Krasnolud Thobius pomasował kolano Zoi i wznowił opowieśc. Gorąco mu się zrobiło, zdjął więc pancerz i położył przy drewnianej tarczy. Nie był zmęczony, z każdym zdaniem jego twarz bardziej się rozpromieniała, a ciało rozpierała coraz większa energia. Gestykulował, podskakiwał i o dziwo, bekał jeszcze głośniej. - Ano! Biesiady krasnoludzkie, musicie wiedzieć są iście wyborne! Nasza rasa jest pod względem zabaw i hulanek najprzedniejsza. Stoły aż uginają się od przeróżnego jadła i napoju! Królują pieczone dziki w aromatycznych ziołach, nadziewane kaczki oraz, ha!, konina. Czyściutkie mięsko, miód malina. Nie muszę nawet wspominać o dziesiątkach antałków piwa, wina i przedniej, krasnoludzkiej gorzały! Niedawno, to tak żem się schlał że rzygałem całą noc! Juści prawda! Mamy najprzedniejszych gospodarzy na całym świecie! Ja to mówię! O wa!
Wtem rozjuszony Grey podniósł się ze swojego legowiska, odrzucił koc, doskoczył w dwóch krokach do pijanego gościa i przyłożył mu w policzek. Krasnolud wrzasnął i trzasnął plecami o ścianę jamy. Ty sukinsynu podły! Co? Dziewkę zagadać to u was zbrodnia?! Już ja ci pokaże gnido! - rozjuszony krasnolud pogroził Greyowi pięścią i rzucił się na niego z krzykiem na ustach. Objął barbarzyńcę w pół i z impetem odbił się od ziemi. Obaj wylądowali na glebie. W plątaninie nóg i rąk, wojownicy nie słuchali dobrych rad kapłana i wciąż tłukli się po gębach.
- A masz! Po japie! - darł się krasnal uderzając Greya łokciem pod oko. W tym momencie barbarzyńca wpadł w szał, obkręcił się, napiął mięśnie i cisnął krasnoludem w ognisko. W górę wzbił się snop iskier. Thobius wrzasnął, przeturlał się po ziemi, lecz nie zdążył wstać. Grey już czyhał nad nim i soczystym kopniakiem zgasił światło.
Ostatnio edytowane przez Kirholm : 14-09-2009 o 22:24.
|