiero co złożono mi dużo prostsze i lepiej płatne zlecenie, kierując się więc zasadą kupiecką, muszę odmówić tutaj. Żegnam państwa i życzę pozostałym kandydatom rozumu, bo ten, jak widać, przyda się państwu, gdy wyrażą chęć wzięcia udziału w tak niedorzecznym przedsięwzięciu. Kłaniam się, proszę nie wstawać!
ostatnie zdanie rzuciła niczym kapral żołdakom, lub jakby psu rozkazała. Nie czekając na jakiekolwiek reakcje podkanclerza czy pozostałych Thersa wyszła … To dla Ciebie, panienko … dodała w myślach i pokrzepiona tymi słowami ruszyła by zdać relację swej pani – Annie.

W czasie, gdy Thersa wychodziła, podkanclerz poczerwieniał, całkiem jakby miał go szlag trafić. Ewentualnie jakby jeno godziny dzieliły go od pokładzin. W jego oczach wyrzyscy pozostali zobaczyli iście zwierzęcą wściekłość. Podkanclerz świadom, że widzą go inne osoby powstrzymał nieco swoje emocje – delikatnie skinął głową, niby coś poprawiając. Gest nie umknął uwadze pozostałych bohaterów. Sebastian ukradkiem pomajsterkował coś pod biurkiem, przy którym siedział. Jego działania dojrzał siedzący najbliżej Faethor i dokładnie obserwująca wszystko Helga. Jednakże nikt z nich nie wiedział co dokładnie zrobił kancelista, wyglądało to trochę tak, jakby coś wyciągał ze środka lub kładł we wnętrze biurka.

Po dłuższej chwili konsternacji i zakłopotania podkanclerz odezwał się:
– Czy są inne pytania?
Jak zwykle (przynajmniej dotychczas) pierwsze pytania wypłynęły z ust elfa.
– Chciałbym poznać treść donosu mości podkanclerzu. Wymieniliście, zapewne pokrótce, zarzuty Edwarda von Thiel wobec Joachima Lawierre, jednak chciałbym wiedzieć na co skarbnik położył największą wagę, co uważa za pewnik a co jedynie podejrzewa.
Podkanclerz odparł niewiele się namyślając – widocznie od początku wiedział co powie na takie dictum verbum:
– Zarówno treść donosu, jak i wszelakie dokumenty w tej sprawie zostaną wam dostarczone po złożeniu przyrzeczenia, że na czas śledztwa wszelkie sprawy i okoliczności które poznacie w jego trakcie są tajne i przekażecie je jedynie Kancelarii. Oczywiście nie rozpowiadając o wszystkim czego się dowiecie. Jest to jedyny warunek. Jednocześnie przyrzeczenie to jest niezbędne by nadać wam status śledczego Kancelarii ...

Faethor skierował swój wzrok na kancelistę Sebastiana i powiedział mu, że owszem chętnie pozna podstawy prawne dotyczące funkcji śledczego. Sebastian nie odpowiedział od razu – swój wzrok przeniósł na van Eickmara. Ten odparł za podwładnego:
– Za chwilę będę musiał wyjść – niestety wzywają mnie obowiązki podkanclerza. Ale za pół godziny powinienem wrócić do Was. Podczas mej nieobecności kancelista Sebastian dostarczy wam Panie Faethorze dokumenty prawne stanowiące podstawę funkcji śledczego, może on również odpowiedzieć wam o sprawie w zakresie swej wiedzy. Faethor zauważył, że po wyjściu Anny ton kanclerza stał się nieco bardziej suchy.

Nagle do drzwi pokoju w którym przebywali nasi bohaterowie (prócz Anny) oraz van Eickmar i Sebastian rozległo się pukanie. Podkanclerz skinął na Sebastiana – ten podszedł do drzwi. Nikt z pozostałych nie widział z kim rozmawia oraz o czym. Po chwili Sebastian podał van Eickmarowi złożoną na pół karteczkę. Podkanclerz dokładnie przeczytał wiadomość Dobrze … mruknął pod nosem i podał ją Sebastianowi, ten schował wiadomość za pazuchę i siadł ponownie za biurkiem.

