Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2009, 20:48   #550
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Isendir;
Wyszedłeś z miasteczka. Zdążyłeś dotrzeć do lasu nim zeszło słońce. Znalezienie ziół było prostsze niż sądziłeś. Po zbiorach wróciłeś do miasteczka. Ściemniało się już. Byłeś czujny i nieufny, ale ku twemu zdumieniu i uldze zarazem, wyprawa po zioła przebiegła spokojnie. Wróciłeś do alchemika. Składał towary, szykował się do zamknięcia sklepu.
- O, już jesteś?
Pokazujesz zdobycze.
- Ładne zioła...
Alchemik przeglądał zbiory.
- A liście dziurawca gdzie?! – Westchnął. - A ten piąty Jastrzębiec po co? – zdziwił się. – Nie-staruszka leśna? Co to za... Jestem zajętym człowiekiem, nie mam czasu na łamigłówki! O starca leśnego ci chodzi?! To mów od razu! Rośnie tego pełno wszędzie w okolicy tutejszych dębów.
Wyciągnął mieszek, wysypał przed tobą złote monety i policzył na dowód.
- 100. Bierz, dziękuję za pomoc. Wybacz mi teraz proszę, zamykam już.
Bierzesz i wychodzisz, a alchemik zabiera się za zamykanie i zabezpieczanie sklepu.

Uzjel; Świat wyglądał dużo piękniej z tego drugiego końca halabardy....
Rzucanie się z gołymi rękoma na gościa z halabard było, owszem, głupie. Jak to mówią elfy Almanakh; nie zdąży podejść! Kolejne spotkanie z hakiem twojej własnej halabardy rozbiło cię o mur. Tym razem zgruchotało nie tylko twoją dumę. Musiał pójść któryś zaczep. Twoja lewa ‘noga’ rozpadła się, nagolenica, nakolanek i nabiodrek z brzdękiem pokukały się po bruku.
- Mało ci łupnia?! – wrzasnął tryumfalnie złodziej halabardy, lec ucichł widząc, że zbroja ci odpadła, a w środku jest... pusta?! – WTF?! [toż to jakiś grat bez zawleczki!]
Facet wybałuszył gały, a ty pozbierałeś swoją zbroję, mocując ją na nowo.
- Ha!!! Sprytne!!! – przyznał z podziwem. – To twoja Bestia!!! – wskazała na ciebie. – A ty...! –wskazał na Flafie, która pytająco wskazała na siebie lizaczkiem. – Ty jesteś panem Bestii! Brzydal z ciebie, nie dziwię się, że wolisz zgrywać rycerza!
Złodziej korzystając z okazji, że Bestia leży i się zbiera, spróbował ponownie ucieczki. Okoliczni Pakerzy zbyt długo mu się przyglądali, a nóż zjawi się jakiś kumpel tego kradzionego brzydala...? Rzucił się do ucieczki i po chwili zniknął za zakrętem wraz z twoją halabardą.

