Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2009, 23:27   #14
mamra22
 
mamra22's Avatar
 
Reputacja: 1 mamra22 ma wyłączoną reputację
Licz błądził po olbrzymim kompleksie w poszukiwaniu brata Hookara. Nie zwracał uwagi na czas jaki mu to zajmuje, nie niecierpliwił się ani nie śpieszył. Komuś z perspektywą nieśmiertelności czas przestawał wydawać się czymś ważnym. Z godną pozazdroszczenia cierpliwością wypytywał mijanych ludzi o cel swoich poszukiwań, starając się jednocześnie stosować do prośby brata Derryna i nie niepokoić zbytnio uczniów. Wreszcie nieumarły osiągnął swój cel, odnajdując mnicha w jego komnatach.
- Nie bój się przyszedłem tylko porozmawiać
Powiedział widząc niepokój w oczach Hookara.
- Wiem że śmierć mistrza Koryniona była dla Ciebie wielkim ciosem. Przykro mi że musisz znowu wracać do tamtych nieprzyjemnych wydarzeń, rozumiesz jednak że jesteś jedynym świadkiem o jakim wiemy. Myślę że ty też chcesz wyjaśnić tę sprawę, dlatego odpowiesz mi szczerze na kilka pytań.
Licz nie wiedział czy zdołał uspokoić mnicha, ale sądząc po reakcji chłopaka był gotowy jeszcze raz zagłębić się w tamte straszne chwilę.
- Powiedz mi co takiego ważnego wydarzyło się że posłano cię po mistrza Koryniona?

-Właściwie nic. Po prostu nie pojawił się na śniadaniu, oraz na południowym treningu. Z początku mistrzowie myśleli, że medytuje, jednak od świtu do południa jest jednak sporo czasu. Dlatego mnie posłali.-
wyjaśnił
-Czy wcześniej przeczuwałeś że dzieje się coś złego, czy dopiero przy drzwiach do jego kwatery?
-Dopiero, kiedy zapukałem i mistrz nie odpowiadał
-Czy w nocy poprzedzającej to wydarzenie działo się cokolwiek dziwnego? Interesuje mnie choćby najmniejszy szczegół który wydał Ci się dziwny.

Młody mnich zamyślił się i milczał dość długo.
-Nie panie. Nie przypominam sobie niczego takiego.
Licz zasępił się i potarł w roztargnieniu skroń.
-Dobrze spróbujmy inaczej. Czy jakiś obcy przybył do klasztoru w przeciągu miesiąca przed jego śmiercią?
Znów zapadła długa cisza.
-Tak, jeden krasnoludzki kupiec, lecz był tylko jedną noc i było to kilkanaście dni przed śmiercią mistrza.
-Czy sprzedawał jakieś magiczne przedmioty?
-Nie. Nie handlujemy z nikim, kto do nas wita.-
odrzekł. Pierwsza konkretna informacja jaka wydała się nieumarłemu istotna. Mimo wszystko warto zapytać któregoś z nauczycieli. Licz wątpił aby zakaz handlu obejmował wszystkich w klasztorze. A nawet jeśli zasady są po to aby je łamać.
-Czy ktoś źle życzył mistrzowi. Może chciał zając jego miejsce, albo nie mógł znieść że ten faworyzuje kogoś innego? Oczywiście ta rozmowa pozostanie między nami.
-Ah skąd!-
oburzył się mnich -Każdy członek klasztoru szanował mistrza i był mu wdzięczny, za to, że można tu ćwiczyć i trenować. Takiej opcji nie dopuszczam nawet do świadomości.
-W porządku ostatnie pytanie. Czy szkolicie się w sztukach mogących wywołać taką śmierć?

Uczeń spojrzał w spojenie ściany z sufitem szukając w umyśle odpowiedzi na pytanie licza.
-Niektórzy nasi bracia szkolą się korzystać z siły umysłu, jednak żaden nie ma takiej potęgi.
-Dobrze dziękuje Ci za poświęcony Mi czas.

Mnich ukłonił się z szacunkiem i odprowadził nieumarłego wzrokiem do drzwi. Tak naprawdę informacje jakie zebrał Oriserus nie przybliżyły go zbytnio do rozwiązania tajemnicy. Pomimo szczerego oburzenia na myśl że współwinny śmierci może być któryś z braci, liczowi cały czas to właśnie ta hipoteza była najbliższa. Na razie jednak postanowił bliżej zbadać trop owego krasnoluda. Być może pojawił się po prostu w niekorzystnym miejscu i czasie, choć możliwe było że maczał palce w tajemniczej śmierci.

Licz postanowił odszukać brata Derryna, jako najbardziej kompetentnego z zakonników. Podobnie jak przy poprzednich poszukiwaniach, nie szło to łatwo, jednak przypadkowe spotkanie koło biblioteki zmieniło zamiary Oriserusa. Jeden z uczniów wprawdzie nie wiedział jak odnaleźć przełożonego, jednak wskazał gdzie udali się kapłan z elfką. Podniecenia z jakim mówił o podziemiach zaciekawiło nieumarłego. Co też ciekawego mogły skrywać owe katakumby?
Nieumarły ruszył śladami dwójki detektywów. Głosy dobrze niosły się w podziemiach, więc udało mu się wychwycić część z rozmowy elfki z czartem. Wprawdzie była to tylko końcówka, ale wyjaśniła obecność istoty. Coraz bardziej zaciekawiony licz ruszył ku otwartym wrotom. W marszu zaczął recytować inkantacje, wykonując jednocześnie skomplikowane ruchy ręką ściskającą kawałek skóry, i przywołując wokół siebie niewidzialne pole energii. Była to jego magiczna zbroja, bez której nie zapuszczał się w niebezpieczne rejony.
 
mamra22 jest offline