Faethor po chwili przerwy zadał kojelne pytania:
- Czy Edward von Thiel został czy też zostanie poinformowany o wysłaniu śledczych? Podobnie, czy tamtejszy dowódca rycerzy Sigmara zostanie powiadomiony o całej sprawie i śledztwie? Kto nim jest?
Podkanclerz odpowiedział równie gładko jak na poprzednie pytania:
– Edwarda van Thiela powiadomimy inaczej gotów zrobić jakoweś głupstwo. A dwa jeżeli ma on jakieś materialne dowody w sprawie wówczas je przekaże. Po trzecie rozmowa z nim może przynieść wam dodatkowe informacje.

Dowódcy rycerzy Sigmara kłopotać waszymi osobami nie będziemy. Jak wspominałem powiadomicie go jedynie w sytuacji, gdy Lawierre okaże się winien lub będzie próbował zbiec. Nie wiem mości elfie czy jego miano powie Ci cokolwiek, ale już mówię – dowódcą, a dokładniej jego miano to komandor, nazywa się Gotfryd von Runge, noszący na czerwonej tarczy dwie srebrne skrzyżowane kłonice, chociaż w komandorii rycerze mówią na niego Gotfryd Miażdżyciel.


Faethor zapytał jeszcze o lata poprzednie i informacje napływające niewątpliwie z miasteczka Hirschenstein do Altdorfu.
Podkanclerz zasępił się – ewidentnie albo szukał w pamięci, albo starał się coś ubrać w ładne słowa, a po chwili oparł:
– Hirschenstein to miasteczko jakich wiele, nie było doniesień o zakazanych kultach, czy częstych atakach zwierzoludzi czy innych plagach … jak wszędzie, czasem borykali się z goblinami, czasem jacyś głodni zwierzoludzie w zimie próbowali zrabować plony. Ale odkąd stacjonują tam nasi rycerze ataki na miasto ustały.

W końcu elf doszedł do sprawy wynagrodzenia. Eickmar widocznie spodziewał się takiej rozmowy. Przez chwilę zamyślił się. Po chwili w kwestii wysokości wynagrodzenia Faethora poparła Ushi. Eickmar popatrzył odruchowo na Helgę – pewnikiem myślał, że i ona coś doda w tej kwestii, jednakże milczała – widocznie zamyślona. Faethor dodał jeszcze o ewentualnych dodatkowych kosztach i przejeździe do Hirschenstein.
– Masz rację mości Faethorze i Ty Panienko Ushi również. Myślę, że Kancelaria może zaproponować wam cenę dwóch dobrych łuków jakie można nabyć w naszym mieście – proponuję każdemu z was dokładnie podwojenie stawki – 200 nowiuśkich złotych koron. Do tego jeśli w zadaniu wykażecie się zdolnościami jakich poszukujemy, a tuszę że tak będzie, proponuję wam stałe zatrudnienie w Kancelii w charakterze śledczych, co do pensji i przywilejów wynikających z tego faktu porozmawiamy gdy już wrócicie. van Eickmar z niewiadomego powodu w trakcie przemowy nieco złagodniał, jego ton stał się o kilka nutek łagodniejszy i cieplejszy.
– Podróż do Hirschenstein zorganizujemy wam w taki sposób byście nie wzbudzili zbędnych sensacji. Kancelaria ma już przygotowane odpowiednie środki ku temu.