Nizzre;
Kiedy zbiegłaś ze schodów, z plamami krwi drowa i swojej na ubraniu, część gości knajpy spojrzała na ciebie jak na ostatniego łachmaniarza, próbując trzymać się jak najdalej od ciebie. Inni w ogóle nie zauważyli/nie słyszeli cię, w hałasie, muzyce i pijackich wrzaskach.
- Ła po co? – odezwał się jakiś człowiek przy stoliku obok schodów. – Przecie jak umrze to się odrodzi! – popijał spokojnie.
- On cierpi! Proszę, umie ktoś leczyć!?
- Jak cierpi to go dobij – dodał rezolutnie ktoś obok.
Nizzre nie chciała wspominać o tym, że mroczny elf dostał od demona, nie wiedziała, czy demoniczna energia nie będzie go ranić także po odrodzeniu się czy nie. Musiała się jej po prostu pozbyć z mocą Światła, ale ktoś musiał uleczyć rany elfa żeby ten przestał karmić swoim bólem i złością Berithiego!
- Proszę, nie chcemy, żeby on umierał! To nie jest tak poważna rana, medyka, proszę!
- Aaaa, nie chcecie tracić Duszy – zrozumiał z uśmiechem ktoś inny.
- Yh.... tak! – spasowała, mając nadzieję że to podziała. – Proszę, szybko! Pomocy!
- Umiem leczyć – oznajmił mężczyzna pijący przy stoliku. – Ale chcę za to 1000 sztuk złota.
- Co!? – zbladła Nizzre.
Zakaszlała i sama zachłysnęła się krwią.
- No, tyle najmniej warta jest Dusza, którą chcecie zachować – uśmiechnął się złośliwie facet. – Ty też chcesz leczenia?
- Nie! – warknęła, ocierając krew z ust. – Jak można leczyć za pieniądze!? To tylko jedno zwykłe zaklęcie!... Proszę, pomóżcie! – bezradnie rozglądała się po sali.
Ale nikt inny się nie zgłosił.
- Mam przy sobie tylko 100 sztuk złota! – jęknęła smutnie. – Chodź ze mną, proszę, pomóż mu, resztę mam w pokoju!
- No dobra – facet leniwie dźwignął się od stołu, dopijając piwo.
- Szybciej może, co!?
- Idę idę, no...
Wbiegłaś chwiejnym krokiem po schodach, mężczyzna wszedł za tobą.
- Ten pokój?
Weszłaś, mężczyzna szedł za tobą. Drow nadal leżał na podłogę i kaszlał krwią. Mężczyzna spojrzał na niego, zdziwiony, że na ciele drowa nie były widoczne żadne skaleczenia.
- Co mu się stało? – spytał aż.
- Chyba krwotok wewnętrzny! Nie wiem, ratuj go!
- Najpierw chcę zobaczyć pieniądze! – powiedział, pewny siebie, skoro był tu tylko z elfką i rannym.
- Niedoczekanie!!! – oburzona Nizzre wyjęła z torby mieszek i sypnęła garścią monet. – Ulecz go, ja znajdę resztę, mam pochowane po bagażach!
Mężczyzna kątem oka rozejrzał się – jakich bagażach? A ten śpiący drowa obok to co za nowość? Nizzre zauważyła to i przypadła do lóżka, udając że szpera pod nim.
- A ten drugi...?
- Ten się zachlał i naćpał!!! Lecz no go pan, szybko, do cholery!!!
- Spokojnie...
Mężczyzna wyszeptał coś i wokół drowa pojawiła się jaśniejąca poświata.

Szamil; Nie przyjmujesz zaproszenia i próbujesz wymknąć się krągłej pani. Twoją ucieczkę skwitowała oburzonym pomrukiem.
- Zlej go, lala, to jakiś półelf jest! – zachichotał zalany wojak, dosiadający się na ławkę obok panienki.
Docierasz do bibliotek, gdzie spotykasz elfa i zaczytujesz się w księgach. Elf odchodzi, a ty czytasz aż do zmierzchu. Robi się ciemno. Znalazłeś, co trzeba, póki co i tak... ziew... głowa sama ci już opada. Wychodzisz z biblioteki na pogrążoną w nocy ulicę.

Wszyscy; Słońce zachodzi.
Night Life in the Anchor Town by ~dooz on deviantART

Nadchodzi noc, z ulic znika większość handlarzy i mieszczan.

The Old Town by *fiamen on deviantART

Zostają tylko Tacy Jak Wy. Nie jest to towarzystwo, w którym czujecie się bezpiecznie.

New in town by ~Maxbielecki on deviantART

Generalnie wszyscy próbują teraz trzymać się razem ze soją drużyną, lub chociaż przyszyć się do jakiejś. Odnosicie wrażenie, że krążą tu ważne, zaprawione w bojach osobistości ze swoimi obstawami, oraz gangi, które przy spotkaniach ze sobą wymieniają obraźliwości i szturchańce, by po chwili rozstać się, spotka się ponownie gdzieś w wąskiej uliczce i rozwiązać sprawę krwawo. Przy tym wielu jest podchmielonych lub narajanych ziółkami podnoszącymi zdolności bojowe [a przynajmniej tak się im wydaje przez co są nawet bardziej niebezpieczni].

YouTube - Honor Kills (Featuring A6)

Przydałoby się poszukać jakiegoś noclegu. Miejsc w knajpie nie ma, jak już Kall`eh się do wiedział, a co potwierdzają tłumy przed drzwiami do zapchanej, hulającej karczmy, oraz namiociki rozbite przy bramach miasta.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline