Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2009, 23:00   #24
Mizuichi
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Joshua Beckett

Drużyna Becketta ruszyła bez słowa, przyglądając się, wszystkim elementom statku, starając się przy tym ocenić dokładnie, czym może dysponować okręt. Nie było to jednak łatwe zadanie. Po jakimś czasie jeden z ludzi odezwał się
- Joshua, tam jest nie strzeżony interfejs, może uda mi się przejrzeć ich systemy, to da nam jaśniejszy obraz całej sytuacji – Nie czekając na zgodę czym prędzej ruszył w kierunku komputera. Tymczasem reszta podkomendnych Becketta, z nim na czele, dotarli do czegoś co wyglądało na hangary, wyglądało to było właściwe słowa, gdyż na pewno nie pełniło takiej funkcji, jedynie gdzie nie gdzie stał jakiś pojazd latający, przypominał przy tym jakiś przedpotopowy myśliwiec. Z całą pewnością Statki klasy Astro Quen, są zdecydowanie bardziej nowoczesne. Poza tymi kilkoma maszynami w przestronnym pomieszczeniu nie było nic, poza narzędziami, które wyglądały na dość pośpiesznie porzucone.
- Niezły burdel – zaśmiał się jeden z ludzi
- Zamknij się Wheyn - rzucił szybko Joshua, wiedział doskonale że w tej chwili może być obserwowany przez tuzin kamer a każde ich słowo rejestrują skrzętnie ukryte mikrofony, oczywiście wcale nie musiało tak być, jednak ostrożności nigdy za wiele.
Po chwili przybiegł mężczyzną który chciał dokładniej zbadać komputer.
- Masz coś ciekawego? – Ktoś spytał?
- Nie tutaj – odparł stanowczym głosem, lepiej wracajmy do transportowca.
Wszyscy zgodzili się co do tego że na wyższy czas na powrót, tam będę mogli w spokoju wszystko obgadać. Gdy dotarli już na miejsce ktoś spytał niecierpliwie.
- No więc jak? Co znalazłeś?
- Mają na pokładzie kilkadziesiąt głowic nuklearnych –
odpowiedział ściszając głos.


Kyle Edh "Scruffy"

Rzołnież spojrzał na Edha. Podszedł do niego, po czym wręczył poczęstował papierosem. Chwilę później, odpalił mu szluga zapalniczką Zippo.
- No więc skąd się tutaj wziąłeś... -Przerwał na chwilę - szczerość będzie nagrodzona, jednak jeśli będziesz ściemniał wtedy, nie będę mógł ci pomóc. Możesz mi uwierzyć, mamy tu kilka naprawdę przytulnych cel – uśmiechną się szeroko – Obaj jesteśmy ludźmi, jednak muszę znać całą prawdę o tym jak dostałeś się na pokład Aurory, to poważna sprawa, więc postaraj się nie pominąć żadnego szczegółu
Po chwili milczenia i wpatrywania się na Kyla wskazał na paczkę papierosów
- Mamy tego więcej, jeśli będziesz szczery może nawet uda się dla ciebie załatwić jakieś loku, przyzwoite ciuchy i pracę. Pamiętaj że jesteśmy prawdopodobnie ostatnimi ludźmi, każdy jest ważny.

Albert "Al" Giordinio

Albert nie ruszył wspólnie z Beckettem Swoje kroki skierował do miejsca gdzie jak uważał znajdują się silniki rosyjskiego okrętu, nie mylił się. Trafił dokładnie w miejsce które go interesowało. Już na pierwszy rzut oka można było stwierdzić że napęd jest w opłakanym stanie, wyglądał jakby ktoś złożył go w ostatniej chwili nie zważając specjalnie na bezpieczeństwo. To niemalże prawdziwy cud że to działało. Gdzieniegdzie można było dostrzec pourywane kable i przewody, z niektórych była pozdzierana taśma izolacyjna. Al. Rozglądał się po pomieszczeniu z narastającą paniką, nagle spotkał młodego Rosjanin
- Co pan tu robi? – Spytał łamaną angielszczyzną.
- Dostałem zezwolenie od kapitana na swobodne poruszanie się po statku.
Mężczyzna wyglądający z pozoru na mechanika wywołał przez radio dowódcę:
- Admirale Sasha, czy zezwolił pan obcokrajowcom na swobodnie poruszanie się po okręcie
Wyglądało na to że odpowiedz usatysfakcjonowała młodego Rosjanina.
- Wszystko się zgadza – powiedział powoli, starając się mówić płynnie – Czy mogę panu w jakiś sposób pomóc, jestem odpowiedzialny za tą sekcję statku, znam te systemy jak własną kieszeń – uśmiechną się wesoło

