Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2009, 17:21   #78
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Impreza była przednia. Iście królewska ilość jedzenia i napitku... A samo żarełko miało niebiański posmak. Aż musiał spytać się kucharza o przepis... ale to potem. Teraz była wyżerka. I picie.

Zank pochłaniał ogromne ilości napitku i mięsiwa. Nie szczędził sobie niczego. Jednak w przeciwieństwie do orka który szedł z nim w konkury jeśli chodzi o balangowanie (oczywiście proporcjonalnie do rozmiarów oby dwóch goblinoidów), Zank również nie pogardził malutkimi pomidorami, sałatkami i nawet spróbował bardzo słodkiego i ciemnego piwa karmelowego. Nie smakowało mu...

Gdy brzuch był już pełny, a w głowię przyjemnie szumiało kucharz oderwał się od stołu w porę by zdążyć na przemowę szarego orka. Zwracał się on prawdopodobnie do nich z prośbą... rozkazem odzyskania sztabek adamant... sztabek czegoś tam. Pewnikiem nie dało się tego ugotować i podać z sosem. Wiec po co im kucharz? To pytanie może i pojawiło by się w głowie niewielkiego goblina gdyby nie fakt, że całą jego uwagę przyciągnęła sakiewka pełna brzęczących monet rzucona właśnie im.

Jednak radość zielonego kuchmistrza nie trwała długo. Oto bowiem skórzany woreczek zniknął w wielkiej i zielonej łapie Uthgora. A to nie podobało się goblinowi. Wiedział jak zachłanni są ci duzi... Z takiego wypadku mogło nie być zbyt wiele korzyści. W końcu trza było im kupić prowiant na drogę. A łork raczej się tym dobrze nie zajmie.

Nadzieja umiera ostatnia. Dlatego Zank, mimo znacznej różnicy fizycznej nie zaprzestał myśleć o sakiewce. Ba! Miał już nawet plan! No bo czemu taka góra mięśni nie miała by ulec naturalnemu wdziękowi kucharza? Wszak był on kiedyś pupilem wielkiego orczego wodza. Heh. To mało powiedziane. Miał go na każde swoje skinienie. Tylko odpowiednio przybrane w gesty i tony.

Zank spojrzał proszącymi oczkami na orka który krył w sobie potencjał ciemnych mocy większy niż podejrzewali go jego towarzysze. Złożył rączki jak do modlitwy i powiedział proszącym i słodziutkim głosikiem.
- Orku, orku daj mi tą sakiewkę. Zank kupić prowiant dla naszej kompani. Zank jest dobry i Zank nie oszukiwać. Orku, orku czemu by ork nie posłuchać Zank? Wszak Zank jest dobry. - Czemu by nie przekonać Uthgora za pomocą swych pięknych oczu i wrodzonego wdzięku? Tylko czy moc na niego podziała?
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline