Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2009, 23:12   #442
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy tylko usłyszał znajomy głos, Portman sięgnął do kabury i dobył broni. Dopiero po chwili, gdy instynkty dopuściły do głosu rozum, zrozumiał prosty fakt: po kąpieli w górskich jaskiniach był już bezużyteczny.

Ale może nie wszyscy o tym wiedzieli.

Zdawał sobie sprawę, że w tej rozgrywce nie zagra pierwszych skrzypiec. Król Artur, ze spluwą czy bez, był bezbronny wobec duetu z magicznymi kamieniami. Był rezerwą, w najlepszym wypadku. I bał się. Bał się jak małe dziecko. Starsze wampiry zachowały kamienne twarze (nawet jeśli w wypadku Lipińskiego była to raczej twarz z pumeksu), Artur jednak czuł, że na jego twarzy widać głównie przerażenie.
Lipiński nagle zniknął, co tylko powiększyło zmieszanie Amerykanina. Ale przynajmniej Karol potwierdził, po której stronie stanie, mimo że Mary, z którą ewidentnie czuł się związany, była po drugiej.
Tak czy siak, Karol ruszył na Vykos. Portman chciał się na coś przydać i już miał ruszyć z pistoletem w dłoni w stronę Mary, by chociaż odwrócić jej uwagę. To było mniejsze ryzyko- to Vykos mogła go spalić, Mary najwyżej zdmuchnąć. Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić, Mercedes wkroczyła do walki. Widząc ziemię rozstępującą się pod Mary, Portman na chwilę staną jak wryty.

- „Cholera! Wyraźnie nie jestem tu potrzebny. Ci z kamieniami bawią się całkiem nieźle, a ja i tak nie jestem w stanie nic im zrobić. Znikam stąd.”
- „O nie, kolego! Przecież ta Vykos to diabeł wcielony! Ta bitwa to prawdziwy początek Apokalipsy! W takim dniu nie pozwolę Ci się wycofać!”
- „Tak, to jest przeklęty dzień Sądu Ostatecznego! I dlatego nie mam zamiaru rzucać się w walkę, w której nie mogę nawet pomóc! Przeżyjmy dzisiaj, by wrócić jutro i nakopać szatańskie tyłki, co Ty na to?”


Ten wewnętrzny dialog mógłby trwać jeszcze chwilkę, gdyby tuż obok głowy Portmana nie przeleciał właśnie ognisty pocisk wystrzelony przez Vykos. Jednak albo był przeznaczony dla kogo innego, albo Tzimisce miała po prostu pecha- Artur nadal żył i padł plackiem na ziemię. Wyrwany z rozmyślań, błyskawicznie odczołgał się za najbliższą osłonę, jaką była sterta zwykłych kamieni. Po drodze trafił na Schizukę i szepnął do niej, bo ukryła się razem z nim.
Za osłonną, gdy chwilę ochłoną, nie patrząc już na Japonkę, wykorzystał panujące ciemności i dyscyplinę Niewidoczności, by zniknąć wszystkim z oczu i wychylił się, obserwując sytuację.
- „Teraz spokojnie. Może nie są na tyle potężni i skoncentrowani, żeby przejrzeć moją maskaradę. I może akurat zdołam się do kogoś podkraść i jednym celnym ciosem pomóc w walce Mercedes czy Lipińskiemu- pomyślał, czekając na okazję do działania.
 
__________________
"Wiadomo od dawna, ze Ziemia jest wklęsła – co widać od razu, gdy spojrzy się na buty: zdarte są zawsze z tyłu i z przodu. Gdyby Ziemia była wypukła, byłyby zdarte pośrodku!"
Wojnar jest offline