Wilbur Ulysses Taylor

Wszyscy przez chwilę milczeli, zastanawiając się co powiedzieć. Ciszę przerwał jednak komandor Sasha
– Więc jest pan kandydatem na stanowisko więc prezydenta. – zawrócił się do Wilbura – Przyznam że zaskoczyło mnie przybycie polityków na mój okręt, może jednak zechcecie zamienić kilka słów z Prezydentem Groischiewem, jego prywatne lokum znajduje się niedaleko ja tym czasem będę mógł spokojnie porozmawiać z Komandorem Kovalskym, zapewne zanudzilibyśmy was na śmierć – uśmiechną się .
– Chętnie skorzystamy z okazji zamienienia kilku słów z prezydentem – odpowiedziała szybko Laura, jej głos brzmiał niezwykle spokojnie
Sasha kiwną głową do jednego z podwładnych stojących przy drzwiach po czym ten podszedł do Laury i Wilbura i powiedział:
- Proszę za mną, zaprowadzę was – Jego angielski był tragiczny.
Już po chwili delegacja polityczna Aurory 2 stanęła naprzeciw prezydenta Groischiewa.
- Lauro – ucieszył się wyraźnie, ile to lat się już nie widzieliśmy
- Będzie z dobrych sześć – odparła kobieta
- Mój ty Boże, jak ten czas leci – Westchną głęboko – Co się stało że nie przybył twój mąż, prezydenta Adamy również nie widziałem dobrych parę lat
Kobieta zasępiła się wyraźnie
- Te kreatury go dopadły, zestrzelono jego samolot
- Straszna wiadomość, boleję wraz z tobą nad tą stratą. Adama był wspaniałym politykiem i człowiekiem, to wielka strata

- Dziękuję, te słowa wiele dla mnie znaczą
Wyglądało na to Prezydent Laura zna się z Prezydentem Grischiewem całkiem nieźle, chciało by się rzec, że z pewnością łączyło ich coś więcej niż tylko polityka.
- Kim jesteś młody człowieku – Rosjanin naglę zwrócił się do Wilburda – zdaję się że nie mieliśmy jeszcze przyjemności

Robert Gale

Robert zmierzał w tej chwili na mostek Aurory 1, ku swemu zdziwieniu zaraz po starcie okrętów, Admirał Perly wezwał go z drugiego okrętu. Nie wiedział czego się spodziewać. W związku z nagłym pojawieniem się innego statku musiał poczekać na spotkanie z dowódcą floty, składającej się z zaledwie dwóch okrętów. Jednak teraz gdy sytuacja zdawała się umiarkować, mógł spokojnie porozmawiać z Admirałem. Wkroczył pewnie na mostek
- Sir, wzywał mnie pan – powiedział typowo wojskowym głosem.
- Ach tak – Perly poprawił okulary wpatrując się w jakąś notkę – Sierżant Rogert Gale, aktualnie w stanie spoczynku, niegdyś pracujący jako najemnik, świetny strzelec, dobry żołnierz, chociaż z pańskich akt można też wyczytać o pewnych drobnych niesubordynacjach, głównie mające związek z ignorowaniem rozkazów dowódcy
Robert uśmiecha się nieznacznie
- Jest pan Dobrze poinformowany, Admirale, jednak interesuje mnie w jakim celu zostałem przez pana wezwany?
- Zostaje pan przywrócony do czynnej służby wojskowej i awansuje na pod pułkownika w trybie natychmiastowym, uda się pan do magazynu, gdzie wydadzą panu Stosowny Ekwipunek wraz z kodami dostępu do większości zbrojowni znajdujących się na obu statkach. Będzie pan pełnił funkcję głównego szefa ochrony na Aurorze 2 jak i zarówno zostanie pan dowódcą oddziału naziemnego w razie wykrycia przez nas planety zdatnej do życie w celu jej eksploracji i oceny warunków na niej panujących. Sam pan skompletuje swój odział. W tym celu proszę się skontaktować z Komandorem Kovaskym, który jest pana bezpośrednim zwierzchnikiem na Aurorze 2, dostarczy panu komplet akt które pomogą panu w dokonaniu wyboru. Jakieś pytania pułkowniku?
Robert przez chwilę zamyślił się.
- Co jeśli odmówię Sir?
- Nie przyjmuję odmowy, jest nam pan potrzebny, ma pan najlepsze kwalifikację do tego zadania. Odmaszerować.

