Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2009, 14:19   #548
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Knieja wyglądała posępnie i nadzwyczaj nieprzyjaźnie. Pomimo pory dnia tutaj panował półmrok. Masywne korony prastarych drzew zaborczo strzegły swojego terytorium niechętnie przepuszczając promienie słoneczne. Zewsząd tańczyły cienie, wokoło zalegała złowieszcza cisza. Nawet śpiewu ptaków specjalnie nie było słychać.
Głuszę przerywał jedynie chrzęst gałązek i liści pękających pod podeszwami butów. Silia miała wrażenie, że jest niezgrabna i niedyskretna. Słychać ją pewnie na milę.

Posąg obejrzała pobieżnie. Nie miała pojęcia co przedstawia ale jego obecność przywoływała ciarki. No i ten przejmujący swąd. Od tego momentu była pewna, że w tym przygnębiającym miejscu nie czeka ich nic dobrego. Zapragnęła nagle zawrócić, ale stłumiła w sobie czym prędzej to życzenie. Mieli zadanie. Jeśli je porzucą co im pozostanie? Co będzie trzymało ich razem?

~Las jak las, nie ugryzie - Silia pocieszała się w duchu, choć naprawdę nie specjalnie wierzyła we własne słowa. - Trzeba też docenić zaletę płaskich powierzchni. Przynajmniej marsz nie jest tak forsujący jak niedawne górskie wędrówki.~

Forsujący bardzo nie był, oczywiście do momentu kiedy las zgęstniał tak bardzo, że nie szło się swobodnie poruszać. Ostre cienkie gałęzie raz za razem smagały Silię po twarzy. Odgarniała kępy roślinności obiema rękami aby przedrzeć się na przód i dotrzymać kroku reszcie. Nawet Kołtun wydawał się przygnębiony. Nie wydawał z siebie żadnego dźwięku i spoglądał od czasu do czasu na czarodziejkę, możnaby rzec, z przestrachem.
W końcu przeklęła w myślach knieję. Może te cholerne góry wcale nie były takie znów niegościnne?

Lord wskazał im wreszcie wyryte na drzewach świeże znaki. W Silii wzmogło się tylko uczucie lęku. Głośno przełknęła ślinę.
~Co to za dziwne nacięcia w korze? Co oznaczają? Kto je wykonał? Na pewno nikt o zdrowych zmysłach. Ile tych tajemniczych istot, o których wspominał łowczy zamieszkuje okolicę? Czy przypadkiem nie są żukami, które dobrowolnie wchodzą w kopiec mrówek? Lord ciągle mówił o mięsie. A może to ich zeżrą żywcem? Widać, że mieszkańcy tej puszczy lubują się we krwi... Może taki właśnie czeka ich los? Zaszlachtują ich, po porcjują i ułożą schludnie w spiżarniach? Krew natomiast spożytkują równie roztropnie co tą tutaj, malując okoliczne drzewa. Cudna nawet perspektywa. Skończyć jako posiłek małpoludów.

- Nie podoba mi się to miejsce - szepnęła zatykając nos i pospiesznie wyminęła posążek. - Cuchnie gorzej niż w garbarni.

Minęła posąg jakby samo przebywanie w jego pobliżu mogło grozić śmiercią. A później była już tylko coraz bardziej milcząca. Uważnie rozglądała się wokoło ale dostrzegała jedynie ciemną zieleń roślinności. Żadnego ruchu, żadnego dźwięku.
~Tak musi brzmieć cisza przed burzą.~

Wkrótce Lord ich opuścił. Pognał w głąb lasu jaj jakieś dzikie zwierzę. W gruncie rzeczy takowe właśnie przypominał, ze swoimi ostrymi jak szpilki zębami i tendencją do niuchania nordrzami. Aleksa wyraziła na głos to, co chodziło pewnie po głowach ich wszystkich. Likantrop. Czy to możliwe? A jeśli tak, to czy przypadkiem nie jego powinni się właściwie obawiać?

Wkroczyli na teren ruin. Serce Silii przyspieszyło nerwowo kiedy nagle zza drzew wypłynęła półprzezroczysta zjawa. To chyba przelało kroplę w kielichu jej psychicznej równowagi. Uczyniła kilka kroków w tył, nastąpiła na bulwiasty poskręcany korzeń i upadła. Nawet ją nie zabolało, ale jakoś nie miała ochoty podnosić się ponownie do pionu. Czekała w bezruchu aż duch zniknie wreszcie z pola widzenia. Niczego nie komentowała. Zupełnie jakby bezpowrotnie odjęło jej głos.

Nagle Aleksa wyczuła... Kogoś? Coś? Prymitywna zła istota. Marionetka w dłoniach kogoś potężnego. Aerandira?

- Kto chce ze mną zapolować na mięso? - Angela nie wydawała się przejęta kaskadą nienormalnych wydarzeń, których dziś doświadczyli. Można by nawet rzec, że była skora do zabawy. Polowanie? Nawet nie wiedzą co się tam na nich czai. I jeszcze chcieli odłączyć się od grupy. Silii ten pomysł wydał się lekkomyślny ale na całą sprawę machnęła tylko ręką. Niech robią co chcą, dziećmi nie są.

- Pomyślnych łowów – głos czarodziejki był nad wyraz szorstki.
Zerknęła na Angelę z ukosa i zawlokła się pod, na wpół zrujnowany, mur jakiegoś budynku. Oparła się plecami o chłodny kamień i rzuciła zaklęcie wykrycia magii. Nic nie spostrzegła. Miejsce można by uznać za wymarłe gdyby nie zapewnienia Aleksy, że jest inaczej.
~Zobaczymy co upolują - pomyślała jeszcze pijając łapczywie wodę. - I oby nic nie upolowało ich.~
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 13-09-2009 o 14:25.
liliel jest offline