Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2009, 15:19   #297
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Cień nocy po mały zalewał krajobraz otaczający samotnie wędrującego krasnoluda. Normalnie zatrzymałby się tam gdzie stał, aby przeczekać noc i niebezpieczeństwa, jakie za sobą ciągnie noc. Jednak tamtego dnia wiedział, że niedaleko znajduje się karczma. Krasnoludzka mentalność…

Droga, którą podążał wędrowiec nagle wyprowadziła go na coś, co przypominało miejski plac. Duży, rozłożysty i płaski obszar ukazał się przed Borinem. Gdzieniegdzie widać było krzewy i głazy, idealne do zasadzki. Zdecydowanie to miejsce nie podobało się krasnoludowi.
Wrócić się czy iść dalej? Spać pod chmurką czy napić się piwa i porządnie zjeść? Wybór był oczywisty.
W miarę wchodzenia w głąb placu obawy i wątpliwości zaczęły narastać, sięgając zenitu dokładnie na środku obszaru. Wszędzie dookoła widać było złowieszcze cienie, tańczące w świetle księżyca.
Gdy mężczyzna zbliżał się już do wyjścia na jego drodze stanęła dziwna postać.

-Witam, wędrowcze. Jestem strażnikiem Cmentarza Kamieni- Borin nie wiedział czy powinien znać tę nazwę, jednak nigdy wcześniej o tym nie słyszał.
-Wstąpiłeś na teren Cmentarzyska, więc musisz złożyć opłatę. Jeżeli tego nie zrobisz, zostaniesz ukarany, zaś na twoją głowę spadnie klątwa Kamieni.

Borinowi ciężko było uwierzyć, że ów mężczyzna w kapturze mówi prawdę. Bardziej pasował mu na górskiego banitę, który próbuje zastraszyć każdego wędrowca, którego napotka.
Kątem oka dostrzegł też bardziej aktywne cienie, poruszające się gdzieniegdzie.
-„Pewnie jego wsparcie…”- pomyślał.

-Musisz być kompletnym kretynem grożąc krasnoludowi, który nie pił dobrego piwa od tygodni i właśnie zmierza po nie do karczmy. Jak na mój gust jesteś zwykłym koniokradem i mordercą wieśniaków, który stara się mnie zastraszyć jakimiś kamieniami… pfff. Widać dawno ci nikt nie wpierdolił. Zejdź mi z drogi pókim jeszcze miły!- mówiąc to chwyci za uwieszony na plecach topór.

-Przepuszczę, oczywiście, ale za opłatą. Nie chcę mieć na sumieniu porządnego Krasnoluda dręczonego przez duchy Cmentarza. One chcą zapłaty.

-Jakie znowu duchy cmentarza? Jeżeli masz zamiar wciskać mi bajki to od razu uprzedzam, że nie zamierzam ich słuchać. Mów prawdę albo odejdź!- w głowie Borina pojawiła się nutka ciekawości i zwątpienia.

-Duchy nie lubią, gdy wchodzi się na ich teren bez powodu. Jeżeli ktoś traktuje ich miejsce spoczynku jako jeden z elementów wędrówki, złoszczą się przeraźliwie, gotowe iść za podróżnym i dręczyć go. By je ugłaskać potrzebny jest dar. Najlepiej w postaci pieniężnej lub kamieni szlachetnych, lecz mogą być równiez inne dary.

-Jakoś ci nie wierzę... Ściągnij ten kaptur i pokaż się.

-Jestem zwykłym człowiekiem, ale potrafię widzieć więcej. Ja Słyszę duchy. Teraz są na ciebie złe-jakby w odpowiedzi gdzieś kamień uderzył o ziemię. -Jeżeli nie chcesz, by cię zadręczyły, oddaj im ofiarę.

-Powiedz tym duchom że mogą mnie pocałować w moją krasnoludzką dupe! W miastach ludzie szczają na cmentarzach i nic się nie dzieje, a tutaj wystarczy przejść, żeby mieć kłopoty? Pochowano tu same wysokie elfy, czy co?

-Duchy nie lubią, kiedy zdradza się ich tożsamość.


-One chyba nie lubią niczego, z wyjątkiem złota i innych błyskotek- w tym momencie pomyślą, że tak na prawdę krasnoludy też wychodzą z takiego założenia.-Zrobimy tak. Moim darem będzie to, że nie przeoram ci twarzy toporem i spokojnie stąd odejdę.

-Dobrze radzę, przybyszu, oddaj im ofiarę-w głosie zabrzmiała lekka irytacja i niecierpliwość.

-Zaraz złożę ofiarę z ciebie jak nie przestaniesz pierdolić!

-Oddaj pieniądze!

-Gówno ci oddam!

Nagle spomiędzy kamieni wyszły trzy osoby. Dwie posiadały kusze, jedna wyciągnięty miecz. Rozmówca Borina gwałtownie odskoczył do tyłu, dobywając swoją broń.

-Teraz to mnie wkurwiłeś!- wrzasnął i walnął z całej siły toporem w ziemię wywołując w okół siebie trzęsienie ziemi. Natychmiast go wyciągną a na ostrzu topora zaczęły tańczyć wiązki elektryczności roznosząc echem niskie dźwięki płynącej energii.
Krasnolud ruszył z rykiem na swojego rozmówcę, z zamiarem podcięcia jego nóg.
 
Zak jest offline