Jessie McMachan

Jessie właśnie odpoczywała w swojej kwaterze, po dyżurze. Była nieco podenerwowana pojawieniem się nagle jakiegoś okrętu, jednak kiedy okazało się że jest to ludzki Statek, ulżyło jej, nawet nieco się ucieszyła że nie tylko im udało się przetrwać. Teraz jednak była wykończona. Jako osoba odpowiedzialna za całe skrzydło chirurgiczne szpitala, miała mało czasu na wytchnienia. Teraz jednak po długim czasie nadarzała się okazją żeby wziąć przyjemny prysznic i nieco się przespać. Jej marzenia prysły jednak jak bańka mydlana gdy do drzwi jej kwatery zapukał młody mężczyzna ubrany w mundur wojskowy
- Witam, jestem Major Schepard, mamy dla pani pewne delikatne zadanie, jednak musi pani podpisać pewne dokumenty
- Jakie dokumenty – zdziwiła się kobieta
- Proszę zrozumieć, to ściśle tajne, musi pani podpisać zobowiązanie milczenia.
Cała ta sytuacja śmierdziała na kilometr. Jednak ciekawość Jessie ostatecznie zwyciężyła ze zdrowym rozsądkiem
- Proszę mi dać te papiery – powiedziała pośpiesznie.
Mężczyzna wręczył jej teczkę z wyraźną pieczęcią: „Ściśle tajne”. Kobieta szybko złożyła swój podpis po czym wręczyła z powrotem dokumenty, Majorowi.
- Świetnie proszę za mną
Zjechali windą na niższy poziom statku gdzie mieściły się laboratoria do których Jessie nie miała dostępu. Wszystko wydawało się w tamtym miejscu inne, dziwne, wręcz emanowała od niej tajemniczość.
- Tędy – powiedział mężczyzna wskazując nie wielkie drzwi do pomieszczenia na które według tabliczki informacyjnej, było kostnicą
- Jeśli można wiedzieć, po co zabieracie mnie w takie miejsce?
- Zaraz się pani dowie

Major chwycił za jedną z dzwigni wysuwanych komór na zwłoki. Oczom Jessie ukazało się martwe ciało istoty jakiej nigdy wcześniej nie widziała, istoty o zielonkawej skórze, dziwnie wydłużonym pysku, który po bliższym przyjrzeniu się mógł przypominać usta, nienaturalnie dużej w porównaniu do reszty ciała głowie Wyposażonej w dwie pary odnóży z których jedne przypominały zdeformowane nogi a drugie truj palczaste ręce. Jednak najdziwniejsze było to że istota ta zdawała się być przynajmniej dwa razy większa niż przeciętny człowiek, dziw bierze że znaleźli tak wielką zamrażarkę.
- Co to jest u licha – spytała zakrywając jednocześnie usta
- To właśnie jest Sylion – powiedział spokojnie żołnierz – Pani zadaniem będzie przeprowadzenie sekcji zwłok tego osobnika i pozyskanie jak największej ilości informacji o tych istotach...

Liao Jun

Mnich spokojnie medytował w swojej kwaterze, skutecznie oczyszczając swój umysł. Niebawem czeka go wiele zajęć, został bowiem poproszony o zajęcie się ogrodami które mają dostarczyć ludziom Aurory zapasów żywności. Oczywiście nie on jedn był za to odpowiedzialny, sztab botaników również dba o roślinność, jednak cóż oni mogą wiedzieć o pielęgnacji roślin. Liao powoli wstał z ziemi i ruszył w kierunku ogrodów, które miał zobaczyć po raz pierwszy w życiu. Nigdy wcześniej nie wiedział jeszcze tak ogromnego pomieszczenia, gdy staną w drzwiach nie był w stanie dostrzec nawet drugiego jego końca, Część mechanizmu była zautomatyzowana, jednak wciąż potrzebna była obecność ludzi by nad wszystkim czuwać. Do mnicha podeszła młoda kobieta, ubrana w ogrodniczki.
- Pan zapewne jest Liao Jun, proszę się rozgościć, Zaraz panu wskażę miejsce gdzie znajdują się rośliny które występowały w taranach które pan zamieszkiwał, słyszałam że posiada Pan na ich temat niesamowitą wiedzę. Może będę mogła się od pana czegoś nauczyć
Kobieta przerwała by zaczerpnąć oddech.
- Proszę i wybaczyć, nie przedstawiłam się, Jestem Catrin Longbown, czym pan się wcześniej zajmował?
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.

Ostatnio edytowane przez Mizuichi : 16-09-2009 o 02:34.
Mizuichi jest offline