Po chwili czekania na ewentualne inne pytania podkanclerz dodał:
– Wybaczcie mi Państwo, wzywają mnie ważne obowiązki służbowe, jednakże za pół godziny wrócę. Przez ten czas kancelista Sebastian odpowie na wasze pytania, dostarczy wam mości Faethorze dokumenty będące podstawą prawną funkcji śledczego. Przez czas mojej nieobecności zastanówcie się nad propozycją którą wam złożyliśmy – po moim powrocie oczekuję odpowiedzi w tej kwestii … podkanclerz mówił lekko i swobodnie, przy słowach o Sebastianie popatrzył ostro na kancelistę i mimo że nie padło żadne słowo wszyscy wiedzieli, że słowa Eickmara zostaną wykonane bardzo dokładnie. Na koniec podkanclerz wstał ukłonił się bohaterom, Faethor, Ushi i Helga wstali również i odwzajemnili ukłon.
Po wyjściu podkanclerza kancelista Sebastian powiedział:
– Skoro chcieliście mości panie elfie dokumentów prawnych muszę się po nie udać. Wrócę za chwilę. kancelista popatrzył po Heldze i Uhsi oczekując pytań, po chwili wyszedł. W pokoju pozostali Faethor, Ushi i Helga, zapadło niezręczne milczenie ...
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 23-09-2009, 11:15   #38
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Zdetonowany, Faethor przez chwilę siedział nieruchomo, zastanawiając się nad rozmową. Niewątpliwie podniesienie oferty podkanclerza pokrzyżuje mu pomysł zniechęcenia dziewcząt do zajęcia się śledztwem.
Ależ wpadłem - pomyślał. Podniósł palec do ust i podszedł do biurka, korzystając z nieobecności kancelisty. Obejrzał miejsce w którym Sebastian grzebał po wyjściu pani Anny. Jeśli jest tam jakaś szuflada czy drzwiczki, ostrożnie próbuje je otworzyć...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 23-09-2009, 17:10   #39
 
Puzzelini's Avatar
 
Reputacja: 1 Puzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwu
Po wyjściu dwójki mężczyzn Ushi zaczęła się zastanawiać czy nie miało to jakiegoś powiązania z Anną i opuszczeniem pokoju z bagażem informacji...
Skoro to wszystko jest takie tajne i delikatnie... Poczekamy zobaczymy!
Gdy tak siedziała zamyślona jej wzrok przyciągnęła poruszająca się postać. Faethor zbliżył się do biurka Sebastiana.
Ushi podparła ręką podbródek ciekawa cóż Elf kombinuje. Po chwili wstała, niby to wyciągnąć zdrętwiałe nogi, lecz tak naprawdę chciała mieć lepszy widok na... ekhym... biurko...
 
__________________
Marihuana to jedyna trawa, która może skosić ogrodnika ;]
Puzzelini jest offline  
Stary 27-09-2009, 22:18   #40
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Biurko, o ile Faethor zna się na tych sprawach, jest dębowe, solidnej roboty z oszczędnymi ale eleganckimi zdobieniami. Ma dość liczne szuflady i dwoje drzwiczek. Asrai łatwo znalazł te, w których grzebał kancelista. Po dłuższej chwili szukania, oprócz papieru, inkaustu, gęsich piór znalazł ametystową piramidkę (taką jak ta http://www.magicznagaleria.pl/pliki_...%20ametyst.jpg ). Bliższe oględziny ukazały liczne żyłki w powłoce minerału, piramidka emanuje nienaturalną poświatą... *

Elf wyciągnął rękę do piramidki, ale zanim jej dotknął zacisnął palce w pięść i cofnął je, ostrożność przeważyła. Spojrzał na kobiety. Ushi już zdążyła cicho podejść i przyglądała się z uwagą zawartości biurka.

- Helgo - powiedział niegłośno i wskazał wnętrze mebla. Czyżby niezwykły przedmiot był powodem dla którego podkanclerz powtarzał jego informacje o Hirschenstein niemal słowo w słowo? W tym samym momencie inna myśl przyszła mu do głowy i odwrócił się w kierunku drzwi za którymi zniknęła pani Anna. Czy piramidka pozwala wydać komuś polecenie, jak mógł to zrobić kancelista Sebastian?!

* - opis otrzymany od MG
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172